Strona główna Grupy pl.sci.psychologia SOS - wsparcie od mężczyzn niezazdrosnych o ginekologa Re: SOS - wsparcie od mężczyzn niezazdrosnych o ginekologa

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: SOS - wsparcie od mężczyzn niezazdrosnych o ginekologa

« poprzedni post
Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.onet.pl!newsgate.onet.pl!niusy.
onet.pl
From: "Dygot" <r...@o...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: SOS - wsparcie od mężczyzn niezazdrosnych o ginekologa
Date: 11 Jan 2005 10:53:22 +0100
Organization: Onet.pl SA
Lines: 124
Message-ID: <6...@n...onet.pl>
References: <crvg5o$d49$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: newsgate.onet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: newsgate.test.onet.pl 1105437202 8449 213.180.130.18 (11 Jan 2005 09:53:22
GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 11 Jan 2005 09:53:22 GMT
Content-Disposition: inline
X-Mailer: http://niusy.onet.pl
X-Forwarded-For: 193.128.100.81, 192.168.243.36
X-User-Agent: Mozilla/4.0 (compatible; MSIE 6.0; Windows NT 5.1; SV1; .NET CLR
1.1.4322)
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:302247
Ukryj nagłówki

>
> Użytkownik "Jesus" <n...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:crhlio$b3v$1@nemesis.news.tpi.pl...
> > Użytkownik Jerzy Turynski napisał:
> >
> > >Bardzo dużo lat zajęło mi _zrozumienie_ tamtej sytuacji, a ono zaczyna
> > >się od uświadomienia sobie, iż żaden pająk (w reakcji 'kumpla' _analo-
> > >gicznie_ jak ginekolog+wagina twojej żony w twojej sytuacji) nie ma ab-
> > >solutnie niczego wspólnego z właściwie percypowanym/obserwowanym PRO-
> > >BLEM.
> >
> >
> > Więc to jest jak fobia? Wyobraźnia płata figla?
> >
> >
> > > Zgadzam się, poza tym, że nie chodzi o "kilka godzin zamiast kilku
> minut"
> > > a co najmniej kilka lat, jeśli... nie dłużej.
> > >
> >
> > To przychodzi przez godziny rozumowania, czy przez przyjęcie określonej
> > postawy, określonego działania?
>
> Dużo prędzej to drugie, ale i to za mało. To złożona transformacja
> umysłu nie polegajaca na zmianie rozumowych definicji, ale dokonująca
> zmian w naszych ODRUCHACH. A jest to o tyle trudne, że tych odruchów
> najczęściej nie jesteśmy świadomi w momencie ich powstawania, dopiero
> "post factum", kiedy obserwujemy ich skutki na płaszczyznach lepiej
> dostępnych naszej świadomości. A odwołując się do przykładu pana
> Dygota - proces powstawania jego "intelektualnej linii obrony"
> przed zjawiskiem "moja żona macana przez ginekologa" przechodzi
> przez wiele etapów pośrednich. Pan Dygot zauważa problem zgrubsza
> z dwóch powodów: jego zachowanie jaskrawo wychodzi poza standard
> - taki, jaki obserwuje wokół siebie. Zdołał zauważyć, że jego
> reakcje nie są takie, jak u przeciętnego mężczyzny (dobre i to,
> chciałoby się rzec ...). Zdołał nawet dotrzeć głębiej: zauważył
> powstające wcześniej w nim samym emocje - lęki, zazdrość, obrzydzenie
> itp. Ale nawet w tym wątku bardzo dobrze widać, że ma problem
> z zejściem głębiej. Zatrzymuje się w drodze gdzieś między tymi
> emocjami a ich intelektualizacją.


Mam nienajgorszy łeb, ale owszem - tego zadania rozwiązać nie umiem.
Dlatego właśnie udaję się do psychologa.
Po pierwsze dlatego, że nie wiem jak się to leczy -
Ty piszesz, że przez jakąś intelektualną analizę,
czyli majstrowanie przy emocjach rozumem, co mi nic nie dało,
ponieważ uważam emocje jako pierwotne w stosunku do rozumu.


> Usiłuje tak ustawić rzeczywistość,
> by tych emocji nie musieć określać jako negatywne. Dobrze więc.
> Nie są negatywne. Są najzwyczajniej w świecie DESTRUKCYJNE.


To wiem, i czasami w chwilach euforii czuję jak to wspaniale byłoby ich nie
czuć, być od nich wolnym, ale trochę się tego stanu obawiam, bo wygląda mi
jakoś ... zbyt idealnie.
Myślę, że działa tutaj jakiś nieco podświadomy mechanizm "matematycyzujący".
W matematyce, aby czemuś zaprzeczyć nie trzeba podawać dowodów ilościowych -
wystarczy jeden kontrprzykład. Zaprzeczenie polegające na podaniu 100, czy 1000
kontrprzykładów nie ma żadnej większej wagi, niż zaprzeczenie jednym
kontrprzykładem.
Idąc dalej tą drogą "wyzwolenia" dojść można łatwo do aberracji:
skoro najlepiej, by nic nas nie bolało, więc gdzie się na tej drodze niby
zatrzymać?
Gdyby moja żona odeszła, czy umarła też przecież najlepiej po Niej nie
rozpaczać, bo to nikomu nic nie da - jest to emocja destrukcyjna.
Gdybym stał się lumpem też najlepiej się swoją sytuacją nie przejmować, tylko
cieszyć się życiem śmierdząc od wielomiesięcznego niemycia.
To wszystko tak jakoś nieludzko w ekstremum wygląda - połącznie świętości z
zimnem wnętrza galaktyki.


> Przynoszą cierpienie panu Dygotowi i jego żonie (to do Pana
> panie Dygot) - to drugi powód, dla którego pan Dygot zauważa
> problem - po skutkach i własnej niewygodzie. Jest więc motyw,
> dla którego warto się jednak nie odwracać spowrotem w kierunku
> intelektualnych analiz, tylko iść głębiej - w kierunku lęków,
> zazdrości i obrzydzenia. A te emocje też można potraktować
> jako SKUTEK czegoś jeszcze bardziej pierwotnego i trudnego
> do uchwycenia. Czegoś, czego pan Dygot już zupełnie
> nie jest świadomy. Ale gdyby umiał pogłębić proces samoobserwacji
> i spróbować cofnąć się w czasie w punkt zanim powstaje lęk, może
> znajdzie coś nowego. Może znajdzie - ale trudno będzie to
> wykorzystać. To co znajdzie będzie być może właśnie tym, co
> powinien zmienić. Tyle, że to "coś" nie ma kształtu, smaku ani
> nic, co by można narysować na kartce i rozwiązać za pomocą
> komputera. Trzeba to "coś" potraktować jako pomieszczenie a nie
> przedmiot do analizy - i tam wejść. I tam przebywać. Nauczyć
> się tam przebywać i tam działać. Na dzień dzisiejszy to "coś"
> działa całkowicie samo, generując sygnały, nad którymi później
> już trudno zapanować.


A ja nie mam bladego pojęcia jak nad tym zapanować.
Gdy przyjdzie, to ogarnia z tak potężną siłą,
że rozumowe argumentowanie samemu sobie ulega jak karka papieru kuli armatniej.

Pewnie to kwestia słabej woli - wbiłem sobie kiedyś w głowę, że ... gdy nawali
koło, to mądry człowiek nie próbuje podnieść samochodu rękami,
tylko sięga po lewarek - siła woli to żałośnie słabe narzędzie w starciu z
jakimkolwiek instynktem, czy silniejszą emocją.
Nie ... wykoncypowałem sobie, więc, że "intelektualizowanie" nic tu nie da -
trzeba znaleźć lewarek, czyli w uproszczeniu znaleźć jakąś siłę w sobie i
przeciwstawić ją tej, której sobie nie życzysz.
Stąd cały czas krążę wokół np. zafundowania nam trójkącika, aby
zazdrość "podlewarować" pożądaniem. Jeśli się przyjrzysz, to dostrzeżesz,
że rozwiązania, które wspominam mają te wspólną cechę. Nie siłować się rozumem,
tylko znaleźć naturalnie istniejący "lewarek", dźwignię, skierować jedną siłę
przeciwko innej, ale nie rozum przeciwko emocjom, bo rozumek jest słabiutki.

Cóż - miałem już spotkanie z psychologiem, będę spotkania kontynuował - ona
jest fachowcem, nie ja. Powinna więc wiedzieć lepiej czy trzeba to dźgać
skalpelem rozumu, czy może jednak jaj mam rację i pomoże mi założyć coś w
rodzaju "bloku" emocjonalnego lub zamienić rezultat wyzwalany z palącej
zazdrości na brak emocji lub inną emocję.


Dzięki za Twoje słowa
D

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
11.01 Dygot
11.01 Dygot
11.01 Redart
12.01 Dygot
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6
Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Trzy łyki eko-logiki ?????
Jak Ursula ze szprycerami interesik zrobiła. ?
Naukowy dowód istnienia Boga.
Aktualizacja hasła dla Polski.
Kup pan elektryka ?
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Senet parts 1-3
Senet parts 1-3
Chess
Chess
Vitruvian Man - parts 7-11a
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 1-6
Vitruvian Man - parts 1-6
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6