Data: 2010-03-08 19:31:47
Temat: Re: Temat stary jak świat.
Od: Qrczak <q...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 2010-03-08 20:07, niebożę Stalker wychynęło i cichym głosikiem ryknęło:
>
>>>>>>>>>>> Właśnie chodzi mi o te przypadki - bo przedtem miały wspólnego z
>>>>>>>>>>> tolerancją
>>>>>>>>>>> wiele. Póki ich dzieci nie okazały się homo.
>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>> Teraz rozumiem to Twoje pytanie. Ale mnie ten problem akurat nie
>>>>>>>>>> dotyczy.
>>>>>>>>>> Qra,
>>>>>>>>>
>>>>>>>>> Dlaczego nie?
>>>>>>>>
>>>>>>>> Bo tak czuję. Wierzę. Wiem.
>>>>>>>
>>>>>>> A przede wszystkim NIE CHCĘ, prawda?
>>>>>>
>>>>>> Nieprawda.
>>>>>
>>>>> A chcesz?
>>>>
>>>> A skąd wiesz, że nie mam?
>>>
>>> Wijecie się, Qra.
>>
>> Nie, Ikselka, się nie wiję. Z preferencjami bliskich bliższych i
>> dalszych żyję w zgodzie.
>> To co najwyżej Ty sobie nadpisałaś to czy tamto na temat mój czy innych.
>>
>> Qra
>
> Tym bardziej, że "chcenie" ma różne odcienie. I z tolerancją tworzy
> PARĘ, która, jak to w przypadku par daje 4 możliwości (przy czym jedna
> jest raczej wewnętrznie sprzeczna: nie można jednocześnie chcieć i nie
> tolerować)
>
> Ja np. też bym nie chciał, żeby mój syn był homoseksualistą, księdzem,
> czy bandytą...
Ja nie chcę, by moje dzieci krzywdziły innych ludzi. Niezależnie od
drogi życiowej, jaką wybiorą: homoseksualisty, księdza czy... inspektora
UKS.
> Ale w pierwszych dwóch przypadkach choć nie chcę, to bym był w stanie
> tolerować, to ani nie chciałbym, anie nie tolerowałbym gdyby został
> bandytą...
Bandyta z założenia kogoś krzywdzi. Dwa pierwse przypadki zwykle
krzywdzone bywają przez innych.
Qr(a)
|