Data: 2000-12-16 12:45:40
Temat: Re: Strajk pielęgniarek
Od: "JC" <J...@t...de>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Leszek M." <l...@g...pl> schrieb im Newsbeitrag
news:91dmc6$sjg$1@news.internetia.pl...
> > Nawet dla koleżanek w pracy za solidarność
> > trzeba im zapłacić?
>
> Jest olbrzymia przepaść między środowiskiem lekarzy i pielęgniarek; jest
to
> niemal wojna. Niestety - lekarze totalnie lekceważą i dołują pielęgniarki,
> te zaś zarzucają (i zazdroszczą) lekarzom łapówkarstwo i to, że żerują na
> ich protestach (w czym jest trochę racji) i ich kosztem (w tym raczej nie
ma
> racji).
LICYTACJA, kto ważniejszy?
I to najśmieszniejsze w tym wszystkim, a wiesz dlaczego?
Bo jedni bez drugich istnieć nie mogą.
A niby ludzie po studiach a takiej prostej rzeczy
nie rozumieją;-)
>
> Ale - patrząc z punktu widzenia prawa, a nie pacjenta (zaraz na mnie
> krzykniesz) - tak naprawdę przejęcie przez lekarzy roli pielęgniarek jest
> jakby formą łamistrajku.
To kwestia interpretacji - można i tak.
> Oczywiście - oni nie mają wyjścia (wiadomo że nie
> zostawią pacjentów bez opieki), a rząd to bezwzględnie wykorzystuje,
> olewając całą sytuację. Natomiast jak by wyglądali rządzący, gdyby lekarze
> zaczęli się solidaryzować z pielęgniarkiami i postawili sprawę twardo: nie
> będziemy wykonywać roboty za pielęgniarki (zwłaszcza nieodpłatnie) bo nie
> mamy takiego obowiązku (takie jest prawo) - to rząd ma zabezpieczyć opiekę
> pacjentom - więc niech np. buli dodatkowe pieniądze, albo załatwi sprawę
> jakoś inaczej.
To trzeba było załatwić solidarnie przy sprawie anestezjologów.
> Jak np. kolejarze strajkują - to nikt nie żąda od taksówkarzy, żeby
> bezpłatnie przejęli ich obowiązki.
Złe porównanie, ale może się mylę;-)
> Tutaj - bezczelnie rząd wykorzystuje tę
> sytuację, że wiadomo że personel medyczny szeroko pojęty nie zostawi
> pacjentów bez pomocy, i nawet w elementarnym stopniu nie wywiązuje się ze
> swych obowiązków.
Otóż to.
pozdr. - Józek
|