« poprzedni wątek | następny wątek » |
51. Data: 2010-09-08 16:56:06
Temat: Re: Renata (Natek) nie żyjeOn 8 Wrz, 07:52, "PcmOL" <A...@...net> wrote:
> Życzę sukcesów wychowawczych.
Ile dzieci wychowales, lub wychowalas?
Ilu wspolmalzonkow pochowales, lub pochowalas,
w trakcie posiadania ilu dzieci, a ilu kotow?
Kogo pierwszego bedziesz ratowac z pozaru,
swoje niemowle czy kota?
Mozesz wyniesc TYLKO JEDNA istote.
To jak?
Pogadamy?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
52. Data: 2010-09-08 19:33:13
Temat: Re: Renata (Natek) nie żyjeDnia Wed, 8 Sep 2010 07:52:02 +0200, PcmOL napisał(a):
> .....
>> Niestety, nie masz tutaj racji: wobec ogromnej straty osobistej oraz
>> zmiany
>> warunków domowych tutaj akurat konieczność pozbycia się kota jest jak
>> najbardziej usprawiedliwiona. Dobro ludzi PRZED dobrem zwierząt. Facet
>> szuka dla kota dobrego domu - o co się czepiasz? Spadaj.
>
> Lecę.
>
> Moja interpretacja sprowadza się do tego, że zwierzak okazuje niepokój
> brakiem osoby do której był przywiązany i przenosi swoje przywiązanie na
> tych, co mu pozostali. Koty okazują swoje przywiązanie układając się w
> miejscach przesyconych zapachem ukochanej osoby. Uwielbiają też spać w
> bezpośredniej bliskości, a nawet na swoim opiekunie. To są objawy kociej
> miłości. Za tą miłość zwierzak ma zostać wyrzucony z domu. Moim zdaniem:
>
> 1. Jest to postępowanie nikczemne.
> 2. Doświadczone nieszczęścia nie usprawiedliwiają nikczemności.
>
> Nie wspominając, że dzieciak może kiedyś zapytać, co się stało z kotkiem
> mamy. Ja bym zapytał. Można mu nakłamać - jak podrośnie, sam znajdzie
> niniejszą historię w archiwum news. Życzę sukcesów wychowawczych.
Nie znoszę kociarzy. Tzn osób, które przedkładają kocie nieszczęście nad
ludzkie.
Kot to tylko kot, pies tylko pies. W sytuacjach patowych ludzie mają
pierwszeństwo. I koniec. jakżeś taki dobry, to go weź do siebie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
53. Data: 2010-09-08 20:15:17
Temat: Re: Renata (Natek) nie żyjeDnia Wed, 8 Sep 2010 09:56:06 -0700 (PDT), Hanka napisał(a):
> On 8 Wrz, 07:52, "PcmOL" <A...@...net> wrote:
>
>> Życzę sukcesów wychowawczych.
>
> Ile dzieci wychowales, lub wychowalas?
>
> Ilu wspolmalzonkow pochowales, lub pochowalas,
> w trakcie posiadania ilu dzieci, a ilu kotow?
>
> Kogo pierwszego bedziesz ratowac z pozaru,
> swoje niemowle czy kota?
> Mozesz wyniesc TYLKO JEDNA istote.
>
> To jak?
> Pogadamy?
Z kim? O czym?
:-(
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
54. Data: 2010-09-08 20:46:18
Temat: Re: Renata (Natek) nie żyje
Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:ly0boo5skkb3$.1abnpz9km0vym$.dlg@40tude
.net...
> Dnia Wed, 8 Sep 2010 07:52:02 +0200, PcmOL napisał(a):
>
>> .....
>>> Niestety, nie masz tutaj racji: wobec ogromnej straty osobistej oraz
>>> zmiany
>>> warunków domowych tutaj akurat konieczność pozbycia się kota jest jak
>>> najbardziej usprawiedliwiona. Dobro ludzi PRZED dobrem zwierząt. Facet
>>> szuka dla kota dobrego domu - o co się czepiasz? Spadaj.
>>
>> Lecę.
>>
>> Moja interpretacja sprowadza się do tego, że zwierzak okazuje niepokój
>> brakiem osoby do której był przywiązany i przenosi swoje przywiązanie na
>> tych, co mu pozostali. Koty okazują swoje przywiązanie układając się w
>> miejscach przesyconych zapachem ukochanej osoby. Uwielbiają też spać w
>> bezpośredniej bliskości, a nawet na swoim opiekunie. To są objawy kociej
>> miłości. Za tą miłość zwierzak ma zostać wyrzucony z domu. Moim zdaniem:
>>
>> 1. Jest to postępowanie nikczemne.
>> 2. Doświadczone nieszczęścia nie usprawiedliwiają nikczemności.
>>
>> Nie wspominając, że dzieciak może kiedyś zapytać, co się stało z kotkiem
>> mamy. Ja bym zapytał. Można mu nakłamać - jak podrośnie, sam znajdzie
>> niniejszą historię w archiwum news. Życzę sukcesów wychowawczych.
>
> Nie znoszę kociarzy. Tzn osób, które przedkładają kocie nieszczęście nad
> ludzkie.
> Kot to tylko kot, pies tylko pies. W sytuacjach patowych ludzie mają
> pierwszeństwo. I koniec. jakżeś taki dobry, to go weź do siebie.
>
To jest to. Dokładnie. Skoro taki dobry w teorii- no to zapewne nie będzie
problemu z wzięciem kota do siebie. Mam takie przykre dla mnie skojarzenie:
kiedy umarł mój tatuś, zająłem się wszystkimi sprawami. Żona zaopiekowała
się mamusią. W domu rodziców została kocica, która wciąż atakowała mojego
psa. Robiłem porządki, a jednocześnie użerałem się z psem i kotem, bo co
jakiś czas kocica i tak uwalniała się z kuchni i atakowała psa. Nie
wytrzymałem, i "wahadłowo" wyrzucałem raz jedno a raz drugie na podwórko. W
pewnym momencie, kiedy pies za bardzo wył pod oknem- wpuściłem go i
wyniosłem na podwórze kocicę- nadszedł sąsiad- kociarz. Ucieszyłem się
sądząc, ze weźmie kocicę do siebie (miał kilka kotów). Sąsiad jednak
podszedł, i powiedział coś w tym stylu: "twój tata kochał tego kota- a ty go
wyrzucasz z jego własnego domu." A dalej to już były wyłącznie bluzgi pod
moim adresem z opisem tortur, jakie się powinno zastosować do takich
skurwieli, jak ja.
Tak mi się coś zdaje, że to ktoś podobny to napisał...
--
Chiron
Prawda, Prostota, Miłość.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
55. Data: 2010-09-08 21:17:19
Temat: Re: Renata (Natek) nie żyje
Chiron napisał(a):
> U�ytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisa� w wiadomo�ci grup
> dyskusyjnych:ly0boo5skkb3$.1abnpz9km0vym$.dlg@40tude
.net...
> > Dnia Wed, 8 Sep 2010 07:52:02 +0200, PcmOL napisaďż˝(a):
> >
> >> .....
> >>> Niestety, nie masz tutaj racji: wobec ogromnej straty osobistej oraz
> >>> zmiany
> >>> warunk�w domowych tutaj akurat konieczno�� pozbycia si� kota jest jak
> >>> najbardziej usprawiedliwiona. Dobro ludzi PRZED dobrem zwierz�t. Facet
> >>> szuka dla kota dobrego domu - o co siďż˝ czepiasz? Spadaj.
> >>
> >> Lecďż˝.
> >>
> >> Moja interpretacja sprowadza si� do tego, �e zwierzak okazuje niepok�j
> >> brakiem osoby do kt�rej by� przywi�zany i przenosi swoje przywi�zanie na
> >> tych, co mu pozostali. Koty okazuj� swoje przywi�zanie uk�adaj�c si� w
> >> miejscach przesyconych zapachem ukochanej osoby. Uwielbiajďż˝ teďż˝ spaďż˝ w
> >> bezpo�redniej blisko�ci, a nawet na swoim opiekunie. To s� objawy kociej
> >> mi�o�ci. Za t� mi�o�� zwierzak ma zosta� wyrzucony z domu. Moim
zdaniem:
> >>
> >> 1. Jest to post�powanie nikczemne.
> >> 2. Do�wiadczone nieszcz�cia nie usprawiedliwiaj� nikczemno�ci.
> >>
> >> Nie wspominaj�c, �e dzieciak mo�e kiedy� zapyta�, co si� sta�o z
kotkiem
> >> mamy. Ja bym zapyta�. Mo�na mu nak�ama� - jak podro�nie, sam znajdzie
> >> niniejsz� histori� w archiwum news. �ycz� sukces�w wychowawczych.
> >
> > Nie znosz� kociarzy. Tzn os�b, kt�re przedk�adaj� kocie nieszcz�cie
nad
> > ludzkie.
> > Kot to tylko kot, pies tylko pies. W sytuacjach patowych ludzie majďż˝
> > pierwsze�stwo. I koniec. jak�e� taki dobry, to go we� do siebie.
> >
> To jest to. Dok�adnie. Skoro taki dobry w teorii- no to zapewne nie b�dzie
> problemu z wzi�ciem kota do siebie. Mam takie przykre dla mnie skojarzenie:
> kiedy umar� m�j tatu�, zaj��em si� wszystkimi sprawami. �ona
zaopiekowa�a
> si� mamusi�. W domu rodzic�w zosta�a kocica, kt�ra wci�� atakowa�a
mojego
> psa. Robi�em porz�dki, a jednocze�nie u�era�em si� z psem i kotem, bo
co
> jaki� czas kocica i tak uwalnia�a si� z kuchni i atakowa�a psa. Nie
> wytrzyma�em, i "wahad�owo" wyrzuca�em raz jedno a raz drugie na podw�rko. W
> pewnym momencie, kiedy pies za bardzo wy� pod oknem- wpu�ci�em go i
> wynios�em na podw�rze kocic�- nadszed� s�siad- kociarz. Ucieszy�em
siďż˝
> s�dz�c, ze we�mie kocic� do siebie (mia� kilka kot�w). S�siad jednak
> podszed�, i powiedzia� co� w tym stylu: "tw�j tata kocha� tego kota- a ty
go
> wyrzucasz z jego w�asnego domu." A dalej to ju� by�y wy��cznie bluzgi pod
> moim adresem z opisem tortur, jakie siďż˝ powinno zastosowaďż˝ do takich
> skurwieli, jak ja.
> Tak mi si� co� zdaje, �e to kto� podobny to napisa�...
>
> --
> Chiron
>
> Prawda, Prostota, Mi�o��.
Ależ wiemy, że katolictwo poza swoim próżnym dupskiem nic nie widzi,
cały świat poza człowieczy jest bezduszny, więc można pogardzać.
Zawsze Ikselcia znajdzie ważniejsze przyczyny by tylko zadeptać
zwierzaka. To nawet nie musicie nic mówić, tylko nich sobie ludzie
pojadą na katolicką wiochę, to zobaczą co tam i jak żyją zwierzęta.
No i nie jest to dziwne iż mówi się, że miarą cywilizacji narodu jest
jego stosunek do zwierząt. Tylko że w polsce trzeba brać poprawkę na
to, że wiocha to nie Polska.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
56. Data: 2010-09-09 07:59:07
Temat: Re: Renata (Natek) nie żyjeDnia Wed, 8 Sep 2010 22:46:18 +0200, Chiron napisał(a):
> Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości grup
> dyskusyjnych:ly0boo5skkb3$.1abnpz9km0vym$.dlg@40tude
.net...
>> Dnia Wed, 8 Sep 2010 07:52:02 +0200, PcmOL napisał(a):
>>
>>> .....
>>>> Niestety, nie masz tutaj racji: wobec ogromnej straty osobistej oraz
>>>> zmiany
>>>> warunków domowych tutaj akurat konieczność pozbycia się kota jest jak
>>>> najbardziej usprawiedliwiona. Dobro ludzi PRZED dobrem zwierząt. Facet
>>>> szuka dla kota dobrego domu - o co się czepiasz? Spadaj.
>>>
>>> Lecę.
>>>
>>> Moja interpretacja sprowadza się do tego, że zwierzak okazuje niepokój
>>> brakiem osoby do której był przywiązany i przenosi swoje przywiązanie na
>>> tych, co mu pozostali. Koty okazują swoje przywiązanie układając się w
>>> miejscach przesyconych zapachem ukochanej osoby. Uwielbiają też spać w
>>> bezpośredniej bliskości, a nawet na swoim opiekunie. To są objawy kociej
>>> miłości. Za tą miłość zwierzak ma zostać wyrzucony z domu. Moim zdaniem:
>>>
>>> 1. Jest to postępowanie nikczemne.
>>> 2. Doświadczone nieszczęścia nie usprawiedliwiają nikczemności.
>>>
>>> Nie wspominając, że dzieciak może kiedyś zapytać, co się stało z kotkiem
>>> mamy. Ja bym zapytał. Można mu nakłamać - jak podrośnie, sam znajdzie
>>> niniejszą historię w archiwum news. Życzę sukcesów wychowawczych.
>>
>> Nie znoszę kociarzy. Tzn osób, które przedkładają kocie nieszczęście nad
>> ludzkie.
>> Kot to tylko kot, pies tylko pies. W sytuacjach patowych ludzie mają
>> pierwszeństwo. I koniec. jakżeś taki dobry, to go weź do siebie.
>>
> To jest to. Dokładnie. Skoro taki dobry w teorii- no to zapewne nie będzie
> problemu z wzięciem kota do siebie. Mam takie przykre dla mnie skojarzenie:
> kiedy umarł mój tatuś, zająłem się wszystkimi sprawami. Żona zaopiekowała
> się mamusią. W domu rodziców została kocica, która wciąż atakowała mojego
> psa. Robiłem porządki, a jednocześnie użerałem się z psem i kotem, bo co
> jakiś czas kocica i tak uwalniała się z kuchni i atakowała psa. Nie
> wytrzymałem, i "wahadłowo" wyrzucałem raz jedno a raz drugie na podwórko. W
> pewnym momencie, kiedy pies za bardzo wył pod oknem- wpuściłem go i
> wyniosłem na podwórze kocicę- nadszedł sąsiad- kociarz. Ucieszyłem się
> sądząc, ze weźmie kocicę do siebie (miał kilka kotów). Sąsiad jednak
> podszedł, i powiedział coś w tym stylu: "twój tata kochał tego kota- a ty go
> wyrzucasz z jego własnego domu." A dalej to już były wyłącznie bluzgi pod
> moim adresem z opisem tortur, jakie się powinno zastosować do takich
> skurwieli, jak ja.
> Tak mi się coś zdaje, że to ktoś podobny to napisał...
Scyzoryk mi się w kieszeni otwiera, jak takich spotykam.
Kiedyś szukałam kota do domu - zadzwoniła jakaś paniusia z "kociego klanu",
że jest do wzięcia kotek, śliczny i w ogóle. Tylko że mam go
wysterylizować, bo ona nie zdążyła, a trzeba. Kiedy ze wzburzeniem
odmówiłam sterylizacji mówiąc że jest mi potrzebny do domu normalny kot do
towarzystwa i na myszy, no i że ma to być wesoły zdrowy kot, a nie
zlośliwiejący domowy tyran-kastrat-otylec, na mój własny rachunek
telefoniczny nasłuchałam się obelg, jakich świat nie słyszał... oczywiście
przerwałam rozmowę, kiedy tylko ochłonęłam z pierwszego szoku.
To bardzo mili ludzie, ci kociarze :-/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
57. Data: 2010-09-09 08:54:08
Temat: Re: Renata (Natek) nie żyje
Użytkownik "PcmOL" <...@...net> napisał w wiadomości
news:i638qj$gnp$1@opal.futuro.pl...
> ...
>> Kot niestety stał się strasznie zazdrosny o mnie, próbuje wciskać się w
>> nocy między mnie a synka, molestuje mnie z różnych stron i okupuje moje
>> miejsca do siedzenia. Poza tym niunio jako? sporo kicha, więc obawiam się
>> alergii.
>
> Mało przekonywujące. Przeżyłeś ze zwierzakiem parę lat. Biorąc go,
> podjąłeś odpowiedzialność za, bądź co bądź, żywą istotę. Nagle kicia
> zaczęła przeszkadzać. Dla mnie niepojęte. Podejrzane.
>
> No ale zwierzę, to tylko rzecz, zabawka bez uczuć i przywiązania, więc
> najlepiej oddaj do schronu. Teraz mamy supernowoczesny. Po dwóch
> tygodniach podejdź i sprawdź co zostało z kota.
Kiedy moja żona zaszłą w ciążę, podjęliśmy decyzję, że oddajemy psa.
Ciężko mi z tym było i byłem zły na żonę, że naciska na tę decyzję.
Ale już bez niemowlęcia było ciężko. Pies, który miał być 'mały' a wcale nie
był.
Na trzecim piętrze w bloku.
Szalał z kilkuletnią córką cały dzień na podłodze - zabawy typu szarpanie,
podgryzanie,
gonitwy. Ani jemu ani córce nie dawało się za bardzo wytłumaczyć, że
przesadzają.
Wszystko fruwało.
Młody jeszcze był, rasowy, więc problemu ze znalezieniem nowego właściciela
nie było.
Pies jest teraz szczęśliwy, ma skupioną, oddaną panią a sam również jest
bardzo
wdzięcznym, oddanym przyjacielem. Ta rasa ma to w genach.
Z perspektywy czasu jestem przekonany, że decyzja była dobra.
Zasadniczo to konieczna.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
58. Data: 2010-09-09 09:47:05
Temat: Re: Renata (Natek) nie żyjeW dniu 2010-09-09 09:59, Ikselka pisze:
> nasłuchałam się obelg, jakich świat nie słyszał... oczywiście
> przerwałam rozmowę, kiedy tylko ochłonęłam z pierwszego szoku.
> To bardzo mili ludzie, ci kociarze :-/
HA! W to akurat wierzę, bo ja na pewnej grupie dyskusyjnej naraziłam się
kociarom i też się "nasłuchałam", przysparzając sobie dozgonnych wrogów.
Za zbyt racjonalne podejście do kotów. ;)
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
59. Data: 2010-09-09 09:50:56
Temat: Re: Renata (Natek) nie żyjeW dniu 2010-09-07 20:53, Szaulo pisze:
> Użytkownik "Szaulo"<z...@p...pl> napisał w wiadomości
> news:i5inee$kha$1@news.onet.pl...
>> Umarła wczoraj na raka.
>>
>> Mamy trzymiesięcznego synka.
>>
>> Paweł
>
> Już znalazłem opiekunkę dla Marka, gdyby ktoś się jeszcze rozglądał.
To świetnie! Znalezienie dobrej opiekunki graniczy z cudem, bo te dobre
zwykle są zajęte i przekazywane od razu "z rąk do rąk".
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
60. Data: 2010-09-09 14:59:47
Temat: Re: Renata (Natek) nie żyjeIkselka <i...@g...pl> napisał(a):
> Scyzoryk mi się w kieszeni otwiera, jak takich spotykam.
> Kiedyś szukałam kota do domu - zadzwoniła jakaś paniusia z "kociego klanu",
> że jest do wzięcia kotek, śliczny i w ogóle. Tylko że mam go
> wysterylizować, bo ona nie zdążyła, a trzeba. Kiedy ze wzburzeniem
> odmówiłam sterylizacji mówiąc że jest mi potrzebny do domu normalny kot do
> towarzystwa i na myszy, no i że ma to być wesoły zdrowy kot, a nie
> zlośliwiejący domowy tyran-kastrat-otylec, na mój własny rachunek
> telefoniczny nasłuchałam się obelg, jakich świat nie słyszał... oczywiście
> przerwałam rozmowę, kiedy tylko ochłonęłam z pierwszego szoku.
> To bardzo mili ludzie, ci kociarze :-/
idac ta logika mozna by to samo stwierdzic odnosnie Katolikow w Polsce pod
krzyzem, czy na tej grupie nie wskazujac palcami. Pomijam zachowanie tej
pani, bo o kulturze tu mowa, a nie o milosci do zwierzat, czy do krzyza,
albo Pana Boga- kobieta miala sporo racji odnosnie kastracji kotow. Na
spokojnie sie dowiedz czemu jest to w ogolnym rozrachunku plus dla kota
zanim bedziesz z miloscia blizniego psioczyc na swiat.
Generalnie zgadzam sie z "obronca kota" ktory mial odwaga sie tutaj
wypowiedziec. No ale ludzie rozne sa, i jak widac trzeba dosac sobie
animuszu kwalifikujac jak powyzej kogos, kto powaznie podchodzi do zwierzat
bez wzgledu na zyciowe okolicznosci.
i.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |