Data: 2010-02-09 12:57:41
Temat: Re: Uczciwość małżeńska
Od: "Reda rt" <p...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Qrczak" <q...@g...pl> napisał w wiadomości
news:hkrm1p$j7v$1@inews.gazeta.pl...
>W Usenecie Reda rt <p...@o...eu> tak oto plecie:
>>
>>
>> Użytkownik "Marchewka" <s...@g...pl> napisał w
>> wiadomości news:hkrh00$1cr$1@inews.gazeta.pl...
>>> Reda rt pisze:
>>>> Użytkownik "Marchewka" <s...@g...pl> napisał w
>>>> wiadomości news:hkrfu8$r63$1@inews.gazeta.pl...
>>>>> Reda rt pisze:
>>>>>> Nie wiem, czy to coś da:
>>>>>> Message-ID: <hk153f$tcc$1@news.onet.pl>
>>>>>
>>>>> Znalazlam wczesniej. Bardzo mnie zaskoczylo, ze tak otwarcie i
>>>>> szczerze tu o tym piszesz. Zwlaszcza w odpowiedzi do tak
>>>>> nieprzychylnego interlokutora...
>>>>> Znam podobna historie. Facet sie zakochal. Byl bliski skonsumowania
>>>>> romansu, powaznie rozwazal opuszczenie rodziny. Jednak malzenstwo sie
>>>>> nie rozpadlo. Podobno teraz jest tak dobrze, jak na pocz. zwiazku (20
>>>>> lat temu). Okazalo sie, ze zona b. go kocha, czego wczesniej mu nie
>>>>> komunikowala. Jednak teraz ma wobec niej dlug wdziecznosci i dosc
>>>>> wyraznie widac, ze takze moralniaka - ze nie kocha jej tak samo mocno,
>>>>> jak ona jego.
>>>>
>>>> No ja nie mam takiego 'moralniaka' ;))) Co najwyżej czujęzażenowanie
>>>> lekkie, jak sobie siebie przypominam z tamtego okresu,
>>>> jak 'mnie wzięło' i straciłem w ogóle poczucie rzeczywistości.
>>>
>>> Wiem, ze facetow (zwlaszcza w tzw. okresie drugiej mlodosci) dopadaja
>>> takie emocje. Zastanawiam sie, czy udane pozycie jest tu buforem. Czy
>>> moze jednak sprawa dotyczy w znacznie wiekszym stopniu osoby, ktorym
>>> sie w zwiazku nie wiedzie?
>>>
>>>> W ogóle jakoś nie rozpatruję aspektu w ujęciu 'kto kogo bardziej'.
>>>
>>> To byl taki skrot myslowy. Uczucia sa przeciez niemierzalne.
>>> Chodzilo mi o to, ze on chyba chcialby ja tak bardzo kochac, zeby sie
>>> czuc komfortowo w tym malzenstwie. A tak nie jest.
>>>
>>>> Moja żona miała bardzo konkretny udział w całym procesie uzdrawiania
>>>> małżeństwa i też miała swoje 'do roboty' tylko w innej płaszczyźnie
>>>> (nadmierna kontrola).
>>>> Ja bym się tym 'moralniakiem' trochę martwił - facet ma jakąś
>>>> słabość po prostu i nie czuje się partnerem. Jak nie czuje
>>>> się partnerem (w tak generalnim ujęciu, nie w jakimś aspekcie),
>>>> to IMHO układ jest jakoś tam cały czas niestabilny, facet z czymś
>>>> w sobie ciągle walczy i żona może być stroną wzmacniajacą
>>>> ten kompleks. Ale być może jest to po prostu taka ich "stała
>>>> gra", której już nie należy 'rozbijać'. Nie ma co przedabrzać.
>>>
>>> Piszesz o nim tak, jak bys go dosc dobrze znal... Facet ma dodatkowo
>>> problem kliniczny. Ktory, w moim odczuciu, moze wynikac wlasnie z tej
>>> sytuacji (prawie romans).
>>
>> Postaram się coś napisać, ale teraz niestety, zupełnie nie mam czasu,
>> więc tylko czytam ... ;)
>
>
> Tak. Zauważyłam. Im bardziej jesteś zajęty, tym bardziej Cię tutaj
> zauważam.
;)
zależy jak bardzo muszę się skupić ...
|