Data: 2007-12-25 19:49:51
Temat: Re: Świadoma wola jest złudzeniem? - Skąd się...
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka; <i...@4...net> :
> ....biorą Bluzgacze?
>
> http://portalwiedzy.onet.pl/24812,107,2,1,1,bibliote
ka.html
>
> Fragment:
> Tego rodzaju eksperymenty wskazują, że nasze wybory nie kształtują się w
> świadomy, racjonalny sposób. Wypływają one z nieświadomości, a gdy
> ostatecznie docierają na powierzchnię świadomości, przejmujemy je na
> własność. Psycholog Daniel M. Wegner posuwa się aż do tego, że dowodzi, że
> świadoma wola jest złudzeniem ? iż mimo pozorów przyczyną ruchu mojego
> palca nie jest moja świadoma wola, by się poruszył, lecz coś innego.
;) Że zacytuję siebie - "świadomość jest tylko [...] "szczególnym"
wynikiem działania "podświadomości", więc różnice są, ale nie polegają
na schemacie "równorzędności" obu ośrodków, ale na cechach treści
przekazywanych do "świadomości"."
> Na pierwszy rzut oka twierdzenia takie wydają się niedorzeczne. Ostatecznie
> moja wola, by palec się poruszył, koreluje ściśle z jego poruszeniem się
Na pewno? Połóż rękę na stole i wyraź wolę/spróbuj świadomie poruszyć
ręką. Ręka się nie poruszy - to jak próba poruszania zardzewiałą
nakrętką - niezależnie ile woli włożysz w próbę jej okręcenia, ona i tak
pozostanie niewzruszona.
> moje palce poruszają się prawie zawsze, gdy moją wolą jest, by się
> poruszyły, i nie poruszają się prawie nigdy, gdy chcę, by się nie
> poruszyły.
Twoja świadomość opisuje proces, którego jest świadoma, ale nie taki,
którym steruje - świadomość to obszar abstrakcji - możesz powiedzieć
"poruszę ręką", ale póki Twoja podświadomość tego nie zrobi, to ręka
pozostanie w stanie spoczynku.
> Muszę powiedzieć, czemu ten artykuł mnie zafrapował. Ponieważ zdaje mi się,
> że tłumaczy pewną rzecz, która kiedyś mi się zdarzyła (raz!!! - jakieś 8
> lat temu) i do dziś nad nią rozmyślam.
> A mianowicie: nie jestem fizycznie agresywna z natury (tak, drogie
> Koleżanki!), boję się ludzi agresywnych fizycznie, unikam ich, sama też
> nigdy nie wykazałam reakcji fizycznej agresji wobec ludzi. Jednak RAZ w
> toku mojej pracy zawodowej zdarzyło się coś... otóż podczas lekcji
> wychowawczej w klasie jeden z uczniów (13-latek) siedząc przede mną
> powiedział coś, co dotknęło mnie do żywego. Zawsze radziłam sobie z takimi
> sytuacjami spokojnie. Nie pamietam już, co to było, ale było to dla mnie
> tak bolesne (podwójnie: bo nie mogłam zrozumieć, jak DZIECKO mogłoby coś
> takiego sobie wykoncypowac), że przez ułamek sekundy zastygłam
> psychicznie...
;) Poczułabyś bardzo silne uderzenie w klatkę piersiową, gdybyś była
mniej zmęczona. Zmęczenie [psychiczne/fizyczne] powoduje, że pewne
procesy wymykają się spod kontroli.
> po czym ujrzałam swoją prawą rękę uniesioną jak do
> uderzenia. Tak, ujrzałam! Bo to nie była moja świadoma reakcja!!! Musiałam
> zmobilizować całą siłę woli, aby rękę opuścić, bo przez moment, mgnienie,
> nie wiedziałąm, jak to zrobić!
I to podniosło jeszcze ciśnienie - widok podniesionej ręki, oznaki
agresji, antycypowania zdarzeń. Gdybyś bawiła się w klepanie, niby
bicie, kiedyś, to taki ruch ręki nie podniósłby "ciśnienia".
> Od tamtego czasu jeszcze bardziej boję sie agresji u ludzi, bo jeśli mnie
> zdarzyło się coś takiego ten jeden jedyny RAZ, to pewno istnieją ludzie,
> któeym zdarza się to częściej, ale nie mają ukształtowanych mechanizmów
> świadomego zapobiegania narastaniu takich reakcji...
KAŻDEMU może się zdarzyć taka reakcja - to nawet nie kwestia posiadania
mechanizmów czy introspekcji na poziomie emocji, ale także zmęczenia czy
upojenia. O ile upojenie można kontrolować, o tyle zmęczenie czasami
jest zbiegiem zdarzeń i nic na nie nie można poradzić, tak samo jak na
zupełnie nową sytuację, w której człowiek nie potrafi się zachować.
Byłem kiedyś świadkiem sytuacji, a w zasadzie uczestnikiem [przy okazji
odwaliłem psychodramę dla siebie ;)], bo łagodnie interweniowałem z
dobrym skutkiem, kiedy mąż przyłapany in flagranti w środku nocy, nie
wiedział jak zareagować na krzyczącą [histeryzującą?] żonę - starał się
jej zatkać usta, co przy jej reakcjach ucieczkowych [próba wyrwania się,
kręcenie głową] mogło się źle skończyć. Sytuacja była dla niego nowa, bo
żona nigdy tak się nie zachowała, a i okoliczności były niezwykłe dla
niego. Ogólnie gościu nie jest agresywny, jest towarzyski, ba, nawet nie
próbował uderzyć żony - po prostu wpadł w panikę.
Innym razem, trochę narowista, ale w sumie poukładana osoba, przywaliła
koło mojej głowy czajnikiem w ścianę, bo coś w niej odblokowałem i nie
chciała się pogodzić z faktem, że może osiągnąć pewne stany. Też w sumie
duperela, a wyzwoliła "morderczą" agresję.
> I nie chodzi już tylko o agresję fizyczną. Słowną też. Chyba wiem, skąd się
> biorą Bluzgacze...
Z agresją fizyczną i słowną jest pewien problem, bo nie jest ona
jednoznaczna - może być równie dobrze rolą, odzwierciedleniem emocji jak
i naśladownictwem.
Pozdrawiam
Flyer
--
gg: 9708346; skype:flyer36
http://www.flyer36.republika.pl/
|