Data: 2004-12-03 09:43:39
Temat: Re: W obronie wolnosci Internetu
Od: "Szczesiu" <s...@p...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Grupy dyskusyjne sa jak gwaltowny wulkan w okresie
> erupcji. Co i rusz cos wybucha. Byle pretekst wystarczy, niby
> niewinny watek moze nagle nabrac zagrozenia odbezpieczonego
> granatu. Beznadziejnie nieustanna, wielce metna i upokarzajaca
> szarpanina drugiego za wszystko co sie da: za pochodzenie, za
> przynaleznosc, religie, psychiczne zdrowie, wyciagniete na
> swiatlo dzienne tajemnice alkowy i bielizniane gacie.
Inteligentni nie-frustraci nie siedzą non stop przy kompach. Mają życie - im
jest dobrze z resztą i reszcie z nimi. Za to my mamy usenet, a kibole
ustawki :-D
A tak bez żartów - akurat mnie najbardziej denerwuje odchodzenie od
zasadniczej treści wątku w stronę, powiedzmy - ogólną. Choć w danym
przypadku najczęściej bardzo konkretną. Kolega przestał korzystać z usenetu,
bo zamiast konkrentych informacji spotykał, jak to określił, "kółka
towarzyskie". Pewnie miał trochę racji - obsada danej grupy / forum jest
mniej więcej stała.
Co ciekawe, na forach i grupach technicznych zdarzające się kłótnie dotyczą
przede wszystkim tematu danego wątku. Zwłaszcza na forach - konieczność
rejestracji zawęża krąg użytkowników do osób naprawdę zainteresowanych
tematem. Z jednej strony humaniści powinni mieć w sobie mniej z chama, z
drugiej - może faktycznie "Errare humanum est".
> Ludzie wrazliwi, mniej
> odporni na osobiste ataki - ataki wulgarne, ordynarne,
> bezlitosne - milcza lub po prostu odchodza.
Albo sami zaczynają kopać. Ja wybrałem ordynarne bluzgi, ponieważ nie chcę
sublimować własnego chamstwa w intelektualne i niebezpośrednie docinki -
niech moje gówno zostanie, gdzie jego miejsce - na samym spodzie. Choć bywa,
chciało by się i zbić kogoś na kwaśne jabłko - niestety - aspekt prawny, a i
własne tchórzostwo często nie pozwala (to akurat nie na grupach).
Najlepszą nauczką jest okazja przeczytania własnych kłótni po raz drugi, po
jakimś czasie - naprawdę, ciężko to strawić. Chyba, że ktoś jest w trybie
kłótliwym przez cały czas, ale takiemu komuś nawet we własnym towarzystwie
musi być bardzo źle.
Pamiętam, kiedyś z kumplem jeżdżąc po Polsce byliśmy skazani na siebie 4 dni
w tygodniu, postanowiliśmy dla rozładowania bluzgać się na co dzień, co
dawało pozytywny efekt i poczucie abstrakcyjności inwektyw. Śmieszne i
skuteczne - jak rada psychologa, aby małżonkowie kłócili się klęcząc, w
kucki czy jak tam jeszcze. Nic tak skutecznie nie gasi zapału do utarczek,
jak poczucie własnej śmieszności.
"
Gdy emocje już opadną
Jak po wielkiej bitwie kurz
Gdy nie można mocą żadną
Wykrzyczanych cofnąć słów
Czy w milczeniu białych haniebnych flag
Zejść z barykady
Czy podobnym być do skały
Posypując solą ból
Jak posąg pychy samotnie stać
..."
|