Data: 2006-05-31 18:52:04
Temat: Re: Sadyzm niektórych kobiet (?!)
Od: "Greg" <ozma@BEZ_SPAMUop.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Rav w news:e5kjv1$bbv$1@news.onet.pl napisał(a):
>
> Seks, seks oralny, seks analny, piesczoty/dotykanie narządów
> płciowych, dotykanie się w intymnych miejscach - również przez
> ubranie. Chyba tyle.
Masturbacja (tzw. "pamięciówa")? Ogólnie wszystko co prowadzi do orgazmu?
Słyszałem o kobietach, które do orgazmu doprowadzały się samymi marzeniami.
Samo podniecenie? To też uznajesz za kontakty seksualne? Zakładam, że nie.
Pozostaje jednak pytanie czy uznajesz takie zachowania za zdradę.
Piszesz o dotykaniu intymnych miejsc. W przypadku badania trudno mówić o
kontakcie seksualnym. Tutaj raczej sprawa jasna. Zastanawiają mnie jednak te
pieszczoty... co Twoim zdaniem można uznać za pieszczoty? Moim zdaniem dotyk
osoby przez nas akceptowanej jest przyjemny. Gdy rodzic głaszcze po głowie
dziecko jest to dla nich przyjemne. Co by powiedział na to Freud? Możliwe,
że przywołałby Edypa i Elektrę. Ja mam nieco inne zdanie. Gdy jednak nie
chodzi o rodzica i dziecko, ale o kobietę i mężczyznę? Odpowiedz już teraz -
gdy ona przytuli się do innego... to zdrada? Teraz rozwinięcie wątku - ona
przytuliła się ponieważ coś ją podłamało. Czy to coś zmienia? Inna opcja -
ma się świetnie, ale miała ochotę się przytulić. Jak teraz? Czy samo
odczuwanie przyjemności z poczucia bliskości drugiej osoby, która nie jest
partnerką/partnerem powinno wywoływać poczucie winy? Nawet takie bez
dotykania. Czy nieomal każdy dotyk sprawiający przyjemność powinien być
traktowany jako coś złego? Jeżeli na takim przyjemnym dotyku się kończy i
nigdy nie dojdzie do niczego więcej (czyt. nie dojdzie do penetracji, seksu
oralnego, pettingu)? "Ha! cóż za żałoba, jeśli wymierzy ten cios! Ale
zauważył, iż usta ich nie stykają się i że nagi miecz rozdziela ich ciała".
Czy to zdrada?
Mój post pewnie mocno zamotany, zupełnie jak ocena gdzie zaczyna się zdrada.
Granica jest bardzo cienka. Uważam, że pewne zachowania, które osoba trzecia
uzna za zdradę wcale nią być nie musi. Podobnie w drugą stronę - zdrady mógł
dopuścić się ktoś, kto dla osoby trzeciej nie zrobił nic zdrożnego. Nie jest
więc łatwo wymieniać zachowania. Ja podszedłbym do tego od innej strony.
Jeżeli czegoś na pewno nie zrobilibyśmy przy partnerze/partnerce i nie
chcielibyśmy aby wiedział(a), że to zrobiliśmy (czy chociaż pomyśleliśmy o
tym) bez względu czy to z powodu przypuszczeń (a jeżeli jesteśmy pewni to
już w ogóle), że byłby to koniec związku albo mocno nim wstrząśnie (będzie
to bolesne dla partnera/partnerki, ale wybaczy)... można to chyba uznać za
zdradę. Czy można bowiem mówić o zdradzie w sytuacji gdy dojdzie nawet do
współżycia jeżeli coś takiego jest akceptowane przez drugą stronę? Może jest
to zdrada pewnych norm społecznych, ale trudno mówić o zdradzie swojej
połówki.
pozdrawiam
Greg
|