Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!not
-for-mail
From: "Red art" <r...@o...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Spowiedź 7-mio letniego dziecka - jak to oceniacie ?
Date: Thu, 22 Oct 2009 10:01:34 +0200
Organization: http://onet.pl
Lines: 104
Message-ID: <hbp3gv$gem$1@news.onet.pl>
References: <hblb0o$g4o$1@news.onet.pl> <hbo0m2$fgp$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: efp194.internetdsl.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; format=flowed; charset="iso-8859-2"; reply-type=response
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.onet.pl 1256198495 16854 83.14.249.194 (22 Oct 2009 08:01:35 GMT)
X-Complaints-To: n...@o...pl
NNTP-Posting-Date: Thu, 22 Oct 2009 08:01:35 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.5843
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.5579
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:479280
Ukryj nagłówki
Użytkownik "Stokrotka" <o...@a...pl> napisał w wiadomości
news:hbo0m2$fgp$1@news.onet.pl...
> Mam wrażenie, że jesteś księdzem
> i pszygotowujesz się do wywiaduwki z rodzicami:
> co im powiedzieć, jak oni mają dziecko pszygotować?
Ciekawe wrażenie ;) Jestem innowiercą (niechrześcijańskim),
formalnie w papierach kościelnych jako 'ateista' co w sumie,
jak patrzeć pod odpowiednim kątem - od 'prawdy' nie odbiega.
Małżonka formalnie w papierach katoliczka, ale jako praktykująca
również mocno wkręcona w praktyki innowiercze ...
> Powinieneś wskazać rużnicę pomiędzy tym co powinno być,
> a co może być.
> Tak by dziecko, w razie dziwnego zdażenia, było pewne,
> że coś jest nie tak, i potrafiło sobie z tym poradzić, wybrnąć z sytuacji.
> Ale to dotyczy wogule życia, także wielu sytuacji np. w szkole,
> nie tylko spowiedzi.
Moim celem jest - na gruncie zrozumienia religijności czerpanym
z innego niż katolickie, źródła - znaleźć pierwiastki 'żywej wiary'
w religii katolickiej - i na nie zwracać uwagę dziecka, je promować,
eksponować. Nie chcę dziecku robić zamieszania i np. wciskać
tez: 'a tu się ksiądz myli, jest zupełnie inaczej, a mianowicie ...'.
Żaden spójny system nie obroni się przed takim wybiórczym
traktowaniem, wszystko da się tak rozwalić. Jeśli już, to rozmowy
brzmią - 'natomiast niektórzy ludzie w innych religiach wyobrażają
to sobie tak a tak i wierzą w to a to'.
Mój problem w tej chwili polega głównie na tym, że w 'mojej religii'
nie istnieje w ogóle instytucja 'spowiednika' czy czegoś podobnego
- z założenia wszelkie brudy pierze się samemu lub w gronie najbliższych.
Samemu - czyli np. w modlitwie, w której przywołujemy postać podobną
do Chrystusa i wyobrażamy sobie, że ma w ręce wazę z czystym
nektarem i wlewa ten nektar miłości w nas przez czubek głowy. To przykład,
jak w mojej religii wygląda praca z 'brudem'. Inny przykład: wyobrażamy
sobie (jednocześnie mówimy modlitwę-mantrę), że wszystkie nasze troski,
problemy, zaciemnienia zbierają się w postaci dymu i wraz z wydechem
dym ten wylatuje z nas przez czubek głowy i rozwiewa się w przestrzeni,
a z każdym wdechem wpuszczamy w siebie czyste światło i wypełniamy
się nim. Albo: wyobrażamy sobie świetlistą kulkę - w sercu lub przed sobą,
ale związaną z sercem (np. cieńkią, swietlistą wstęgą), kulka ta wibruje,
kołysze się wolniej lub szybciej i pochłania wszelkie nasze problemy,
odczucia,
plany, 'wiąże' je - jak pszczoła, która krzątając się w kwiecie obrasta w
pyłek.
Co istotne: w podobny sposób oczyszczamy nie tylko to, co formalnie nazywa
się grzechem. W ten sam sposób możemy postępować nie tylko z troskami,
ale także z planami na przyszłość czy z uczuciami takimi
jak nadmierna egzaltacja, euforia itp. Albo ze światem materialnym -
wyobrażamy
sobie, że postać podobna do Chrystusa rozlewa życiodajny, czysty,
świetlisty nektar dookoła nas, we wszystkich ludzi. Albo wyobrażamy sobie,
że przy wdechu nasze ciało, wypełnione światłem, rozszerza się i stopniowo
pochłania cały świat dookoła, zamieniając wszystko w światło. Albo
jeszcze inaczej: wyobrażamy sobie, że cały świat dookoła oczyszczamy
za pomocą żywiołów: najpierw wyobrażamy sobie/czujemy, że szystko
w nas i dookoła nas spala intensywny, 'piekielny', 'szalejacy' ogień,
potem przez popioły przetacza się wichura i rozdmuchuje wszystko
w przestrzeni, na koniec wszystko zalewa czysta, przejrzysta, przyjemna
woda i dokładnie wymywa wszelkie resztki 'splamień'.
Trochę się rozpisałem ...
Mam zgryz - bo nie mam gotowego odpowiednika w chrześcijaństwie,
nie czuję tematu 'spowiedzi'. Jest kilka istotnych różnic w podejściu
w stosunku do tego, co pokazałem wyzej:
1. Nacisk na to, by na 'spowiednika' wybierać coś, co wydaje się nam
absolutnie czyste - np. Chrystusa - nie osobę fizyczną, księdza. No chyba,
że w księdzu widzimy taką czystość - ale w 'mojej religii' zwraca się
uwagę na to, by mieć gdzieś tę świadomość ograniczeń, by np. wcześniej
wyobrazic sobie księdza/nauczyciela, że ma w sobie pierwiastek
Chrystusa, zostaje przez niego wcześniej oczyszczony.
2. Ograniczona konkretyzacja problemów. W chrześcijańskiej
spowiedzi, jak mi się zdaje (poproszę o korekty i wyjaśnienia kogoś,
kto czuje temat dobrze ;) kładzie się nacisk na jasne formułowanie
'przewin i grzechów', nazywania brudów po imieniu. W tym co
przedstawiłem taka konkretyzacja jest tylko etapem wstępnym,
niewerbalnym, bardziej polega na przywoływaniu przykrych uczuć,
silnych stanów emocjonalnych lub natrętnych myśli zwiazanych
z przeszłymi działaniami, np. złymi uczynkami.
Zaś samą 'procedurę oczyszczania' stosunkowo łatwo możemy
rozszerzać na swiat fizyczny, na odczucia (nie tylko na uczynki
przeszłe) takie jak gniew, duma, zazdrość itp. w teraźniejszości
i w przyszłości.
3. Ograniczony podział na rzeczy dobre i złe. W 'mojej religii'
zwraca się uwagę na to, że każde wrażenie - czy się ono wydaje
dobre, czy złe - warto oczyszczać, przemywać. Więc przywołujemy
nie tylko rzeczy przykre, straszne, ale także rzeczy przyjemne,
radosne - i oczyszczamy.
Mając takie spojrzenie, staram się 'poczuć' rytuały oczyszczania
(jakim jest m.in. spowiedź) praktykowane w kk.
Jednocześnie jestem daleki od tego, by przejść nad tematem z wnioskiem
'bo sakrament spowiedzi jest w ogóle nie potrzebny'. Rozumiem, że można
na kk patrzeć z perspektywy czysto politycznej i uznać wszelkie
sakramenty za narzędzia manipulacji itp itd. Ale to zależy od
perspektywy spojrzenia ... Nikt nas nie zmusza na to, by patrzeć
na kk z perspektywy politycznej. Można próbować patrzeć
z perspektywy 'poszukiwacza światła we wszystkim, co istnieje' ;)))
Próbować ...
|