Data: 2007-12-28 21:18:29
Temat: Re: W ciszy niezadanych pytań...
Od: Ikselka <i...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Fri, 28 Dec 2007 12:47:05 -0800 (PST), r...@g...com
napisał(a):
>> Taaaak. Powiem tekstem często wygłaszanym na wytłumaczenie braku tematów do
>> rozmów: "A kogo dziś stać na zainteresowania?"
>> Zdaje się, że tu tkwi problem.
>
> po części tak
>>
>>
>> O to to!
>> A widzisz, ja uwielbiam słuchać ludzi. O ile tylko mają COŚ OD SIEBIE do
>> powiedzenia. Jednak jest często tak, że kiedy zaczynam słuchać i oni to
>> zauważają, to się płoszą, zaskoczeni, nieprzyzwyczajeni, że się ich tak po
>> prostu, patrząc w oczy, słucha. Bo kiedy uważnie słucham, słuchanie, co
>> ktoś do mnie mówi, rodzi konsekwencje - boją się tego lub po prostu tego
>> nie znają... obawiają się, że w dodatku zacznę zadawać pytania. A dla mnie
>> to nieodłączny składnik dobrej rozmowy...
>>
> Mam za sobą mnóstwo tego typu rozmów, jest to raczej związane z
> lękiem, uwazny słuchacz, który jest zarazem uwaznym obserwatorem, ma
> możliwość dostrzegania o wiele więcej niż tylko treści i znaczenia
> słów wypowiadanych w rozmowie. Ponadto zdecydowana większość ludzi boi
> się czegoś takiego jak patrzenie w oczy. Wynika to stąd, że ludzie nie
> są świadomi tego co mówią; tzn to co mówią nie jest często zgodne z
> tym co wewnętrznie czują bądź podświadomie myślą. Dla uwaznego
> słuchacza a zarazem obserwatora jest to niemal do natychmiastowego
> wychwycenia.
> To zankomity zestaw chech: umiejętność słuchania i obserwowania. Jeśli
> dołączysz do tego jeszcze wrażliwość i odpowiednią praktykę/trening,
> to gwarantuję, że po jakimś czasie bedziesz czytać w innych jak w
> książkach. Będziesz doskonale wiedzieć nie tylko to co mówią, ale
> także to czego powiedzieć nie chcą, co ukrywają, jakie temu towarzyszą
> odczucia, emocje, czy rozmówca jest tego świadom czy nie. Zabawa
> przednia,
Skąd ja to znam?
Czasem aż mam do siebie pretensje o zbytnie bawienie sie tym (powinnam
raczej napisać "badanie tego" - bo przecież nie rozmawiam z ludźmi dla
żartu, a te swoje "badania" prowadzę tylko przy okazji rozmowy nie tracąc z
oczu jej celu i sensu), ale nigdy nie obracam tej "zabawy" przeciw
rozmówcy, oczywiście o ile on nie zaczyna uważać mnie za głupszą; a bywa
tak często, kiedy więcej słucham, niż mówię...
Czasem zdarza się, że słucham przez większość czasu, po czym, czując się
upoważniona decyzją rozmówcy skierowania zwierzeń/wynurzeń w moją
(dotychczas raczej milczącą) stronę, wypowiadam jakąś własną opinię... i
wtedy następuje gwałtowny zwrot nastawienia mojego rozmówcy: jeśli ta
opinia/rada/reakcja nie zgadza się z jego oczekiwaniem, następuje atak w
moją stronę. Paradoks jakiś, o podwójnej przyczynie wg mnie: otóż po
pierwsze - rozmówca jest zawiedziony niezgodnością moich odczuć z własnymi
oczekiwaniami co do nich, po drugie czuje się "naciągnięty" na zwierzenia,
no bo przeciez tak uważnie słuchałam, tak zachęcałam swą uwagą (każdy jej
pragnie), że należałoby się spodziewać tylko akceptacji każdego słowa z
mojej strony, no bo przecież skoro słucham, to znaczy z góry, że akceptuję,
podzielam itp...
Oczywiście nie zawsze tak sie zdarza, bo kiedy jesteśmy zgodni w poglądach,
to zachodzi rodzaj harmonii i po prostu się rozmawia i pozostają tylko
dobre wrażenia u obu stron, mało tego, każda ze stron coś bierze dla siebie
od drugiej - bo dla mnie dobra rozmowa to nie tylko wymiana zdań, ale też
przekaz dowiadczeń, umiejętność rewidowania swoich (nie czyichś) poglądów w
wyniku uznania czyjejś słuszności i nietraktowania tego jako osobistej
klęski, lecz jako zysku.
;-)
> a poza tym bardzo łatwo pozwala na wychwycenie tego, czy
> rozmówca jest interesujący czy nie i czy warto z nim rozmawiać. Po
> jakims czasie praktykowania tego sposobu rozmowy, nauczyłem się
> rozpoznawać te wszystkie niuanse w rozmowach z ludźmi (w realu);
> nastepnie z łatwością przyszło mi to w rozmowach telefonicznych; a w
> tej chwili nie stanowi dla mnie problemu wychwytywanie tego
> wszystkiego w kontaktach np mailowych.
...i w Usenecie, i w Usenecie, mam tu już trochę doświadczeń to
potwierdzających.
> To niezwykle pożyteczna i cenna
> umiejętność. Warto ją rozwijać.
Nieskromnie powiem, że chyba juz bardziej rozwinąć jej nie mogę: świetnie
mi się z Tobą rozmawia, "mówisz" moimi odczuciami i doświadczeniami :-)
>
>> Dzisiaj nie słucha się tego, co mowia inni - wypowiada się w biegu parę
>> słów, nie przywiązując obustronnie do nich żadnego znaczenia.
>> Opowiem Ci komiczną rzecz: raz pewne nobliwe małżeństwo (rodzina)
>> przyjezdne, na pożegnanie po wizycie u nas, wygłosiło formułkę: "To
>> zapraszamy do nas!" Na to mój mąż, z iskierkami w oczach, odpowiedział:
>> "Chętnie przyjedziemy! To jaki termin Wam odpowiada?" - Nastąpiła taka
>> konsternacja, że matttko; wyjmowanie kalendarza z torebki, szukanie wolnego
>> terminu, a tu wyjazd, a tu wczasy, a tu remont... Stanęło na "Przyjedźcie
>> na wiosnę!" - a był październik :-DDDDDDD
>> :-)
>> Ten przykład zankomicie ilustruje właśnie nieswiadomość rozmówcy. Świadome
zaproszenie nie szło w parze z podswiadomymi intencjami.
Dokładnie. W dodatku to "świadome" zaproszenie było tylko formalnym gestem,
o zatartym w wyniku wielokrotnego powtarzania znaczeniu. Niestety, zatartym
tylko dla strony używającej tego gestu.
Stąd zaskoczenie koniecznością stanięcia oko w oko z konsekwencjami
wypowiedzianych przed chwilą słów. Od tego ludzie już się odzwyczaili.
A ja lubię odświeżać znaczenie gestów - ileż przy tym właśnie takich
komicznych zdarzeń! - ale uważam, że warto.
:-)
--
XL wiosenna
====================================================
================
"Prawdziwe przyjaciółki poznaje się nie w biedzie, ale w sukcesie."
====================================================
================
Poprzedni profil: //tylko odsiej podszywki
http://groups.google.com/groups/profile?enc_user=LWs
rThYAAABr-nqNxKREgaFPDG6Ht91aF6sPCqGHHKkulQEP0yp8Qg
|