Data: 2017-06-28 21:28:11
Temat: Re: Rozrywkowo... wyegzekwować.
Od: Pszemol <P...@P...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
<Kviat> wrote:
> Jeżeli obywatel widzi źle zaparkowany samochód, np. na ścieżce
> rowerowej, to może zadzwonić na policję/do straży miejskiej. Ekipa
> przyjeżdża, wypisuje mandat i ewentualnie odholowuje auto na parking.
Naprawdę jadąc rowerem będziesz czekał jak ekipa przyjedzie ukarać mandatem
i buta założyć?
To czemu podobnej akcji przy jeziorze nie umiesz zrozumieć?
> Jeżeli idziesz wzdłuż jeziora i nie możesz przejść, to w zasadzie też
> możesz zadzwonić, ale to nie znaczy, że przyjedzie ekipa, zdemontuje
> płot czy zburzy mur. Nadal przejść nie możesz i prawdopodobnie nie
> będziesz mógł przez następne miesiące. I przez następną posesję...
> Musiałbyś rozbić namiot i tam koczować, albo monitorować postęp biegając
> po urzędach, żeby sprawdzić czy w ogóle coś w tej sprawie się ruszyło.
Nikt nie oczekuje od Ciebie że będziesz koczował w namiocie czekając na
zdjęcie muru. Nie dramatyzuj.
Nikt też nie musi czekać z rowerem aż wypiszą mandat komuś blokującemu
drogę rowerową.
Chodzi tylko o to, żeby nie tolerować nieprzestrzegania prawa i zwłaszcza
tam gdzie masz w tym swój interes interweniować jak najbardziej skutecznie
jak tylko potrafisz i na ile Cię stać.
> I nie chodzi mi o to, że nie należy w ogóle nic robić jak się napotka
> takie łamanie prawa. Po to płacę podatki, żeby nie musieć marnować kilka
> lat życia na tułanie się po sądach przez płot na brzegu jeziora.
Przy takiej postawie będziesz marnował życie nie korzystając z rzeki,
jeziora czy morza.
> Albo inaczej... są takie sytuacje, dla których rada w stylu "weź w
> sprawy w swoje ręce" jest pozbawiona praktycznego sensu. Ludzie, którzy
> za swoją pracę polegającą właśnie na egzekwowaniu prawa, otrzymują
> wynagrodzenie (z moich podatków) zwyczajnie olewają swoją pracę (bo jak
> to inaczej nazwać?), a przynajmniej w tym konkretnym przypadku o którym
> piszemy.
To poskarż się również na skorumpowanych stróżów prawa, którzy tolerują
bezprawie.
Niestety to jedyna metoda.
Równie dobrze ktoś, kogo okradziono mógłby założyć ręce i powiedzieć nie po
to płacę pensje policjantom aby marnować czas w komendzie na egzekwowanie
prawa do własności... niech mi sami zadbają o moje prawa.
> Dyskusja o tym rozmywa sens tego przykładu. Przecież chodziło o to, że
> Trybun miał rację co do istoty problemu, ale dobitnie pokazuje jak
> słuszne idee rozmijają się z rzeczywistością.
Ani Ty ani Trybun nie macie racji twierdząc, że łamanie prawa samo zniknie
bez interwencji i zaangażowania pokrzywdzonych.
I zrozum, że jeśli żaden użytkownik kajaków nie będzie się skarżył, że nie
ma gdzie zwodować kajaka to utwierdzisz wszystkich w przekonaniu, że do
rzeki dostęp jest rzeczywiście nikomu niepotrzebny.
Innymi słowy - gdyby nikt rowerem nie jeździł to nie przybywałoby tu i
ówdzie alejek rowerowych ani nikt nie egzekwowałby prawa do niezastawiania
ich parkowanymi pojazdami.
|