Data: 2006-03-15 03:29:12
Temat: Re: Vonbraun - prośba o opinię
Od: "eTaTa" <e...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "vonBraun" <interfere@o~wywal~2.pl> napisał w wiadomości
news:dv7av9$j8e$1@news2.ipartners.pl...
> puciek2 wrote
> news://news.ipartners.pl:119/dv50rr$eg3$1@inews.gaze
ta.pl
> > Tytułem wstępu, przepraszam VB za głośne nawoływanie.
> [...]
> > I wezwanie do VB po raz kolejny.
>
>
> Cóż, swego czasu w ramach pomysłów na leczenie dzieci z
> uszkodzeniami mózgu głośno było o metodzie, w której
> umożliwia się kontakt dziecka ze zwierzętami (w
> szczególności psami).
:-))) Masz akurat (wyjątkowo) rację. Zwłaszcza, że mój pies jest do tego
stworzony.
Efekt jest, ale do czasu. Wszystko w łapach psa. Jeśli zaczyna być
nudny, albo zbyt natrętny - traci. Krótko mówiąc ... trzeba psa dawkować.
Jedną niezaprzeczalną zaletą jest to, że dobrze przygotowany pies,
jest o wiele czujniejszy na emocje w kontakcie z dzieckiem, niż ich
opiekunowie.
Techniczny problem to... pies ciekawostka, a nie jak można by sądzić
współpartner.
Czyli - gdyby dziecko mogło cały czas z nim obcować, musiałoby również
zgadzać się na jego fochy, jak też cieszyć się wraz z nim, etc...
Jeśli jest to kontakt dorywczy... to pozostaje 'zabawką'_ciekawostką,
jak wiele w otoczeniu, ale nie wymuszającą głębszego zainteresowania.
> Gdy więc stajemy wobec problemu pomocy takiemu dziecku, może
> dobrze jest zacząć od odpowiedzi na pytanie:
>
> Czy potrafię być dla tego dziecka ... PSEM?
Kłania się Pawłow w obie strony. I sprowadzenie się, do determinacji
przy uproszczonej reakcji - bodziec za bodziec - aż do znudzenia, nie
jest proste dla ludzi 'inteligentnych' - których natura dąży do uproszczeń.
A jednak minimum jest spełniane. Reakcje na zwiększone pobudzenie dziecka,
dzwonek budzika (jedzenie), itd. To rodzic_opiekun, jak szczur w klatce,
wykonuje.
> Odpowiadam tu oczywiście Tobie, nie eTT, jako że odpowiedź z
> perspektywy - powiedzmy - "zawodowej" była, jak
> już wcześniej sądziłem niepożądana (dodatkowo niemożliwa,
> i chyba niepotrzebna).
:-))) To lecz moją sklerozę!
Przypomniałem sobie- oczywiście chodzi o zespół Westa. Ale zapomniałem
co to podawali w tamtych latach w USA i Kanadzie jako
super_anty_zapaleniowiec.
Na płuca... dopo...cośtam. Z tego co pamiętam wywoływało to niezły bałagan
rozwojowy w centralnym. Do tego dochodzi jeszcze - czas ciąży - Czarnobyl.
I oczywiście możliwości genetyczne.
Sporo złego na jednego.
Stan jest taki, jaki jest. Ja kombinuję jak oszacować go na dzień
dzisiejszy.
Mogę go tylko trochę podręczyć. Nowy rezonans_porównawczy do starego.
Encefalografy na skonkretyzowane bodźce. I cholera wie co jeszcze.
Ciekawostka:
Mistrzom kung-fu sporo zajęło opracowanie perfekcyjnego poruszania się,
przy możliwościach utraty równowagi. On to załapał z natury. Specyficzne
przygięcie kolan, układanie stóp zewnętrzną stroną gdzie powierzchnia jest
największa i nie traci się tak łatwo kontaktu z podłożem, etc
Coż z tego, gdy najbezpieczniej jest usiąść.
Już słyszę furię pilota, w towarzystwie którego, psioczy na linie lotnicze
którymi leci, niejaki vB.
"Nie podoba się? Leć se pan sam!"
ett
|