Data: 2010-09-25 22:28:19
Temat: Re: Renata (Natek) nie żyje
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Sun, 26 Sep 2010 00:00:21 +0200, Chiron napisał(a):
> Wybacz- ale i ja nie rozumiem. No bo np: mówię swojej żonie: "wiesz, zobacz
> tu- poczytaj sobie- ta kobieta, z którą czasem pisywałem po nocach zamiast
> poświęcić ten czas tobie- zaprasza mnie do siebie- umarł jej mąż.
> Posiedzimy, wypijemy kawkę, pocieszę ją." Szaulo- zapewne dostał bym w pysk-
> i to pewno była by najdelikatniejsza reakcja. Gdyby moja żona powiedziała mi
> coś podobnego- usilnie namawiał bym ją na wizytę w poradni rodzinnej. U
> dobrego psychologa rodzinnego. Powaga.
> Szaulo: zakładam, że nie żyjesz sam. Masz znajomych, a może nawet
> przyjaciół, tak? Przecież związek emocjonalny Twój i Twojej sąsiadki, której
> może nawet nie lubisz- jest wręcz z definicji niemal o wiele silniejszy niż
> związek z kimkolwiek z usenetu, kogo na oczy nie widziałeś. Jeśli czujesz,
> że z którąś z osób z grupy mógłbyś nawiązać bliższe relacje (nie mam na
> myśli romansu- po prostu chciałbyś kogoś poznać)- to jeśli to jest mężatka-
> to w jakim niby charakterze miała by do Ciebie przyjść sama, co?!
> Problematyczna była by wizyta z mężem, ale IMO jeszcze jakoś do przyjęcia.
> Ale sama?! Naprawdę nie czujesz, że to faux pas?
Co gorsza, inne osoby tutaj też tego nie czują.
|