Strona główna Grupy pl.rec.ogrody Sosny po zimie Re: Sosny po zimie

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: Sosny po zimie

« poprzedni post następny post »
Data: 2002-03-02 17:48:42
Temat: Re: Sosny po zimie
Od: "miro" <m...@w...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki

> > Użytkownik "Basia Kulesz" <b...@p...gliwice.pl> napisał w
wiadomości
> > news:a5fc5a$pd8$1@zeus.polsl.gliwice.pl...
> Czy to możliwe, żeby sosny "udusiły" się pod śniegiem?
> >
> > Nie wydaje mi się .
> > Może paradoksalnie ale susza je wykończyła - wiosna na terenach
> > piaszczystych , wszystko od razu przelatuje w głąb .
>
> Zima była wilgotna, a u mnie jest fajna gliniasta ziemia:(
>
> Pozdrawiam, Basia.

Aha. Czyli może ZA MOKRO było w tym akurat niejscu ?... Nawet najzwyklejsza
sosna może się po prostu utopić... Ja na razie miałem szczęście. Topią mi
się jak na razie tylko małe modrzewie, które MUSZĄ mieć powietrze i nie mogą
stać w wodzie... Dlatego w ubiegłym roku najpierw pokopałem małe dołki w
interesujących mnie miejscach i po dłuższym deszczu zaglądałem do nich, jak
się w tych miejscach układa powierzchniowa woda gruntowa... W jednych
dołkach woda przez tydzień, a pół metra obok - sucho, jak pieprz i
sadzonka...usycha !... Ani tego podlewać, ani wysuszać ssaniem przez słomkę
z palemką (:-))... U mnie teren mocno pochyły i deszczówka spływa swoistymi
żyłami i "strumykami" w powierzchniowej warstwie gleby... Miejsca wiecznie
suche (bez względu na poziom opadów i podlewania) znaczą u mnie trupy
wsadzonych tam ongiś drzewek, których nie wyciągam, niech se są i straszą
(:-))..., a w miejsca wiecznie mokre, które akurat rozpoznałem wykopaniem
dołka - wbijam kołek, żeby w tym miejscu nie sadzić drzewek, a na
przykład...krzaczysko paproci (:-))... Albo wsadzić tam pień z uciętej
gdzieś przy okazji ścianania jakiejś ładnej wierzby...

Inna sprawa, że ta mała limba jest świeżo wsadzona i mogła rosnąć "Z
ROZPĘDU" niejako... Korzeniom coś nie pasiło i zdecydowały się jednak, że
NIE są w stanie wyżywić góry... Może gleba w tym miejscu ZBYT kwaśna ?...
Korzenie były za bardzo połamane po rozprostowaniu ich z doniczki ze sklepu
?... Czort jeho znajet... Mam taką jedną, wsadzoną, jako metrowe już drzewko
(zwykła miejscową u nas sosnę). Wiosną 1999 chyba. Też rosła niby, ale
przyhamowała. Rok później stanęła i mikrusieńkie pąki (zamiast
15-centymetrowych batów...) raczyła wypuścić dopiero pod koniec...maja
(:-)). Na tym porosły igiełki rzadziuśkie, jak włoski u mnie na...kolanach i
tak już zostało. Myślałem, że już po ptokach, ale wiosną 2001 pąki były już
większe i przyrosty były już nieco większe, choć ciągle jakieś "chore".
Drzewo nie umarło, ale do życia też nie ma zbytniej ochoty... Powierzchnia
jego jest drobnoiglasta i karłowata, jak kosodrzewina, a powinny być igły na
co najmniej 6-7 cm. Ale jakoś żyje. Oczywiście stare igły na pniu i w głębi
krzaka - brązowieją. Ani chybi - musiałem w 1999 jednak źle ocenić rozmiar
uszkodzeń korzeni przy wsadzaniu, a po odkopaniu i wyrwaniu tego drzewka ze
zdziczałej łąki rolnika po sąsiedzku...
Wsadziłem wtedy z córką 4 jednakowe, metrowe sztuki, z czego przeżyły dwie.
Jedna - wyżej opisana, druga wspaniale "zaskoczyła" i ma teraz wszystkie
igły duże i zielone i rośnie do nieba wesoło. Dwie pozostałe padły już w
1999, co jednak definitywnie okazało się dopiero w rok później... A
wszystkie miały bryły korzenowe zabrane wraz z "oryginalnym" podłożem z
miejsca wykopania, pół metra X pół metra... Cudów nie ma. Musieliśmy w tych
dwóch umarłych chlasnąć niezauważenie za dużo korzenia głównego i większych
bocznych... Oraz niezauważenie oderwać za dużo włosowatych, na ktrych
wisiały grudy ziemi... Tak się nie robi, wiem. Ale jeśli tylko 4 sztuki i
pieczołowicie wykopać wraz z podłożem (jeśli korzenie są "w kupie", a nie
wędrują od razu poziomo na bok...), to można zaryzykować, bo wtedy, jeśli
korzenie nie ucięte za krótko, to przynajmniej nie ma szoku zmiany gleby z
jej florą... Nawet na geopatię zwróciliśmy uwagę i oznaczyli przed
wykopaniem kierunek południowy flamastrem...
Następnego roku wsadzałem już tylko MAŁE sadzonki, nawet modrzewie i
brzózki. Wsadzanie dużych drzewek kosztuje za dużo zdrowia jednak... CHYBA,
że są z doniczek. Ale takie z kolei kosztują okropne pieniądze... A w
ubiegłym roku nie wsadziłem zupełnie nic... Jakoś nie było kiedy... W tym ro
ku też pewnie nic... Chyba, że późnym latem i jesienią... Nawet owocowych w
miejsce tych, które okorowały mi kompletnie zające i sarny, korzystając z
wysokiego śniegu równo z płotem... Na wiśnie i czereśnie już jakby za
późno...

Pozdrowieństwa dla Wszystkich, miro.


 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
02.03 Michal Misiurewicz
02.03 Too old...
03.03 P.Siciarski
03.03 Andrzej Paplinski
05.03 Basia Kulesz
06.03 Michal Misiurewicz
06.03 Janusz Czapski
06.03 Basia Kulesz
06.03 Janusz Czapski
06.03 Jerzy
07.03 Matula
07.03 Irek Zablocki
07.03 Bogusław Radzimierski
07.03 Janusz Czapski
07.03 Irek Zablocki
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6
Zmierzch kreta?
Sternbergia lutea
Pomarańcza w doniczce
dracena
Test
jeszcze raz - co za roślina
jaka to roślina ?
Chwastnica w trawniku
rośliny inwazyjne- walka z wiatrakami?
aronia na jarząbie coś sie dzieje
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Senet parts 1-3
Senet parts 1-3
Chess
Chess
Vitruvian Man - parts 7-11a
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 1-6
Vitruvian Man - parts 1-6
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6