Data: 2003-04-11 23:00:02
Temat: Re: Techniki NLP (sposób radzenia sobie ze stresem)
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Flyer napisał:
> Wezme sobie jakas sytuacje - poznac kobite -
> sztywniak musi popatrzec, kombinowac i wreszcie przejsc do rzeczy,
> przebojowiec po prostu przechodzi do rzeczy i zapewne prawdopodobienstwo
> sukcesu przebojowca jest mniejsze niz sztywniaka, ale on mniej kombinuje
> - wiec mniej czasu traci, mniej sie przejmuje - a wiec nie rezygnuje,
> dziala a nie liczy.
Tu sam sobie dopowiem, a raczej rozszerze.
Zakladam (blednie zapewne, ale uproszczenia maja swoj nieodparty urok ;)
), ze podstawowym celem faceta jest akt prokreacji/akt przyjemnosci
cielesnej czyli atawizm/szukanie przyjemnosci (dla malkontentow - moge
zamienic akt prokreacji na szczypte podniecenia ze "zdobywania" kobity
;) ) - i idac np. na dyskoteke i sztywniak i przebojowiec maja ten sam
cel (z tym, ze sztywniak zapytany o cel zacznie cos gadac, o lubieniu
rozmowy, dyskusjach, poznawaniu nowych ludzi ;) - a wiec nie dosc, ze
zaprzecza wlasnym potrzebom, to jeszcze probuje je dostosowac do zasad
etycznych i nieznanej! oceny zewnetrznej ). Mam wiec pierwszy element
- CEL.
Dalej wg mojego wczesniejszego modelu przebojowiec i sztywniak
przystepuja do swoistego ataku (kazdy na swoj sposob), wykorzystujac
skrypty o najwiekszym prawdopodobienstwie sukcesu (oczywiscie wg nich).
Z tym, ze przebojowiec robi to automatycznie, a sztywniak analitycznie
;). Mam wiec sposob - "bezwiedny charakteryzujacy dana jednostke i jej
doswiadczenia/wiedze" - dzialanie inaczej odpowiednik planu operacyjnego
(choc planu tu raczej nie ma).
A teraz - strategia - pojde na disko i wyrwe d... a pozniej male co nie
co, lub w wykonaniu sprzeczajacego sie ze soba sztywniaka - pojde
pobawic sie na dyskoteke (tylko, ze biedak caly czas jest tak skolowany,
ze nie wie po co tam poszedl, dlaczego mu sie nie podobalo, dlaczego po
samotnym powrocie do domu czuje jakis dysonans itpp.).
Oczywiscie nie mam zamiaru oceniac w/w rol, bedac samemu bardziej
sztywniakiem ;) i jawnie zaprzeczajac swojemu atawizmowi :).
Troche OT - patrzac po sobie, musze przyznac, ze taktyka (strategia?)
wyuczonej nieudolnosci czyli inaczej "blondynki" albo obronno-zaczepna
(niestety rola lekko nieuswiadomiona a wiec nieplanowana), ma tez swoje
plusy i czesto sie sprawdza, wiec nie jest tak zle :).
I uwaga formalna - pojecia strategia, taktyka, dzialanie
(operacjonalizacja?) sa w odniesieniu do czlowieka dosyc mylne i stad
mozliwosc dostosowywania ich definicji do konkretnych przypadkow.
Flyer
|