Data: 2007-09-27 15:17:21
Temat: Re: Trening umysłu
Od: Ikselka <i...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
michal pisze:
>
> Użytkownik "Fragile" napisał w wiadomości:
>
> [...]
>
> Każdy z nas jakoś ten świat widzi i ma określone o nim wyobrażenie. Kto
> ma rację, jeszcze się okaże. Nie wydaje mi się, żeby to była kwestia
> "rozumienia" czegoś. To kwestia doświadczeń i wpływu naszych
> autorytetów. Ale także naszych wyborów w peszałości. Nie sprzeczajcie
> się dziewczyny o światopogląd, wystarczy, że je sobie wymienimy... ;)
>
>>> > Nie mozemy pomoc calemu swiatu, ale czy to oznacza, ze mamy nie
>>> > pomagac tym, ktorzy sa obok nas, jesli tylko jestesmy w stanie im
>>> > pomoc?
>
>>> Pomagać - tak. Ale permanentnie. To trudne.
>
>> Oczywiscie. Ale wykonalne. To kwestia wyboru, ale przede wszystkim
>> osobowosci i stylu zycia danej osoby. Nikt nie powiedzial, ze to
>> latwe. Jednak niektorych trudnosci z tym zwiazane wcale nie
>> odstraszaja. Ba, wrecz ich nie zauwazaja. Bo wiesz, w chwili gdy
>> zaczynasz zauwazac tylko trudnosci, i gdy to one przwazaja nad
>> uczuciem radosci z tego, ze komus pomagasz, to wszystko traci sens.
>> Czlowiek staje sie zgorzknialy, zyje w poczuciu ciezkiego obowiazku, i
>> czasto gesto uwaza sie za Bog wie kogo, oczekuje podziekowan i
>> oklaskow. A nie o to chodzi. Przynajmniej ja tak uwazam... Pomagac w
>> ciszy i z lagdnoscia, niczego w zamian nie oczekujac... I tylko wtedy,
>> gdy jest to zgdone z glosem naszego serca, nigdy na pokaz i nigdy na
>> sile czy wbrew sobie.
>
> Tak. Bezinteresowność w pomaganiu, to jest prawdziwe pomaganie komuś.
> Inne pomagania są pomaganiem przede wszystkim sobie.
Trudno u ludzi o całkowitą bezinteresowność. Zawsze ma się jakiś
interes. W najprostszym przypadku - polepszenie sobie samopoczucia. Nie
sądzę, aby akurat pani Anna była godna porównania z Matką Teresą...
Ona jest przede wszystkim aktorką. Nie ma bezinteresownego aktora na
bożym świecie. Aktorstwo towarzyszy im na każdym kroku. Akcje
charytatywne - to też gra. Oni sami zapominają, kim są, bo dawno sobą
nie byli. Dlatego z taka rezerwą podchodzę akurat do tej działalności,
choć widzę także jej pozytywne aspekty i efekty.
>
>>> Rzadko kogo na to stać -
>
>> Tak. Ale sa tacy ludzie. Ludzie anioly...
>
> Jest ich całkiem sporo.
Tak. Tylko tak się składa, że przeważnie to osoby nie obciążone (to
brzydkie słowo, ale w tej sytuacji roboczo wymowne) rodziną=dziećmi i
związanymi z tym obowiązkami. Nie żeby rodzina była przeszkodą, ale...
np. frustracje z powodu nibyokradania bliskich z własnych sił i
poświęcenia są Aniołom obce...
>
>> >> nawet mojego wiekiego serca (!) nie - zdaję sobie z tego sprawę, to
>> się
>> >> nazywa odpowiedzialność.
>> >> Wiesz, to jest jak z dokarmianiem ptaków: jak raz zaczniesz, a jednego
>> >> dnia zapomnisz, to ptak zużyje ostatnie siły na dolecenie do
>> karmnika, >> a
>> >> w momencie gdy zastaje go pustym, pada z głodu i zmęczenia, bo liczył
>> >> ostatnią nadzieją na pomoc i sił brakło na szukanie innej. Ktoś mi to
>> >> kiedyś powiedział i od tej pory nie dokarmiam ptaków... Zostawiam to
>> >> ludziom megakonsekwentnym.
>
>>> :) Czyli jednak wierzysz, ze tacy istnieja. Ciesze sie :)
>
>> Ja wierze w istnienie takich ludzi, znam takich i bardzo ich cenie.
>
> A będzie jescze więcej. ;)
Ja też ich cenię, jednak zawsze będę ich uważała za swego rodzaju
nawiedzonych - tu w dobrym sensie, ale jednak... zawsze poza normą.
I żeby nie było, że nie jestem za pomaganiem. Jednak dla mnie,
matematyka z wykształcenia, w obliczu wszelkich wątpliwości sens ma to,
co da się uzasadnić statystycznie: gdyby każdy szczęśliwy pomógł jednemu
nieszczęśliwemu, nie byłoby już nieszczęśliwych, głodnych, biednych, bo
ufam, że jednak więcej jest na świecie szczęśliwych ludzi, niż...
Jeśli jednak pomagają tylko jednostki, sprawa statystycznie jest
beznadziejna. Ale - tylko jednostki stać na pomaganie permanentne. To
piękni ludzie - w większości, bo tu pomijam szereg osób organizujących
np. fundacje dla stworzenia płatnych etatów dla siebie i rodziny.
I żeby nie było, że nie jestem za pomaganiem. Sama też pomagam. Jednak
nie ważę się na wielkie akcje. Wielkie akcje ściągają tłumy
potrzebujących, a ja, jako człowiek odpowiedzialny, nie wiedziałabym,
kogo mam wybrać. Ciekawe, jak robi to pani Anna Dymna, to właściwie mnie
najbardziej zastanawia w tym wszystkim...
--
XL wiosenna
====================================================
==========================
Chwilami jestem tu:
http://groups.google.pl/groups/profile?enc_user=eJTu
XQ0AAACUGFDz9PzxwnRUed8hFQkm
|