Data: 2006-09-04 23:32:47
Temat: Re: Samobój
Od: "michal" <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Kira" napisał w wiadomości
> Re to: michal [Mon, 4 Sep 2006 02:57:40 +0200]:
>> To dlaczego ze mną rozmawiasz? Kolekcjonujesz bzdury?
> A to ty jesteś bzdurą, czy ta konkretna teoria? :)
Już nie wiem. Zakręciłaś mną. :)
>> Pieniądze też można "kupić". Coś za coś. Spróbuj sobie
>> to dopasować do sytuacji.
> No właśnie nie za bardzo mogę. Pomożesz? :) Dopasuj mi to
> ładnie do sytuacji, w której potrzebuję pilnie pieniędzy,
> nie mam ich, i nie mam czasu ich zarobić :>
Wyobraźnia Cię zawodzi?
Pieniądze spadły na podłogę i potłukły sie. Rozumowanie będzie wtedy takie:
"Wiedziałam, że pieniądze
się potłuką, kiedy wypuszczę je z rąk. Nie uważałam dostatecznie. No cóż,
zarobię
drugie i w przyszłości będę ostrożniejsza." zamiast rozumowania takiego: "Ta
p***da z ksiegowości musiała mi wypłacić tłukące się pieniądze! Pójdę do niej i
niech
zje ten szmelc teraz!"
Druga wersja.
Brak pieniędzy bierze się zawsze z jednego powodu. Nie potrafisz zarobić. Inni
potrafią, a ty nie. "Jedni pracują i mają, a drudzy nie mają pracy. Ale
sprawiedliwość jest na tym świecie! Wszyscy nie mają po równo! Wszyscy, co maja
pieniądze, to złodzieje!"
Albo: "Kowalski rano wychodzi z domu, wsiada w wypasioną brykę i gdzieś jedzie.
Wieczorem wraca. Chałupę ma jak stodoła. Może on nie kradnie, tylko zarabia
pieniądze? Ale kto to może wiedzieć, jak on to robi?" I nagle eureka! "Wiem!
Wiem, kto może to wiedzieć! Kowalski!!!" I od tej pory nic innego nie robisz,
tylko śledzisz każdy ruch Kowalskiego. A nawet zaczepiasz go czasem. Rozmawiasz.
Zadajesz pytania. Chcesz tylko wiedzieć jedno: Czy możesz robic to, co on robi i
zarabiać tyle, co on zarabia?
To tylko jedna z możliwości, trochę fantastyczna, ale nie do końca. można
wymyślać takich setki. Spory wybór.
Tylko żeby je zrealizować, trzeba wyjść ze skorupy. :)
>> Myśłałem, że rozumiesz, że chodzi o podejście wobec tematu,
>> czy należy się nie wtrącać do decyzji samobójcy...
> Temat jest czysto teoretyczny, jako że i tak się wtrącisz
> i tak- dla własnego dobrego samopoczucia. Ciekawszym pytaniem
> jest, czy robisz to dla niego, czy dla siebie- i czy będzie
> ci za to wdzięczny.
A co za różnica dla kogo i co mnie obchodzi jego ocena? Wchodzę, patrzę, mówię
"Idiota!" i odcinam.
Może mnie kląć do końca życia. Nie interesuje mnie to. Zawsze zrobię to samo.
Ja swojemu 'wtrącaczowi' rozwaliłam
> kubek na łbie. No, prawie, bo nie trafiłam, ale ideę raczej
> załapał, bo zwiał dość szybko. Po tych paru latach moje
> odczucia w stosunku do niego jakoś specjalnie inne nie są.
To akurat pewnie mu wisi. :))
pozdrawiam
michał
|