Data: 2017-06-23 12:56:07
Temat: Re: Rozrywkowo...
Od: FEniks <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 23.06.2017 o 01:37, Pszemol pisze:
> FEniks <x...@p...fm> wrote:
>> W dniu 22.06.2017 o 22:42, Pszemol pisze:
>>
>>> Czyli mądry chłop. W takim razie pogubiłem się - autor, sam będąc ateistą,
>>> argumentuje że nie warto być ateistą? :-) Troszku przewrotne...
>>
>> Nigdzie czegoś podobnego nie napisałam. Autor jako naukowiec podaje
>> swoje obserwacje.
>>
>>>> Prawdziwym ateistom żaden Bóg/bóg nie
>>>> przeszkadza, a nawet potrafią go uszanować.
>>>
>>> Mi też żaden bóg nie przeszkadza w niczym.
>>> Przeszkadzają mi jednak wierni, którym się wydaje że mają prawo (a nawet
>>> obowiązek) narzucać się ze swoją religią i przekonaniami innym, nawracać i
>>> wpychać się w cywilne, świeckie prawo ze swoimi religijnymi regułami, jak
>>> świętowanie w dzień "święty" czy też zakazy dotyczące zapłodnienia in vitro
>>> czy też zakazy antykoncepcji, małżeństwa homoseksualistów i tym podobne.
>>
>> Odniosłam inne wrażenie. Wątek czytam pobieżnie, ale generalnie Twoje
>> podejście jest wciąż to samo.
>
> Jakie wrażenie?
Takie jak opisałam wcześniej - wojujesz z tym, w co ktoś wierzy i
wyśmiewasz. Tego dowodzą expressis verbis Twoje posty w tym wątku w
stylu: "Nie, ja myślę że Wasz bóg nie mógł być jednocześnie
nieśmiertelny i umrzeć na krzyżu - macie błędy logiczne w swojej teologii.
Mówisz o śmiechu wartych 10 przykazań?
Jasne. Na przykład zagoni do nich huragan, który zwali im dach
kościoła na głowę... :-))) Jak można wierzyć w takie bzdety?"
Chyba wystarczy cytatów? Na więcej szkoda mi czasu.
Oczekujesz logicznych uzasadnień wiary. Nie wiem, jak to możliwe, żeby
człowiek z nastawieniem naukowym w ogóle czegoś podobnego oczekiwał.
>>> Żyj i pozwól żyć innym.
>>>
>>> Trzymaj sobie swoją religię w domu czy kościele ale od życia publicznego
>>> wara.
Jeśli rzeczywiście o to Ci chodzi, to trzymaj się tematu w swoich
wypowiedziach.
>>>>> czas jaki potrzebowałbym na przeczytanie książki
>>>>> to zbyt duża inwestycja aby ją zrobić bez pewności że
>>>>> się "opłaci" :-)
>>>>
>>>> Książkę szybko się czyta, nie obawiaj się tak. ;)
>>>
>>> Na razie czuję się bardzo mizernie zachęcony... wręcz przeciwnie -
>>> zasugerowana przez Ciebie przewrotność autora ateisty zachwalającego
>>> religijność i ekstremalne warunki (obozy, wojna) na których tą argumentację
>>> próbuje ilustrować raczej zniechęca do czytania.
>>
>> W sumie mnie to nie dziwi. Najchętniej i najłatwiej czyta się takie
>> rzeczy, które nie wprowadzają zbędnego dysonansu, nieprawdaż? ;)
>
> Wiesz, ksiądz na ambonie opowie jakiś wyciskacz łez o chłopczyku co mu
> bomba urwie nóżkę i już wszyscy na tacę rzucają więcej uciułanych
> dukacików.
>
> Tak mi się skojarzyło z tematem polecanej przez Ciebie lektury.
A co może mieć wspólnego jakieś kazanie księdza (być może interesowne) z
obserwacjami psychiatry z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem
poczynionymi w różnych warunkach, także tych skrajnych? - tego już
doprawdy nie wiem. Zrzucam to na karb wielkiej chęci zdyskredytowania
lektury, o której się nie ma zielonego pojęcia. Ale oczywiście nie
zamierzam Cię dłużej do niej przekonywać, nie mam od tego żadnych
profitów. Ani zresztą autor, który już nie żyje.
> Jaki dysonans, Twoim zdaniem, miałaby we mnie wywołać opowiedziana historia
> z czasów wojny, skrajne przypadki, zupełnie nieprzystające do dzisiejszej
> sytuacji?
W sytuacjach skrajnie trudnych, choć niekoniecznie od razu obozowych,
wbrew pozorom ludzie znajdują się częściej niż Ci się wydaje.
Ewa
|