Data: 2012-09-29 00:18:51
Temat: Re: Sposób na bycie.
Od: Andromeda <r...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 29 Wrz, 01:44, zażółcony <r...@c...pl> wrote:
> Otwieram nowy etap w życiu.
> No może nie w życiu, ale na tej grupie dyskusyjnej na pewno.
> Otóż istotą zmiany jest to, że nie będę teraz dyskutował, tylko
> wygłaszał monologi. Ha !
>
> No to start ...
>
> Przez lata ćwiczyłem już tyle wariantów prowadzenia dyskusji,
> tyle opcji, tyle osób, charakterów, podejść, zaułków,
> haków, wizji, opluć, stołków i pachołków - by dojść
> ostatecznie do wniosku, że chyba nie mam na to czasu.
>
> Z drugiej zaś strony - no nie mogę nie docenić, że te lata
> to były jednak wszystko, co do joty - kontakty z innymi
> LUDŹMI. Krwistymi istotami, które angażują się w światek
> psp, tworzą go, budują. Napierają nań, można rzec,
> bezustannie. Jest w tym jakaś siła, jakaś wartość.
> Jest to jakiś obraz ludzkiej motywacji do tego, by żyć
> i jako człowiek siebie wyrażać, realizować jakiś ideał
> życia wewnętrznego, duchowego, emocjonalnego. Tak - to
> jest dla mnie jakaś WARTOŚĆ.
> W realu alternatywnymi wartościami są z jednej strony
> głębsze kontakty rodzinne, przyjacielskie, ale też z drugiej
> niespecjalnie głębokie kontakty ludzi na płaszczyźnie
> zawodowej. Formalnie rzecz biorąc, tak priorytetami,
> to niby coś takiego jak wirtualna PSP powinna mieć
> tu priorytet najniższy. Jak nie ma czasu, to trzeba
> z niej zrezygnować w pierwszej kolejności. No ale
> właśnie taka mnie refleksja naszła - że pod względem
> WARTOŚCI już jest inaczej, uplasowałem ją w środku,
> a nie na końcu.
>
> I tak to właśnie jest - zaangażowanie w PSP było
> dla mnie źródłem doświadczenia, które trudno byłoby
> mi zdobyć gdzieś indziej. Trudno byłoby np. w realu
> spotkać się z tyloma trudnymi charakterami (pal licho
> wyrażane przez nie ideologie ...), tak by
> w ostrym, bezkompromisowym starciu nie stracić
> całej przestrzeni działania, nie utknąć w jakiejś
> ciemnicy, nie popalić mostów. Albo nie mieć
> poczucia uczestnictwa w zbiorowej orgii zakończonej
> radosnym, zbiorowym samobójstwem.
> A na psp dzieje się to, działo i być może będzie
> się jeszcze długo działo - i to bez udziału prochów
> i alkoholu (tak przynajmniej zawsze było moim
> wypadku).
>
> I żeby nie było - to nie jest tylko doświadczenie
> dla doświadczenia, to nie jakaś intelektualna
> rozrywka, forma. Nawet, jeśli w moim wypadku
> była to mocna umysłowo-emocjonalna odskocznia
> od pracy informatyka, grzebacza w logice dwuwartościowe,
> to jakoś tak mi się w życiu układa (o dziwo !),
> że wokół mnie ludziom wcale nie idzie gładko (no
> nie może być !), życie przynosi wiele spraw i wyzwań,
> trudnych kontaktów, na horyzoncie co rusz pojawia
> się coś a bardziej ktoś, kto potrzebuje wsparcia.
> A potrzebuje go często właśnie
> dlatego, że ... ma trudny charakter ? Jakąś inną
> osobliwość ? Albo po prostu widać w nim tę samą
> MOTYWACJĘ i pragnienie WARTOŚCI, które odczuwam
> w zbiorowości tu tej owej PSP grupy ?
>
> Ludzie szukają tych wartości. A często dostają
> zamiast tego samotność. I nie bardzo rozumieją
> istotę tej zamiany. Nie widzą gdzie się pojawił
> brak i którędy kawałek życia im wyciekł pod
> dywan lub pod ciemne łóżko.
>
> Wczoraj oglądałem film "Samotny mężczyzna".
> Film, w zgrubnej ocenie - jest o homoseksualiście
> i jego samotności. Tak się przyjęło o nim mówić.
> Ja jednak poleciłbym go jako taki, na jaki
> wskazuje tytuł - o samotności i o mężczyźnie.
> Film jest dobry - a trudno się robi filmy
> traktujące o męskiej wrażliwości. To nie jest
> coś łatwego do uchwycenia. Łatwo ten film przeoczyć
> właśnie ze względu na to, że się go
> odruchowo etykietuje jako 'mający w
> samym środku coś niemęskiego', 'prawdopodobnie
> pretensjonalny i rzewliwy'. Ja jednak polecam,
> szczególnie facetom. Wydaje mi się, że można
> by spokojnie wątek homoseksualny porzucić
> i ustawić bohatera w pozycji jakiejkolwiek innej
> 'mniejszości', czyli w zasadzie w sytuacji zupełnie
> powszechnej: sytuacji poczucia odmienności
> od tłumu, bolesnych ograniczeń fizycznych,
> zawodowych, intelektualnych, ograniczonego
> potencjału relacji z innymi ludźmi,
> niemożności realizacji swoich fascynacji,
> trudności w otrzymaniu pełnego zrozumienia
> - nawet od najbliższych osób (patrz relacja
> z przyjaciółką głównego bohatera).
>
> Film trudny, właściwie bez happy-endu,
> a jednak dla mnie w jakimś stopniu pozytywny.
> Po filmie miałem poczucie, że bohater coś wygrał.
> Coś ugrał, coś ... W pewien sposób dotarł
> do końca w porozumieniu z rzeczywistością,
> a nie wbrew niej.
>
> Polecam.
>
> I dobranoc.
Ble, ble, ble ,za dużo patosu za mało konkretów. Jakbyś pisał
recencje filmów-pustka w kinie, tym bardziej nie pisz scenariuszy.
Wyszedłeś z założenia, ludzie są samotni bo coś im dolega....
oczywiście dolega im właśnie ludzkość własna, no i...robiło się
interesująco i co dalej? Teraz jest taka moda na robienie z siebie
wcielenie nieludzkości, czyli im mniej ludzki a bardzo nieludzki, to
jest trendy. W takim układzie każdy jest samotny bo pozbawiony
ekspresji własnej, bo to nie jest trendy. I teraz trzeba się
zastanowić, jakie ciśnienia, hektopaskale, zrobiły to ludziom? Skąd
napływa to ciśnienie, że żyją w ukryciu i co powoduje że wkładając
rano ubranie z szafy, wkładają tam siebie, swoją skórę, wkładając
okulary z szuflady , pakują w nią oczy ,żeby nie przeszkadzały patrzeć
przez modne okulary. Ty zaglądasz czasem pod okulary, no właśnie nie
zaglądasz. A gdybyś włamał się do jego domu, po jego wyjściu, to
myślisz żebyś go nie zastał? .... . Ależ zastałbyś oczywiście,
jakiego? ..... Słabego człowieka, z jego człowieczością skulone w
szafie. Może byś się nawet zbrzydził , bo to takie niepotrzebne , nic
nie warte, mający same wady człowiek. Jednak gdybyś tylko zdjął modne
okulary, które nosisz na dobrze wygolonym pysku, to
zobaczyłbyś......coś pięknego.
|