« poprzedni wątek | następny wątek » |
111. Data: 2010-02-09 08:48:54
Temat: Re: Uczciwość małżeńskaIska pisze:
> jeśłi niebieskooki blondyn lub szatyn to tylko taki :)
Ale on jest akurat lysy... ;-)
> http://www.topstars.pl/wp-content/uploads/2009/06/bo
browski3.jpg
> szymon bobrowski
... co mu dodaje jeszcze wiecej apetycznosci.
I.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
112. Data: 2010-02-09 08:49:40
Temat: Re: Uczciwość małżeńskaQrczak pisze:
> W Usenecie Paulinka <p...@w...pl> tak oto plecie:
>>
>> XL pisze:
>>> Dnia Mon, 8 Feb 2010 14:50:13 +0100, Vilar napisał(a):
>>>
>>>> (Jedyną dysproporcję, którą odczuwam jako niesprawiedliwość, to
>>>> fakt, że wy [Panowie] macie więcej obiektów do zawieszania oka, niż
>>>> my...poszkodowane kobietki :-))))) ).
>>>
>>> Skąd ta konstatacja?
>>
>> Kobiety to jednak ładniejsza płeć :)
>
> Noooo... taak....
> http://mainhg.demotywatory.pl/uploads/201001/1264929
748_by_krichna334_500.jpg
Tez bym ja chetnie przytulila.
I.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
113. Data: 2010-02-09 08:55:43
Temat: Re: Uczciwość małżeńska
Użytkownik "Przemysław Dębski" <p...@g...pl> napisał w wiadomości
news:hkr6he$ore$1@inews.gazeta.pl...
>
> Użytkownik "Reda rt" <p...@o...eu> napisał w wiadomości
> news:hkr5fd$44u$1@news.onet.pl...
>>
>> Użytkownik "Przemysław Dębski" <p...@g...pl> napisał w wiadomości
>> news:hkpend$8ev$1@inews.gazeta.pl...
>>
>>> Przecież temat przewodni brzmi, iż ma się ochotę na skok w bok i
>>> wyznaniu/rozmowie o tym z TŻ - czy widzisz tu jakieś pole do
>>> interpretowania na "fascynację" ? ;)
>>
>> Ok. Więc pytanie jest takie: mowa o abstrakcyjnym skoku
>> w bok, czy mamy bardzo konkretną, milusią dzieuszkę
>> konkretnie w myśli ?
>
> Raczej mam tu na myśli konkretny skok. Jeśli była by to ogólna chęć, to
> mieli byśmy doczynienia z czymś nie halo w związku. A mi tu bardziej
> chodzi o sytuację gdy w związku jest halo, a pokusy czyhają.
No rozumiem ...
Pod pewnymi względami jest to sytuacja lepsza, a pod nnymi gorsza.
Gorsza, bo grunt jest z miejsca osobisty i rywalizacyjny(żona-ona),
a Ty(...) masz presję, boleśnie odczujesz 'nie' i będziesz miał skłonność
do uporu przy swoim pomyśle, chocby i niezwerbalizowanym - ale
poczucie 'nieszczęścia', 'niesprawiedliwości', 'skrępowania' są wzmocnione.
Lepsza - bo jak 'pękniesz' i zrobisz głupstwo('po swojemu') - łatwiej
będzie wybaczone (na zasadzie 'przepraszam, hormony mi odwaliły',
'tak, harmony mu odwaliły, jak każdemu facetowi') - tu jest szansa
na zgodę ;)
Generalnie IMHO wady przeważają. Sytuacja 'konkretna' po jednej
stronie niestety nie jest dobrym punktem wyjścia do rozmów,
bo partner 'nie czuje tego samego' i jest nierównowaga. Trzeba
by trafić(mieć...) na wyyyyjątkowo wyrozumiałego partnera, który
już ma podobne doświadczenia za sobą. Wtedy stawiasz się
w pozycji mniej dojrzałego, niewyhasanego, którego ciągnie
zew i liczysz na pomoc i wsparcie ;)
Albo po prostu w ogóle tematu nie podejmuszesz i idziesz w tango
sam - ale wtedy konsekwencje wykrycia to koszmar ...
Cóż - jesteś w pułapce własnego umysłu, partner może tylko
pomóc sięz niej wydobyć. Podstawowa praca po Twojej stronie.
Pułapka - to słowo klucz.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
114. Data: 2010-02-09 10:06:22
Temat: Re: Uczciwość małżeńska
Użytkownik "Reda rt" <p...@o...eu> napisał w wiadomości
news:hkr7uf$ct1$1@news.onet.pl...
>> Raczej mam tu na myśli konkretny skok. Jeśli była by to ogólna chęć, to
>> mieli byśmy doczynienia z czymś nie halo w związku. A mi tu bardziej
>> chodzi o sytuację gdy w związku jest halo, a pokusy czyhają.
>
> No rozumiem ...
> Pod pewnymi względami jest to sytuacja lepsza, a pod nnymi gorsza.
> Gorsza, bo grunt jest z miejsca osobisty i rywalizacyjny(żona-ona),
> a Ty(...) masz presję, boleśnie odczujesz 'nie' i będziesz miał skłonność
> do uporu przy swoim pomyśle, chocby i niezwerbalizowanym - ale
> poczucie 'nieszczęścia', 'niesprawiedliwości', 'skrępowania' są
> wzmocnione.
>
> Lepsza - bo jak 'pękniesz' i zrobisz głupstwo('po swojemu') - łatwiej
> będzie wybaczone (na zasadzie 'przepraszam, hormony mi odwaliły',
> 'tak, harmony mu odwaliły, jak każdemu facetowi') - tu jest szansa
> na zgodę ;)
>
> Generalnie IMHO wady przeważają. Sytuacja 'konkretna' po jednej
> stronie niestety nie jest dobrym punktem wyjścia do rozmów,
> bo partner 'nie czuje tego samego' i jest nierównowaga. Trzeba
> by trafić(mieć...) na wyyyyjątkowo wyrozumiałego partnera, który
> już ma podobne doświadczenia za sobą. Wtedy stawiasz się
> w pozycji mniej dojrzałego, niewyhasanego, którego ciągnie
> zew i liczysz na pomoc i wsparcie ;)
>
> Albo po prostu w ogóle tematu nie podejmuszesz i idziesz w tango
> sam - ale wtedy konsekwencje wykrycia to koszmar ...
> Cóż - jesteś w pułapce własnego umysłu, partner może tylko
> pomóc sięz niej wydobyć. Podstawowa praca po Twojej stronie.
>
> Pułapka - to słowo klucz.
Odnoszę wrażenie że piszesz do mnie jak byś chciał mi pomóc w rozwiązaniu
problemu. Więc wyjaśniam. Omawiany dylemat w swoim konkrecie _aktualnie_
mnie nie dotyczy ;)
Jeśli chodzi o meritum. Jakoś tam próbujesz problem rozebrać, natomiast moje
intencje przy zapodawaniu tego tematu były nieco inne. Sporo osób wsiadło na
Endera z okazji jego nielojalności wobec TŻ, temat się rozkręcił, zaczęto
mówić o wierności, zaufaniu, zasadach, moralności. Zeszło na związki
formalne i nieformalne, przewagi jednych nad drugimi, miłość wierność itd
itp.
Postanowiłem więc tak ująć termat zdrady, by dotyczył on dokładnie
wszystkich - czyli pokusa zdrady. I co się okazało ? Znakomita większość
moralizatorów i nie moralizatorów twierdzi iż ten temat ... najlepiej w
związku zamieść pod dywan, że nie ma o czym mówić a w ogóle to po co mówić
:) To ja już mówię po co. To właśnie na tym polega więź intymna, zaufanie i
przyjaźń, że można sobie i takie rzeczy mówić _bez_obaw_. Ludziska - boicie
się podjąć w waszych związkach tego tematu, bo mogło by się okazać iż wasze
związki są g. warte ;) O wiele łatwiej się przypierdolić do takiego Endera,
o to że ma kochankę i pitolić o miłości, zaufaniu, magicznej mocy więzi
małżeńskiej oraz zagrożeniu chorobami wenerycznymi z racji łojenia wielu
dziupli jednocześnie ;)
Na post po zbóju zaprosił
P.D.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
115. Data: 2010-02-09 10:20:01
Temat: Re: Uczciwość małżeńskaPrzemysław Dębski pisze:
> Postanowiłem więc tak ująć termat zdrady, by dotyczył on dokładnie
> wszystkich - czyli pokusa zdrady. I co się okazało ? Znakomita większość
> moralizatorów i nie moralizatorów twierdzi iż ten temat ... najlepiej w
> związku zamieść pod dywan, że nie ma o czym mówić a w ogóle to po co
> mówić :) To ja już mówię po co. To właśnie na tym polega więź intymna,
> zaufanie i przyjaźń, że można sobie i takie rzeczy mówić _bez_obaw_.
> Ludziska - boicie się podjąć w waszych związkach tego tematu, bo mogło
> by się okazać iż wasze związki są g. warte ;) O wiele łatwiej się
> przypierdolić do takiego Endera, o to że ma kochankę i pitolić o
> miłości, zaufaniu, magicznej mocy więzi małżeńskiej oraz zagrożeniu
> chorobami wenerycznymi z racji łojenia wielu dziupli jednocześnie ;)
Uwazam, ze nie ma po co gadac na takie tematy z partnerem, nie z obawy
jakiejs. Z milosci. Jesli go kocham, to nie jest powod, by mu wywalac w
imie milosci, szczerosci, zaufania, przyjazni, ze jest dla mnie mniej
atrakcyjny, niz jakis nowopoznany przystojniaczek. Nie po to sie z nim
zwiazalam, przyjaznie sie, zeby mu takie rzeczy mowic. Pod warunkiem,
oczywisice, ze maja miejsce. Czyli, ze rzeczywiscie mi sie ktos podoba.
Zreszta, podobac sie ktos nawet i moze*, ale to od razu nie powoduje, ze
mam ochote wskoczyc na niego. Mam nadal, po ilus tam latach w zwiazku,
niezwykla ochote wskoczyc na swojego. :-)
* Czy Tobie wlasnie o to chodzi, by usiasc sobie z kieliszkiem winka ze
swoja polowica/malzem i zagadac, ze ktos Ci sie akurat spodobal i masz
fantazje seks. na jej/jego temat? Czy, ze chcesz z nia/nim spedzic
upojna noc?
I.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
116. Data: 2010-02-09 10:24:55
Temat: Re: Uczciwość małżeńska
Użytkownik "Przemysław Dębski" <p...@g...pl> napisał w wiadomości
news:hkrc2v$e3e$1@inews.gazeta.pl...
>
> Użytkownik "Reda rt" <p...@o...eu> napisał w wiadomości
> news:hkr7uf$ct1$1@news.onet.pl...
>
>>> Raczej mam tu na myśli konkretny skok. Jeśli była by to ogólna chęć, to
>>> mieli byśmy doczynienia z czymś nie halo w związku. A mi tu bardziej
>>> chodzi o sytuację gdy w związku jest halo, a pokusy czyhają.
>>
>> No rozumiem ...
>> Pod pewnymi względami jest to sytuacja lepsza, a pod nnymi gorsza.
>> Gorsza, bo grunt jest z miejsca osobisty i rywalizacyjny(żona-ona),
>> a Ty(...) masz presję, boleśnie odczujesz 'nie' i będziesz miał skłonność
>> do uporu przy swoim pomyśle, chocby i niezwerbalizowanym - ale
>> poczucie 'nieszczęścia', 'niesprawiedliwości', 'skrępowania' są
>> wzmocnione.
>>
>> Lepsza - bo jak 'pękniesz' i zrobisz głupstwo('po swojemu') - łatwiej
>> będzie wybaczone (na zasadzie 'przepraszam, hormony mi odwaliły',
>> 'tak, harmony mu odwaliły, jak każdemu facetowi') - tu jest szansa
>> na zgodę ;)
>>
>> Generalnie IMHO wady przeważają. Sytuacja 'konkretna' po jednej
>> stronie niestety nie jest dobrym punktem wyjścia do rozmów,
>> bo partner 'nie czuje tego samego' i jest nierównowaga. Trzeba
>> by trafić(mieć...) na wyyyyjątkowo wyrozumiałego partnera, który
>> już ma podobne doświadczenia za sobą. Wtedy stawiasz się
>> w pozycji mniej dojrzałego, niewyhasanego, którego ciągnie
>> zew i liczysz na pomoc i wsparcie ;)
>>
>> Albo po prostu w ogóle tematu nie podejmuszesz i idziesz w tango
>> sam - ale wtedy konsekwencje wykrycia to koszmar ...
>> Cóż - jesteś w pułapce własnego umysłu, partner może tylko
>> pomóc sięz niej wydobyć. Podstawowa praca po Twojej stronie.
>>
>> Pułapka - to słowo klucz.
>
> Odnoszę wrażenie że piszesz do mnie jak byś chciał mi pomóc w rozwiązaniu
> problemu. Więc wyjaśniam. Omawiany dylemat w swoim konkrecie _aktualnie_
> mnie nie dotyczy ;)
Czyli jest mowa jednak o 'sytuacji abstrakcyjnej' ;).
W tych sprawach decyduje indywidualny smak zarówno związku jak i
indywidualny
dźwięk dwóch osób ten związek tworzących. Dlatego rozważanie
tematu na poziomie abstrakcyjnym ma bardzo ograniczony zasięg
'twórczego' oddziaływania.
> Jeśli chodzi o meritum. Jakoś tam próbujesz problem rozebrać, natomiast
> moje intencje przy zapodawaniu tego tematu były nieco inne. Sporo osób
> wsiadło na Endera z okazji jego nielojalności wobec TŻ, temat się
> rozkręcił, zaczęto mówić o wierności, zaufaniu, zasadach, moralności.
> Zeszło na związki formalne i nieformalne, przewagi jednych nad drugimi,
> miłość wierność itd itp.
Pytanie - dlaczego niejako się z Enderem utożsamiasz, a dystansujesz
do 'naszej' 'poprawności' ? Co Cię mierzi w opowieściach Medei, Paulinki
czy kogo tam (Stalker ? Redart ?), że jest fajnie - nawet, jeśli odrobinkę
lukrują ?
"Kobiety mają prawo do przyozdabiania swoich gniazdek"
Dla mnie ważniejsze w tym wszystkim jest obserwowanie, jak głęboka
jest potrzeba u ludzi do życia w bezpiecznych, lukrowanych gniazdkach,
niż skupianie się na tym, jak bardzo innych ludzi 'intelektualnie i
emocjonalnie
mierzi' drobny idealizm takiego postępowania i dysonanse.
> Postanowiłem więc tak ująć termat zdrady, by dotyczył on dokładnie
> wszystkich - czyli pokusa zdrady. I co się okazało ? Znakomita większość
> moralizatorów i nie moralizatorów twierdzi iż ten temat ... najlepiej w
> związku zamieść pod dywan, że nie ma o czym mówić a w ogóle to po co mówić
> :) To ja już mówię po co. To właśnie na tym polega więź intymna, zaufanie
> i przyjaźń, że można sobie i takie rzeczy mówić _bez_obaw_. Ludziska -
> boicie się podjąć w waszych związkach tego tematu, bo mogło by się okazać
> iż wasze związki są g. warte ;) O wiele łatwiej się przypierdolić do
> takiego Endera, o to że ma kochankę i pitolić o miłości, zaufaniu,
> magicznej mocy więzi małżeńskiej oraz zagrożeniu chorobami wenerycznymi z
> racji łojenia wielu dziupli jednocześnie ;)
Ja się 'nie bałem' i mówiłem 'bez obaw'. Wszystko. I dostałem wpierdol ;)
Możesz mi więc zarzucić, że w moim związku nie ma 'właściwej więzi,
miłości, zaufania, przyjaźni' i co tam jeszcze chcesz ;)
A możesz po prostu skorzystać z opowieści 'jak było' i 'dlaczego'.
Wbrew pozorom - mnie też nie interesuje moralna ocena tego wszystkiego.
Ale są pułapki, z którymi się nie da dyskutować, tylko trzeba z nich wyjść.
Czasami z pomocą, czasami z kłodami pod nogami.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
117. Data: 2010-02-09 10:30:42
Temat: Re: Uczciwość małżeńskaReda rt pisze:
> Ja się 'nie bałem' i mówiłem 'bez obaw'. Wszystko. I dostałem wpierdol ;)
> Możesz mi więc zarzucić, że w moim związku nie ma 'właściwej więzi,
> miłości, zaufania, przyjaźni' i co tam jeszcze chcesz ;)
Uscislajac: miales romans/skok w bok i powiedziales o tym partnerce? Bo
nie do konca wiem, o czym piszesz. A chcialabym.
I.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
118. Data: 2010-02-09 10:40:38
Temat: Re: Uczciwość małżeńska
Użytkownik "Marchewka" <s...@g...pl> napisał w
wiadomości news:hkrdhd$ia2$2@inews.gazeta.pl...
> Reda rt pisze:
>> Ja się 'nie bałem' i mówiłem 'bez obaw'. Wszystko. I dostałem wpierdol ;)
>> Możesz mi więc zarzucić, że w moim związku nie ma 'właściwej więzi,
>> miłości, zaufania, przyjaźni' i co tam jeszcze chcesz ;)
>
> Uscislajac: miales romans/skok w bok i powiedziales o tym partnerce? Bo
> nie do konca wiem, o czym piszesz. A chcialabym.
Proponuję prześledzić moją przydługawą wymianę myśli z Enderem
w wątku "Pytania na które też nie znam odpowiedzi.".
Jak znajdęczas, to wskażę precyzyjniej miejsce, od którego można by zacząć,
ale
być może to nie jest potrzebne i sama znajdziesz wszystko ;).
Myślę, że temat jest o tyle "ciekawy", że masz tam i mnie i Endera
w pewnej konfrontacji tych doświadczeń.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
119. Data: 2010-02-09 10:45:48
Temat: Re: Uczciwość małżeńska
Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:1f81i443h6lmt.n30c2b1osc5y.dlg@40tude.net...
> Dnia Mon, 08 Feb 2010 23:25:32 +0100, Przemysław Dębski napisał(a):
>
>> XL pisze:
>>
>>>>>> Jeżeli partnerowi się ufa, to nie trzeba sobie opowiadać o fantazjach
>>>>>> na
>>>>>> temat romansu, bo na fantazjach się sprawa kończy. Człowiek to
>>>>>> seksualne
>>>>>> zwierzę.
>>>>> Romans to nie to samo, co flirt.
>>>> A gdzie jest granica?
>>>
>>>
>>> Tam, gdzie niewinny flirt z kimś ze wspólnego!!! towarzystwa przestaje
>>> być
>>> podnietą dla obojga w związku.
>>
>> Zdaje się że mylisz flirt z robieniem z kogoś (tego z kim flirtujesz)
>> idioty ;)
>>
>
> Nie sądzę, aby w moim towarzystwie był ktoś, kto nie zna granic flirtu.
> A jeśli się ktoś taki pojawi, to już wcześniej jest idiotą, zanim ja go
> nim
> uczynię :-)
>
>
dokładnie tak. Sam z siebie robi idiotę.
--
serdecznie pozdrawiam
Chiron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
120. Data: 2010-02-09 10:45:57
Temat: Re: Uczciwość małżeńska
Użytkownik "Marchewka" <s...@g...pl> napisał w
wiadomości news:hkrdhd$ia2$2@inews.gazeta.pl...
> Reda rt pisze:
>> Ja się 'nie bałem' i mówiłem 'bez obaw'. Wszystko. I dostałem wpierdol ;)
>> Możesz mi więc zarzucić, że w moim związku nie ma 'właściwej więzi,
>> miłości, zaufania, przyjaźni' i co tam jeszcze chcesz ;)
>
> Uscislajac: miales romans/skok w bok i powiedziales o tym partnerce? Bo
> nie do konca wiem, o czym piszesz. A chcialabym.
Nie wiem, czy to coś da:
Message-ID: <hk153f$tcc$1@news.onet.pl>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |