Data: 2000-03-07 15:48:07
Temat: Re: Sztuczna Inteligencja
Od: "Janusz H." <h...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witam!
Julian Bubnow wrote:
> [...]
> Panie Januszu, czy Panu chodziło o to, że jeśli termin 'dusza' zdefiniujemy
> jako neuronowy korelat świadomości ze specjalnym wyróżnieniem (tzw.) wolnej
> woli, to wtedy możemy powiedzieć, że dusza jest materialna, oraz że dusza to
> (pod?)zbiór neuronów będących korelatem umysłu (wraz z oczywiście neuronową
> implementacją (pseudo)wolnej woli). :)
Hm... coś w tym jest ;).
> [...]
> Poza tym czy w efekcie takich rozważań chodzi Panu o to, żeby móc mówić np.
> "miał wylew w lewej części duszy"?
Nie, oczywiście, że nie. Termin 'dusza' ma swoje miejsce, oddaje głębię
ludzkich doświadczeń i przeżyć. Wątek jednak dotyczył tego, czy
inteligentne maszyny/istoty zostaną uznane za równe nam (czyli, że
"przyznana" im zostanie dusza). Pisząc dusza=umysł chciałem wskazać, że
nie jesteśmy jakimiś "boskimi elementami" w "dziczy materializmu".
Proszę przejrzeć mój pierwszy post w tym wątku - temat duszy/umysłu
tylko zasygnalizowałem, dalej chciałem poruszyć coś istotniejszego.
Ale... No cóż, z głównej myśli teraz zostało niewiele...
Poza tym nie sądzę, by świadomość tego, że "jesteśmy tylko pęczkiem
neuronów" miała pogłębiać pesymizm, chaos/nihilizm. Zdaje się, że ja sam
jestem 'duszą humanisty' ;), ale widzę rzecz niezmiernie (dla mnie)
istotną - jesteśmy częścią rzeczywistości (jej "dziećmi"). I tu kłania
się neuropsychologia, neurofizjologia, genetyka itd (to nie mechani-
styczny materializm - choć tak to dla wielu wygląda). Nauki te świetnie
udowadniają/pogłębiają to, czym zajmowałem się początkowo (psychologia
humanistyczna, etyka itp.). Humanizm nie powinien bujać w obłokach,
nauka nie powinna stać się przyczynkiem do zmechanizowania człowieka.
I stąd moje (może niefortunne) próby pogodzenia dwóch obozów... To, że
one się uzupełniają ja odbieram intuicyjne; dla innych, niestety, wciąż
jakikolwiek związek (próba jego wskazania) to "włażenie w zabłoconych
butach".
Aha, jeszcze jedna rzecz - nasza wiara w dualizm kartezjański pokutuje
do dziś. Mało który lekarz zajmuje się leczeniem nie tylko ciała
pacjenta, ale także jego duszy (zostawiając to np. księżom; samemu chyba
jednak dobrze nie rozumiejąc, jak potężny jest związek ciała z umysłem).
Gdzieś mi nawet śmignął tytuł pewnej książki, która wskazuje na _fakt_:
"Choroba zaczyna się w umyśle" (także (bo nie zawsze), ale stwierdzenie
to jest dla wielu poza rozumieniem, ponieważ... poza ich "fachem")...
> [...]
> Mówiąc poważnie: moim zdaniem absolutnie bezsensowne jest zestawianie pojęć
> naukowych z religijnymi, pierwsze powstają po to by wyjaśniać rzeczywistość,
> drugie by jej opis nagiąć dla skutecznego lansowania pewnych postaw
> moralnych. I dobrze!
Jestem innego zdania. "Nagiąć", "lansowania" - przecież nie o to chodzi.
Owszem, niech pojęcia pozostaną - ale te dwa światy (nauka i religia)
nie powinny być od siebie oderwane. Nie chodzi mi o przemielenie religii
na język nauki, broń boże! Raczej o _świadomość_ związku jaki między
nimi istnieje. Obie "gałęzie" powinny się wspierać, a nie zwalczać!
I to jest jak najbardziej wykonalne, ale... dla wielu
niedostępne/niewidoczne. Nie wiem czy zna Pan powiedzenia Einsteina, w
których mówił o sobie jako człowieku religijnym (choć, można by rzecz,
był przecież niewierzącym!; warta przemyślenia kwestia i prowadzi do
zdumiewających wniosków). Albo jak najbardziej naukowe stwierdzenia
wielu duchownych... Obie strony potrafiły wspierać się/"korzystać" z
siebie nawzajem. Poza tym Einstein był ewidentnym dowodem na to, że
prawa moralne można wyczytać wprost z rzeczywistości!! I ja jestem tego
samego zdania: nauka jak najbardziej może pomóc dostrzec/udowodnić to,
co od dawna wiedziała religia (ale w wielu miejscach po prostu...
przegięła). Ciekawym czy się Pan ze mną zgodzi?
> tak być powinno, nie każdy musi czytać Kanta, żeby
> poznać postulat: 'Nie czyń bliźniemu co tobie niemiłe', ale dobrze żeby
> każdy tę zasadę stosował.
To jest IMO podstawowa zasada etyczna. I jak najbardziej 'naukowa'!
Nie potrzeba AŻ religii, by na siłę nas tego nauczała. To trzeba dojrzeć
samemu! Wyczytać z rzeczywistości, z własnego doświadczenia...
> Pozdrawiam,
>
> Julian Bubnow
Również pozdrawiam
Janusz Harasimowicz
P.S.
Dodam, że dla mnie fundamentalną zasadą moralną, z której resztę(?)
bardzo łatwo można wyprowadzić, jest (jak najbardziej naukowe)
stwierdzenie jednego z najbardziej miłujących ludzi i życie człowieka.
Rozumiem je (tzn. że jest częścią mojego życia) i bez religii ;P
<< Dobre jest wszystko co sprzyja życiu, wzrostowi, rozwojowi. Zło to
wszystko co życie dławi, ogranicza, rozrywa na kawałki. >>
(Erich Fromm)
Proszę dogłębnie przemyśleć...
|