« poprzedni wątek | następny wątek » |
81. Data: 2014-09-23 18:00:33
Temat: Re: Wakacyjne miłościW dniu 2014-09-23 17:34, FEniks pisze:
>> Czyścisz mi monitor, jak się pisywało 15 lat temu,
>
> Tyle już dzisiaj ze ścierką latałam (co wróży rychły deszcz), to co mi
> szkodzi. Voila!
:) padam do stópek za dobre chęci i podziwiam robotność.
--
Bjk
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
82. Data: 2014-09-23 18:39:06
Temat: Re: Wakacyjne miłościPani Basia napisała:
> Szpargały, szczególnie stare (czy bywają nowe szpargały?) i ja lubię.
> Z pisaniem bywają problemy. Ostatnio napisałam długi, kilkustronicowy
> list. "W pierwszych słowach mojego listu" pióro stawiało opór, ręka
> odwykła od niego jeszcze większy, a rządki liter brnęły przez śnieg
> kartek nieco koślawie. Tak, z pisaniem bywają kłopoty.
> Co innego kłapanie, to przychodzi łatwo.
Nie wiem, czy moja kiedykolwiek przywykła. Już w dzieciństwie, zanim
poszedłem do szkoły, klepałem na maszynie do pisania mojej mamy.
Mercedes Prima. Szwedzka marka, z Daimlerem nie miała nic wspólnego.
Mama dostała ją od swojej, jako prezent z okazji matury. I tak już mi
zostało to klepanie i kłapanie. Nie jestem przywiązany do technologii
pisarskiej. Piór, co skryły się w ciemnościach szuflad, mi nie żal.
Bez znaczka pocztowego też można świat dobrze urządzić. Ledwie kilka
dni temu ktoś mi się żalił na "dzisiejszą młodzież". Że emaile albo
esemesy, to i owszem, ale listu napisać nie umie. Mnie bardziej boli
to, że nie potrafi tych maili. Bo nie potrafi. A ci starsi, mając taki
stosunek do nowych gatunków, tego ich nie nauczą.
Jarek
PS
Otwartość na nowe wcale nie koliduje z zamiłowaniem do starych szpargałów.
Więcej -- trudno mieć jedno bez drugiego.
--
Powiedziałeś mi: Kiedy do mnie piszesz,
Nie wystukuj wszystkiego na maszynie,
Dopisz jedną linię własną ręką,
Kilka słów, doprawdy nic wielkiego
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
83. Data: 2014-09-24 22:38:57
Temat: Re: Wakacyjne miłościW dniu środa, 17 września 2014 10:35:32 UTC+2 użytkownik Stefan napisał:
> Kaszanki siďż˝ nie lubi, kaszankďż˝ siďż˝ kocha
Ano! - a już ta, co sąsiad ją robi, z kosteczkami wątróbki w niej wraz z kaszą
gryczaną zanurzonymi... Toż małmazja istna, ślinka leci! Świetna z grilla, jak i z
patelni...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
84. Data: 2014-09-24 23:10:58
Temat: Re: Wakacyjne miłościW dniu środa, 24 września 2014 22:38:57 UTC+2 użytkownik ikselk%g...@g...com
napisał:
> W dniu środa, 17 września 2014 10:35:32 UTC+2 użytkownik Stefan napisał:
>
>
>
> > Kaszanki siďż˝ nie lubi, kaszankďż˝ siďż˝ kocha
>
>
>
> Ano! - a już ta, co sąsiad ją robi, z kosteczkami wątróbki w niej wraz z kaszą
gryczaną zanurzonymi... Toż małmazja istna, ślinka leci! Świetna z grilla, jak i z
patelni...
Achchch, aż się z tego wszystkoego spontanicznie zdecydowałam na "słoikową" kaszankę;
zrobię ją za kilka dni wg przepisu z www.wedlinydomowe.pl, z tą myślą właśnie przed
minutą suszoną krew w Allegro ekspresem zamówiłam. Pierwszy raz będę robić kaszankę.
Dołączy ona do pozostałych słoikowych niedawnych wyrobów - mielonki wieprzowo-wołowej
i siekano-mielonego boczku, cóż za pyszności mi to wyszły! Będzie co dziewczynom moim
zawieźć, łasuchom jednym. Pasztetowa już mi też świta :-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
85. Data: 2014-09-25 00:30:43
Temat: Re: Wakacyjne miłościW dniu środa, 24 września 2014 23:10:58 UTC+2 użytkownik ikselk%g...@g...com
napisał:
>< (...)słoikowych niedawnych wyrobów (...)
Stosuję i polecam tylko te słoiki - są także w Allegro:
http://www.tradismak.pl/pl/p/Sloik-szklany-a-350-ml/
366
Dlaczego? - to widać, ale i napisano na stronie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
86. Data: 2014-09-25 08:02:05
Temat: Re: Wakacyjne miłościikselk%g...@g...com wrote:
> W dniu środa, 24 września 2014 23:10:58 UTC+2 użytkownik
ikselk%g...@g...com napisał:
>
>>< (...)słoikowych niedawnych wyrobów (...)
>
> Stosuję i polecam tylko te słoiki - są także w Allegro:
> http://www.tradismak.pl/pl/p/Sloik-szklany-a-350-ml/
366
> Dlaczego? - to widać, ale i napisano na stronie.
Widziałaś gdzieś słoiki tego typu, ale 500 ml?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
87. Data: 2014-09-25 12:36:36
Temat: Re: Wakacyjne miłościW dniu czwartek, 25 września 2014 08:02:05 UTC+2 użytkownik Mirosław Kwaśniak
napisał:
> Widzia�a� gdzie� s�oiki tego typu, ale 500 ml?
Niestety nie. Ale powiem Ci, że np dla mnie te są idealne, zwłaszcza przy kilku
rodzajach przetworów mięsnych, kiedy można otworzyć i to, i tamto, wg ochoty, i nie
zmarnuje i nie znudzi się nic. Tak że polecam, 350 ml to nie jest taka mała porcja
zresztą, dla dwóch osób np na jeden-dwa dni, a kiedy MŚK bierze sobie słoiki na
rybowe wyjazdy, no to wtedy ma taką porcję "na raz" i tak jest najlepiej :-)))
Na marginesie: zawartość takiego słoiczka polecam także na ciepło - saute albo po
dodaniu podduszonej cebulki i dodatkowych przypraw wg gustu, a i rozpuszczoną
galaretkę można potraktować czymś zagęszczającym i uzyskać pyszny sosik.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
88. Data: 2014-09-25 17:51:31
Temat: Re: Wakacyjne miłościW dniu 2014-09-22 01:43, Jarosław Sokołowski pisze:
> Zgłodniałem
> niedawno w Zadarze, szukam, a tu nie ma. Udało się w końcu ustalić,
> że "cata" i "pršut" jest tym samym. "Pršut", to oczywiście włoskie
> "prosciutto", ale skąd "cata" -- tego dalej nie wiem. A sprawdzałem
> dobrze -- nie tylko w karcie dań tak stoi, ale i na straganie owoc
> jest też tak podpisany. Jeden język, sto kilometrów dalej...
Dowiedziałam się od Dalmatyńca: dinja = melon, a w Dalmacji cata =
dynia, ale też synonim melona. Na pomidory mają trzy słowa - pomidori,
rajcica i coś trzeciego, więc i na melon podobnie. Więc tajemnica,
dlaczego w Zadarze inaczej chyba rozwiązana?
--
Bjk
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
89. Data: 2014-09-26 00:23:50
Temat: Re: Wakacyjne miłościPani Basia napisała:
>> Zgłodniałem niedawno w Zadarze, szukam, a tu nie ma. Udało się
>> w końcu ustalić, że "cata" i "pršut" jest tym samym. "Pršut",
>> to oczywiście włoskie "prosciutto", ale skąd "cata" -- tego
>> dalej nie wiem. A sprawdzałem dobrze -- nie tylko w karcie dań
>> tak stoi, ale i na straganie owoc jest też tak podpisany. Jeden
>> język, sto kilometrów dalej...
>
> Dowiedziałam się od Dalmatyńca: dinja = melon, a w Dalmacji cata =
> dynia, ale też synonim melona. Na pomidory mają trzy słowa - pomidori,
> rajcica i coś trzeciego, więc i na melon podobnie. Więc tajemnica,
> dlaczego w Zadarze inaczej chyba rozwiązana?
To "coś trzeciego", to zapewne "paradajz". Tyz piknie. Ale to jednak
po serbsku jest, a w najlepszym przypadku po serbsko-chorwacku. Więc
Dalmatyniec już tak dzisiaj nie powie. "Pomidori" nie słyszałem nigdy,
zawsze "rajčica". Ale nie o samo istnienie synonimów tu chodzi. Dla
zadarskich Dalmatyńców "cata", to nie była dynia, tylko właśnie melon.
Innej nazwy (dinja) nie używali, a może nawet niespecjalnie rozumieli.
Tyle mi się udało ustalić w tak zwanym międzyczasie, że można zamówić
w internecie nasiona "melona Zatta", pochodzące z Italii. Więc słowo
"cata" musiało powstać jako uogólnienie nazwy odmiany na wszystkie
inne melony. Ciekawe kto i kiedy sobie tak uogólnił. Muszę sprawdzić
jak splitscy Dalmatyńcy na to słowo reagują.
Dziwne to synonimy. Można mówić, że są one w języku, ale pojedynczy
ludzie, lokalne społeczności, używają jednego wybranego słowa. I mocno
dbają o odrębność. Rozmawiałem niedawno z uroczym starszym panem.
Opowiadał jakie to ma w domu "finestra". Dobra chwila musiała minąć,
zamim uruchomił mi się łańcuch skojarzeń i zapytałem, czy ma na myśli
prozora (okna). Miał. Z uśmiechem to przyznał i dalej gada o tych
swoich finestrach. Ale on był z wyspy. Niezbyt odległej, lecz jednak.
Wróćmy znów do kuchni. Zamawiam ćevapi. Tak po prostu, nic wyszukanego
przecież. W Dalmacji jak najbardziej dalmackiej, w Trogirze bodaj.
Kelner zareagował tak jak ja na te finestra. I rzecze mi z miną
pytająco-korygującą: ćevapčići? Młody chłopak, mógł skądeś przyjechać
dorobić sobie, to pełnia sezonu była. Ale skąd? Przecież nie z Serbii.
Jarek
PS
Widziałem niedawno w Kauflandzie w Warszawie mrożone ćevapi produkowane
przez Podravkę.
--
Gdzieś w Trogirze czy innym Zadarze
Raz parzyła się para na parze.
Wybij sobie to z głowy,
Że to seks był grupowy:
To fuszerkę robili kucharze.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
90. Data: 2014-09-26 07:46:26
Temat: Re: Wakacyjne miłościW dniu 2014-09-26 00:23, Jarosław Sokołowski pisze:
>> Dowiedziałam się od Dalmatyńca: dinja = melon, a w Dalmacji cata =
>> dynia, ale też synonim melona. Na pomidory mają trzy słowa - pomidori,
>> rajcica i coś trzeciego, więc i na melon podobnie. Więc tajemnica,
>> dlaczego w Zadarze inaczej chyba rozwiązana?
>
> To "coś trzeciego", to zapewne "paradajz".
Raczej nie, ale dowiem się na nowo. Paradajza zapamiętałabym, bo to
łatwe. Może u nich tak jest, jak u nas z ziemniakami/kartoflami/pyrami?
Czy borówkami/ czarnymi jagodami?
> Dziwne to synonimy. Można mówić, że są one w języku, ale pojedynczy
> ludzie, lokalne społeczności, używają jednego wybranego słowa. I mocno
> dbają o odrębność. Rozmawiałem niedawno z uroczym starszym panem.
> Opowiadał jakie to ma w domu "finestra". Dobra chwila musiała minąć,
> zamim uruchomił mi się łańcuch skojarzeń i zapytałem, czy ma na myśli
> prozora (okna). Miał. Z uśmiechem to przyznał i dalej gada o tych
> swoich finestrach. Ale on był z wyspy. Niezbyt odległej, lecz jednak.
Bardzo ciekawe są te wędrówki słów.
> Wróćmy znów do kuchni. Zamawiam ćevapi. Tak po prostu, nic wyszukanego
> przecież. W Dalmacji jak najbardziej dalmackiej, w Trogirze bodaj.
> Kelner zareagował tak jak ja na te finestra. I rzecze mi z miną
> pytająco-korygującą: ćevapčići? Młody chłopak, mógł skądeś przyjechać
> dorobić sobie, to pełnia sezonu była. Ale skąd? Przecież nie z Serbii.
Pewnie z Serbii to jeszcze nie, może z Bośni?
Cevapi to kuzyn kebaba, a ćevapčići wygląda mi na zdrobnienie od ćevapi.
W Macedonii, gdzie to jadłam w absolutnie lokalnej knajpce na targu w
miasteczku, którego nazwa uleciała mi z pamięci, nazywa się to kjebapi,
w Gruzji kababi (pyszny w Kutaisi z mielonej jagnięciny), a w Armenii
szisz kebab lub khorovats. Na zdjęciu pokazałam khorowats z raków, tak
też można, jadłam też z baraniny, klasycznie zawinięty w lawasz. I tam
ta nazwa oznacza mięso nie tylko mielone, ale przede wszystkim kawałki
na patyku, czyli szaszłyk, nazywany także międzynarodowo szaszlik, a
może to tylko dla cudzoziemców? Khorovats może też być z warzyw,
papryki, bakłażanów, pomidorów, cebuli. Czy ormiański khorowats ma coś
wspólnego z Chorwacją poza brzmieniem? Wątpię bardzo. Od razu przyznam,
że języki gruziński i ormiański są dla mnie zbyt trudne, by się wgłębiać
w zależności, te zbitki charczących spółgłosek. Musiałam długo
dopytywać, co jest co, bo w małych knajpkach menu jest wypisane na
tablicy tylko alfabetem na razie dla mnie mało zrozumiałym. Jak zwał,
tak zwał, te kababi są świetne, a kulinarne wpływy arabskie rozciągają
się na wielkim obszarze.
Na marginesie: pierwszy raz spotkałam się z typowym ormiańskim
szaszłykiem w w archiwalnym filmie w scenie, kiedy Ormianin w Moskwie na
balkonie przyrządza swój khorowats:
https://www.youtube.com/watch?v=67nCHPrsj84
A w mojej ulubionej Rumunii to mititei i też są świetne.
--
B.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |