Data: 2006-03-14 21:01:26
Temat: Re: Vonbraun - prośba o opinię
Od: vonBraun <interfere@o~wywal~2.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
puciek2 wrote
news://news.ipartners.pl:119/dv50rr$eg3$1@inews.gaze
ta.pl
> Tytułem wstępu, przepraszam VB za głośne nawoływanie.
[...]
> I wezwanie do VB po raz kolejny.
Cóż, swego czasu w ramach pomysłów na leczenie dzieci z
uszkodzeniami mózgu głośno było o metodzie, w której
umożliwia się kontakt dziecka ze zwierzętami (w
szczególności psami).
Problem był z nazwą metody - już wcześniej jazdę konną
upośledzonych dzieci nazwano na wszelki wypadek
"hipoterapią" -bo "konioterapia" brzmiałaby no... tak zbyt,
powiedzmy "rustykalnie".
Ambiwalentność skojarzeń odnoszących się do słowa "pies"
wróżyła tu jeszcze większe problemy nazewnicze(bo cóż z
tego, że "pies to przyjaciel człowieka" skoro jednocześnie
sugerowalibyśmy, że rzecz cała "psu na budę" lub zgoła "pod
psem"...).
"Piesoterapia" odpadała. Aby kłopotliwą rzecz zamaskować
zastosowano nazwę "dogoterapia", która była się zresztą
skwapliwie przyjęła mimo braku innego uzasadnienia niż
powyższe.
Psy nie wykazywały zresztą żadnego właściwego ludziom
zakłopotania czy dystansu, radośnie machały ogonami i
nawiązywały kontakt z dziećmi z głębokimi uszkodzeniami
mózgu. Właściwe ludziom w takiej sytuacji rezerwa, lęk, a
czasem wstręt nie miały do piesków przystępu, dzieci zaś -
często właśnie dzieci z niewielkim kontaktem zyskiwały
dodatkowe źródło bodźców i często rzeczywiście wyraźnie w
trakcie tych kontaktów się ożywiały.
Przyznam, że gdy o tym czytałem zastanawiałem się nad tym
czy popularność tych metod nie oznacza (dokonannego
implicite) przyznania się do kompromitującego faktu, iż oto
pies okazuje się lepszym przyjacelem głęboko opóźnionego w
rozwoju dziecka niż człowiek.
Gdy więc stajemy wobec problemu pomocy takiemu dziecku, może
dobrze jest zacząć od odpowiedzi na pytanie:
Czy potrafię być dla tego dziecka ... PSEM?
Odpowiadam tu oczywiście Tobie, nie eTT, jako że odpowiedź z
perspektywy - powiedzmy - "zawodowej" była, jak
już wcześniej sądziłem niepożądana (dodatkowo niemożliwa,
i chyba niepotrzebna).
pozdrawiam
vonBraun
|