Data: 2005-09-16 08:09:34
Temat: Re: Smiechu warte
Od: Scalamanca <z...@N...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Mr.FX pisze w news:1fwp0dy2v6jkx$.dlg@bridge.uss.enterprise.studio
fx.biz
> A właśnie, że prawo wymaga od niego dobrej woli :P
A Ty znowu swoje... Gdyby tak było, to mielibyśmy raj na ziemi. I
nie istniałaby postawa roszczeniowa, bo wszyscy dostawaliby
wszystko za friko bez proszenia.
A póki co wszystko, co urzędnik robi dla dobra petenta, czego
prawo odeń nie wymaga, _jest_ jego dobrą wolą. I nie, nie wmówisz
mi, że jest inaczej, nie mam 5 lat. Idź, dziecko, poskarż się
panu sędziemu, że urzędnik nie był dla Ciebie miły - złamał
przecież prawo. :P
> Nie rozumiesz. Jak ktoś będzie bardzo chciał, to nie ważne
> jak dokładnie będziesz precyzować - co jest wózkiem a co nie
> jest - i tak znajdzie coś, do czego się przyczepi, czego nie
> uzwględniłaś - chociażby różowy balonik przypięty do ramy.
> Od tego są prawa nadrzędne aby rozwiązywać takie problemy.
Jeszcze raz:
> > Rozumiem więc, że w artykule problem sobie ktoś wymyślił. Skoro
> > nie ma potrzeby, to nie ma problemu. Po co to zamieszanie??
> > Nie żyjemy w utopii. Jeśli prawo czegoś nie zabroni, to ludzie
> > będą to robić. Taka ich natura.
> Ja na fotografii w artykule widzę wózek, nie skuter.
> Problem leży gdzie indziej, niż się Tobie wydaje.
Zdefiniuj więc wózek i skuter. Ja widzę skuter, ewidentnie. Co
nie znaczy, że uważam, że nie powinien być dofinansowany.
Dofinansowane powinno być to, czego ON najbardziej potrzeba, żeby
się sprawniej poruszać. Dla jednego to wózek, dla innego skuter,
a dla jeszcze innego - pewnie kule albo protezy.
Ale z drugiej strony: to pefronowe pieniądze, więc to on wymyśla,
na co je przeznaczy. Problem tylko w ZDEFINIOWANIU tego, choćby
przez wykluczenie. Skoro PFRON tego nie zdefiniował, a producent
nazywa skuter wózkiem, to sorry, PFRON wpadł we własną pułapkę i
powinien kobiecie dofinansowanie przyznać.
Chyba że w umowie jest coś, o czym nie wiemy. A swoją drogą,
bardzo chciałabym wiedzieć, jak taka umowa wygląda, bo może nasza
dyskusja jest w ogóle niepotrzebna, a sprawa - jasna jak słońce.
> Znowu nie rozumiesz. Zła wola nie musi mieć związku
> ze złościwościami. Właśnie np. "wykonywanie poleceń służbowych"
> czy to z powodu strachu o własny stołek, czy też niewłaściwej
> mentalności, polegającej na stawianiu dobra własnego urzędu
> ponad dobro obywatela, (itd.) jest częstym przykładem przejawu
> złej woli urzędnika, wobec osób, których sprawami się zajmuje.
Ja tak nie uważam. Od kiedy to wykonywanie poleceń, i to zgodnie
z prawem, jest złą wolą? Paranoja.
> To co napisałaś - że skoro urzędnik podjął decyzję, to znaczy
> że prawo mu na to pozwala - jest niezwykle niebezpiecznym
> sposobem myślenia. Nie mogę się z tym absolutnie zgodzić.
> Urzędnicy łamią prawo tak samo jak inni ludzie - zarówno
> świadomie jak i nieświadomie.
Gdyby tak było, powtórzę, nie byłoby problemu. Świadomie czy nie
- zostałby za to ukarany, kobieta dostałaby dofinansowanie, a
sprawa nie trafiłaby do mediów.
Tyle że karanie urzędnika to byłby czubek góry lodowej i nie
pomogłoby innym w podobnych sprawach. :/
Może od początku.
Problem polega na tym, że kobieta nie może dostać dofinansowania,
bo rzekomo Auriga jest skuterem.
Skuterów program PFRON nie obejmuje.
Producent twierdzi, że Auriga to wózek.
Wózki są refundowane.
Co można? Albo zwyczajnie odwołać się do prawnej albo technicznej definicji
wózka. Albo zajrzeć w regulamin programu.
A ja chciałabym wiedzieć, na jakiej podstawie skutery są
refundowane w innych województwach - bo to też może być mocny
argument (może, nie musi). Jeśli mają te same umowy, a refundują,
to znaczy, żę chyba można. :)
> Gdybym na zdjęciu w artykule zobaczył 2-kołową Hondę,
> uznałbym podobnie. Widziałek jednak wózek.
Udowodnij to urzędnikowi, a raczej temu, kto w tej sprawie
podejmuje decyzje. Obawiam się, że on się nie przejmie tym, co
widziałeś Ty, ale tym, co sam widział.
Niezależnie od finału tej konkretnej sprawy, myślę, że program
dofinansowujący skutery przydałby się - niektórzy bardziej ich
potrzebują niż wózków. Ale programów, które by się przydały, jest
wiele... Swoją drogą, z ciekawości spytam - czy ktoś wie, czy
istnieje albo kiedykolwiek istniał program dofinansowujący zakup
respiratorów, także przenośnych?
> Skoro w innych województwach PFRON nie robi takich problemów,
> to najwyraźniej jego definicja jest conajmniej niejasna.
To na pewno.
Poza tym ktoś gdzieś pisał, że to szef lokalnego PFRONu podejmuje
decyzję w tych sprawach, a jego cytowane tłumaczenie było co
najmniej mętne. Jeśli się chcemy kogoś czepiać, to raczej jego,
nie urzędnika... Bogu ducha winnego. :))
> > Jeszcze dopisze, że ja jednak wierzę w zdrowy rozsądek ludzi,
> > zwłaszcza tych, co mają coś do stracenia, czyli w tym przypadku
> > ON. Dlatego sądzę, że ta kobieta dokładnie wiedziała, co
> > podpisuje, więc umowa raczej nie wykluczała skutera... powinna
> > zatem wywalczyć swoje prawa. :)
>
> To się w końcu powinnaś zdecydować, czy "A skoro taką decyzję podjął,
> znaczy, że prawo mu na to pozwala...", czy "powinna zatem wywalczyć swoje
> prawa". Osobiście mam nadzieję, że wybierzesz ostatecznie tą drugą
> wersję.
Jedna nie wyklucza drugiej. Nie wierzę, żeby urzędnik sprzeciwił
się zaleceniom swojego szefa. I nie wierzę, żeby kobieta
zdecydowała się na coś, co było wbrew umowie.
Nie wierzę tylko w rozsądek prawa. :))
Wynika z tego, że szef PFRONu ma za duże pole działania i za dużo
zależy od jego widzimisię. A nie powinno, bo to nie rektutacja
pracowników, których jakoś trzeba odsiewać, bo nie można przyjąć
wszystkich podobających się.
Ciekawa jestem bardzo, jaki będzie finał. Mam nadzieję, że
winnemu nosa ktoś utrze. ;)
Ale na wyciągnięcie szerszych wniosków nie liczę jednak...
Z mojej strony EOT. Znikam. Życzę wszystkim miłego weekendu. :))
--
Pozdrowieństwa,
Scally
|