Data: 2007-11-12 14:03:08
Temat: Re: The Body Shop we Wroclawiu
Od: Katarzyna Kulpa <k...@h...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Jolanta Pers pisze:
> Ile razy tam zaglądam, nie mogę się nadziwić, że to wszystko jest takie
> wymiętoszone. No, rozumiem, pakują to próżniowo, żeby jak najwięcej władować
> do tego kontenera na statku płynącym z jakiejś Indonezji, ale na litość,
> jednak wiele osób odrzuca ciuch wyglądający jak wymamlany.
nie dość że odrzuca, to jeszcze układa się źle w mierzeniu, bo ma jakieś
zagnioty w dziwnych miejscach.
> Mam od nich kilka, dosłownie kilka rzeczy, np. fantastyczny kostium z
> żakietem z szalowym kołnierzem, z dopasowanym do niego kolorystycznie
> żakardowym szalem, ale to był po prostu fart nad farty.
no to miałaś farta dzikiego. ja jakieś dwa miesiące temu zaczepiłam
wzrok na całkiem sympatycznie wyglądających spódnicach, akurat
szukałam czegoś do kolan i w fasonie "tulipan", bo taki mi wyjątkowo
leży. więc zaryzykowałam zmierzenie...
no i niestety, tulipan był tak żałośnie krzywy, że głowa mała, w dodatku
z jakiegoś grubego materiału z żakardowym wzorkiem, który miał
w swojej strukturze także nitki białe czy też jasnoszare. no i te
właśnie nitki przepięknie uwidaczniały się na każdym szwie, a szwów
było dużo, bo spódnica z wielu klinów. coś potwornego, jak można tak
spsuć potencjalnie świetny ciuch? krój świetny, materiał i wykonanie -
szkoda gadać.
> Mój ulubiony prowajder żarcia/chemii gospodarczej uruchomił sklep
> internetowy.
Piotr i Paweł?
> Goodbye, wleczenie mineralnej, ziemniaków, papieru toaletowego i
> proszku do prania.
szczerze polecam. tj. "goodbye", nie wleczenie. mam nadzieję, że tego
typu usługi będą się upowszechniały, bo doprawdy nie rozumiem, jaki sens
ma włóczenie się godzinami między półkami w tłumie ludzi tudzież
branie jednej butelki mineralki zamiast sześciopaka, żeby się
ręka nie urwała. tylko jeszcze dobrze byłoby, żeby zrobiła się na tym
rynku przyzwoita konkurencja, bo ani Piotr i Paweł, ani Frisco
(z wypróbowanych warszawskich) nie są jeszcze idealne.
> A galerie handlowe, nie ukrywam, lubię, bo są wygodne, po prostu wygodne. Pod
> jednym dachem i za jednym wyjściem (=za jednym parkowaniem) kupię spodnie dla
> siebie, kurtkę dla TŻ, w Duce prezent dla kumpeli, w Empiku jakąś książkę, w
> Kuchniach Świata zapas zielonej pasty curry i przyzwoitą herbatę. I jeszcze
> na koniec na dobrą kawę pójdę, o, albo i na sushi.
otóż to. i perfumy jakieś powącham :)
swoją drogą, duże znaczenie ma rozplanowanie przestrzenne takiej
galerii. nie znoszę np. Arkadii, która jest potwornie wielka wzdłuż
i wszerz (zamiast wzwyż) i ciągnie się kilometrami, w dodatku
jest tam po prostu za dużo ludzi, a Wedel znajduje się prawie na
przeciwko paskudnego Auchana czy też Liroja Merlina (niech żyją Tarasy,
gdzie spożywczak jest w piwnicy i wcale nie trzeba się do niego
zbliżać).
-- kasica
|