Data: 2009-07-13 19:20:05
Temat: Re: WYBRALEM...
Od: "Stalker" <t...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Ikselka" <i...@g...pl> wrote
>>>> Ikselka, jeśli Ty do mnie wyjeżdżasz z pięcioma dowodami na istnienie
>>>> Boga Tomasza z Akwinu i uważasz je za racjonalny dowód, bez odwołania
>>>> się chociażby do ich krytyki ze strony Kanta, świadczy tylko o tym, że
>>>> właśnie znalazłaś je w Google i nie zdążyłaś się jeszcze nad nimi
>>>> zastanowić...
>>>
>>> Ty mi nie wyjeżdżaj, że znalazłam w necie jakąś (dla mnie) nowość,
>>> objawienie. Aby coś w necie znaleźć, trzeba wiedzieć, czego szukać.
>>> A o krytykach owych dowodów też wiem doskonale, ale nie było i nie jest
>>> moim celem dywagacjka na ten temat z Tobą. Pytałeś o dowody - to masz.
>>> Moge
>>> podac więcej. Jak mi się zachce.
>>>
>>> A teraz, proszę podaj mi definicję funkcji ciągłej, proszę. Taka
>>> podstawa,
>>> a cieszy. Niewątpliwie spotkałeś się z tym w liceum. Umiesz z pamięci i
>>> wklepiesz, czy znajdziesz w necie?
>>> Retoryczne. To mial byc tylko przyklad na to, że tylko wtedy, jeśli się
>>> wie, gdzie dzwonią, szuka się efektywnie.
>>> :-/
>>
>> Myślę, że Stalker Ci opisze i to z rozkoszą. Trafiłaś na złego w tym
>> temacie dla siebie przeciwnika :)
>
> Zapewne. Coś długo szuka.
A to jakies wyścigi są? :-)
Przejrzałem sobie dzisiejsze posty i w związku z tym że Panie radośnie
przeszły w nich od rozważań z okolic głowy na okolice, że tak powiem,
anatomicznie od tej głowy zdecydowanie niżej położone, postanowiłem sie do
niego tam osobiści nie włączać (aczkolwiek temat zajmujący, nie powiem
:-) ), tylko tu małe podsumowanie zrobić.
Ikselka, ja Ci nie zarzucam, że korzystasz z internetu jako źródła
informacji, bo jest to jak najbardziej uprawnione. Sam oczywiście też tak
robię i gdyby sytuacja tego wymagała odnalazłbym informację o funkcji
ciągłej właśnie tam i tam Cie przekierował. Oczywiste jest, że jest to
najszybszy sposób na odwołanie się do pewnych np. ogólnie znanych faktów,
jeśli nie chce się tego ręcznie np. z książek przepisywać.
Ja Ci zarzucam jednak brak rzetelności w doborze linków. Wybrane przez
Ciebie linki rażą brakiem wiarygodności i sprawiaja wrażenie wrzuconych na
chybił trafił.
Gdybym założył, że jesteś biegła np. w sztuce erystycznej, pomyślałbym, że
zastosowałaś wybieg zwany "Potokiem bezsensownych słów", mający na celu
oszołomienie i zdziwienie przeciwnika (dobrze jeśli ten potok składa się z
dużej ilości trudnych słów i np. skomplikowanych wzorów, co jeszcze bardziej
deprymuje adwersarza - taki "eksperyment Sokala" na małą skalę)
Ja zarzucam Ci jednak, że po prostu nie przykładasz należytej staranności
przy wyborze i weryfikacji wartości źródeł. (Bo nie zakładam przecież, że
nie jesteś w stanie ich zweryfikować)
Stalker, dla mnie może być i sciaga.pl, o ile sie wcześniej sprawdzi co tam
jakiś gimnazjalista napisał o markizie de Sartre ;-)
P.S. A do "dowodu" Sartre sie na razie nie odniosłem, bo nie znam tematu i
muszę najpierw sprawdzić w źródłach. Na pierwszy pobieżny rzut oka mogę
jedynie stwierdzić, że nie tyle jest to dowód na istnienie Boga, co raczej
obalenie dowodu Sartra na nieistnienie Boga (co nie jest równoznaczne)
|