Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Walczyć??? (długie)

Grupy

Szukaj w grupach

 

Walczyć??? (długie)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 60


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-10-02 06:35:51

Temat: Walczyć??? (długie)
Od: "Natalia" <p...@W...pl> szukaj wiadomości tego autora

Mam 28 lat, od 3 lat męża i 2 letnią córeczkę i czuję się często taka samotna,
niezrozumiana, a nawet nieszczęśliwa! Post dotyczy oczywiście mojego związku bo
córeczka to cudowna istotka, która przyczynia się do wszystkiego co najlepsze i
najpiękniejsze, miłość absolutna.
Różnie to bywa w naszym związku, ostatnio przez długi czas działo się źle,
teraz jest nieco lepiej, ale....od początku.
Mąż miał od początku małżeństwa własną firmę, która właściwie nie przynosiła
wielkich zysków, a była powodem jego nerwów i frustracji. Teraz zrezygnował z
niej (długi), więc to ja zarabiam na naszą rodzinę (zresztą tak było i
wcześniej), a on szuka pracy, ale na razie nieskutecznie. Odpowiada średnio na
3 (czasem mniej) ogłoszenia prasowe, był na 1 rozmowie, no i siedzi cały czas w
domu. Siedzi tam razem z opiekunką (starsza pani), dzień poświęca-w skrócie-na
komputer, jest pasjonatem i ciągle czegoś szuka w internecie, kombinuje,
sprawdza, pisze, czyta.
Mój normalny dzień polega na tym, że idę rano do pracy, po pracy zakupy,
zwalniam opiekunkę, robię obiad, sprzątam, czas dla małej, potem jej kąpiel,
spanie, doprowadzam całokształt do jakiegoś tam porządku i mam czas dla siebie-
późno już jest.
Wracając do męża, to człowiek rozrywkowy, tzw. dusza towarzystwa i od kilku
miesięcy fascynuje się pewnym rodzajem muzyki. Całe lato spędził na imprezach,
w każdy weekend, w piątek i w sobotę impreza do rana. Wracał średnio ok. 9-11
rano po wieczornym wyjściu, spał i jeśli to była sobota to znów wieczorem
wychodził, a w niedzielę odsypiał całość. Poznał tam wiele kolegów i koleżanek,
ludzi, którzy podobno czują tak jak on, którzy tez kochają taką muzykę i się
poprzez nią wyzwalają z problemów życia codziennego.
Poza tym mąż to chyba taki lekkoduch &#8211; uważa, że może robić co chce i
kiedy
chce, obiecuje coś, nie dotrzymuje słowa i nie stanowi to żadnego problemu.
Seks uprawiamy raczej rzadko. Kiedyś musiałam wciąż go do tego namawiać, prosić
i czasem się zgadzał, a czasem nie, potem znudziło mnie to ciągłe proszenie.
Raczej nie sądzę, że mnie zdradza, ale przekonania do końca nie mam bo wciąż
się pojawiają te niby koleżanki, smsy, telefony. Sytuacja taka spowodowała, że
narosła między nami duża, duża przepaść. Ja coraz bardziej rozgoryczona, czasem
załamana, płacząca, wciąż narastało coraz więcej pretensji z mojej strony,
wciąż miałam coraz głupsze myśli. I tu mój problem, błąd-nie wiem, zaczęły mnie
dopadać niepohamowane ataki zazdrości, przeglądałam mu komórkę, e-maile, gg.
Sporo się dowiedziałam. Gdy to wyszło na jaw zaczęło być jeszcze gorzej. On
stwierdził, że musi &#8222;uciekać&#8221; z domu bo jest szpiegowany,
obserwowany, bo brak
zaufania, a przecież nic złego nie robi. Czasami faktycznie zachowywałam się
okropnie, tak jak nigdy bym nie przypuszczała, że mogę, tak że jest mi wstyd.
Tyle narosło we mnie złych emocji i uczuć.
Teraz jest nieco lepiej, miałam wiele przemyśleń, głównie na temat związków,
miłości, zaufania. Wiem, że nie tak powinno to wszystko wyglądać! Lepiej jest
dlatego, że ja się nieco uspokoiłam bo nie mam tyle pretensji i żalów, bo nie
poruszam tych drażliwych kwestii, bo on nieco rzadziej wychodzi bo koniec lata
i brak kasy. On też jest milszy bo dla niego największym problemem było moje
marudzenie, to że nie podoba mi się jego zachowanie i podejście, że ciągle
zrzędzę, no i ta zazdrość i szpiegowanie. Poza tym dla niego reszta jest OK.,
on nic złego nie robi i powinnam to zrozumieć.
Wystarczyłoby więc żebym ja była miła, wyrozumiała, zajmowała się córką i
domem, pracowała i dbała o całokształt i byłoby OK, ale czy na tym to wszystko
polega?
Nie chciałabym się stać po czasie zgorzkniałą czy zgaszoną kobietą, chciałabym
żyć cała sobą, kochać całą sobą i być kochaną, poznawać świat, dawać z siebie,
żeby nasza rodzina była oparciem dla dziecka i dla nas. Ale w naszym związku
brak przyjaźni, zrozumienia i partnerstwa, jest wiele złego, lecz wciąż się tlą
w nas uczucia. Chciałabym o nie walczyć, lecz wciąż dopada mnie czarna myśl, że
wszystko będzie jednostronne, moim kosztem, a po latach się okaże że
zmarnowałam ten czas. Wiem, że podstawą do rozwiązywania problemów jest
rozmowa, ale mąż nie jest partnerem do rozmów na trudne tematy bo powoduje to z
jego strony złość, odbiera to jako atak na siebie, traktuje znowu jako moje
marudzenie. Próbowałam naprawdę wiele razy! Psychologa też proponowałam, nie
zgadza się, więc na razie byłam sama, raz.
Co myślicie na ten temat? Czy ktoś przeżywał coś podobnego? Walczyć za wszelką
cenę?
Pozdrawiam.
NATALIA




--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2003-10-02 06:45:31

Temat: Re: Walczyć??? (długie)
Od: "pamana" <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Natalia" <p...@W...pl> napisał w wiadomości
news:3dd0.00000a75.3f7bc746@newsgate.onet.pl...
> Mam 28 lat, od 3 lat męża i 2 letnią córeczkę i czuję się często taka
samotna,
> niezrozumiana, a nawet nieszczęśliwa! Post dotyczy oczywiście mojego
związku bo
> córeczka to cudowna istotka, która przyczynia się do wszystkiego co
najlepsze i
> najpiękniejsze, miłość absolutna.
> Różnie to bywa w naszym związku, ostatnio przez długi czas działo się źle,
> teraz jest nieco lepiej, ale....od początku.
> Mąż miał od początku małżeństwa własną firmę, która właściwie nie
przynosiła
> wielkich zysków, a była powodem jego nerwów i frustracji. Teraz
zrezygnował z
> niej (długi), więc to ja zarabiam na naszą rodzinę (zresztą tak było i
> wcześniej), a on szuka pracy, ale na razie nieskutecznie. Odpowiada
średnio na
> 3 (czasem mniej) ogłoszenia prasowe, był na 1 rozmowie, no i siedzi cały
czas w
> domu. Siedzi tam razem z opiekunką (starsza pani),

witam
dzwie sie ze macie opiekunke chociaz mąż nie pacuje i jakos do pracy sie nie
pali a na imprezy i swoje hobby bierze od ciebie.
co ty masz z zycia?

daj mu kopa w dupe,niech sie wezmie za robotę.
wiem ze to ostre słowa ale faceci zacynaja sie robic coraz bardziej wygodni.
niech spada do panienek z imprezek a ty i córka macie prawo żyć i byc
szczęsliwe a nie spedzac czas w nerwowej i nudnej sytuacji.
wez sie w garsc i powiedz mu ze ma spadać.
usmiechnij sie i zobaczysz ze wszytsko sie ułoży znacznie lepiej gdy bedzie
w twim domu spokój .
pzdr.
p.>
>
> --
> Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2003-10-02 06:57:56

Temat: Re: Walczyć??? (długie)
Od: "Hermiona" <k...@u...edu.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Natalia" <p...@W...pl> napisał w wiadomości
news:3dd0.00000a75.3f7bc746@newsgate.onet.pl...
> Mam 28 lat, od 3 lat męża i 2 letnią córeczkę i czuję się często taka
samotna,
> niezrozumiana, a nawet nieszczęśliwa
on szuka pracy, ale na razie nieskutecznie. Odpowiada średnio na
> 3 (czasem mniej) ogłoszenia prasowe, był na 1 rozmowie, no i siedzi cały
czas w
> domu. Siedzi tam razem z opiekunką (starsza pani), dzień poświęca-w
skrócie-na
> komputer, jest pasjonatem i ciągle czegoś szuka w internecie, kombinuje,
> sprawdza, pisze, czyta.
> Mój normalny dzień polega na tym, że idę rano do pracy, po pracy zakupy,
> zwalniam opiekunkę, robię obiad, sprzątam, czas dla małej, potem jej
kąpiel,
> spanie, doprowadzam całokształt do jakiegoś tam porządku i mam czas dla
siebie-
> późno już jest.
> Wracając do męża, to człowiek rozrywkowy, tzw. dusza towarzystwa i od
kilku
> miesięcy fascynuje się pewnym rodzajem muzyki. Całe lato spędził na
imprezach,
>
-----ciach-------------
Załatwić mu robotę. Dołożyć obowiązków domowych. Jak nie pracuje na razie -
niech gotuje, pierze, sprząta, chodzi na spacery z dzieckiem. Tylko w ten
sposób uratujesz swoja rodzinę.
Kasia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2003-10-02 08:17:48

Temat: Re: Walczyć??? (długie)
Od: "Ewa Ressel" <r...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Hermiona" <k...@u...edu.pl> napisał w wiadomości
news:blgi9k$hk5$1@uranos.cto.us.edu.pl...
>
> Załatwić mu robotę.

Czyli prócz własnej pracy, zajmowania się domem i wychowywania dziecka,
Natalia powinna jeszcze ZAŁATWIĆ pracę mężowi? Z jego podejściem to pewnie
Natalia musiałaby jeszcze za niego do tej pracy chodzić...
ER


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2003-10-02 08:58:12

Temat: Re: Walczyć??? (długie)
Od: "misiczka" <U...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Natalia" <p...@W...pl> napisał w wiadomości
news:3dd0.00000a75.3f7bc746@newsgate.onet.pl...
> Mam 28 lat, od 3 lat męża i 2 letnią córeczkę i czuję się często taka
samotna,
> niezrozumiana, a nawet nieszczęśliwa!

Nie dziwię Ci się, że jesteś nieszczęśliwa.
Na Twoi miejscu dałabym mu "ostatnią szansę" - a jeśli temu nie sprosta,
wywaliłabym go z domu.
Wiem, ze nie jest proste, ale na dłuższą metę - to jedyne (chyba)
rozwiązanie. Bo zastanów się, czy za paręnaście lat, kiedy Twoja córka
będzie dorosła, coś w ogóle jeszcze będzie Cię przy nim trzymało?
I jakie wzorce wyniesie ona z domu?
To wszystko jest strasznie trudne, ale warto zrobić coś dla siebie,
przydałoby Ci się trochę zdrowego egoizmu.
Poszukaj wsparcia u przyjaciół, rodziny - a jeśli nie możesz na nich
liczyć - poszukaj dobrego psychologa, z którym będziesz mogła porozmawiać w
trudnych chwilach.
Trzymam kciuki, żeby Ci się udało.



pozdrawiam cieplutko
misiczka z Wrocławia

--
Gdyby Bóg chciał, żeby człowiek latał, dałby mu skrzydła.
Gdyby nie chciał, nie dałby mu wyobraźni...
http://www.misiczka.com

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2003-10-02 09:00:31

Temat: Re: Walczyć??? (długie)
Od: "Hermiona" <k...@u...edu.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Ewa Ressel" <r...@p...fm> napisał w wiadomości
news:blgmdp$q7$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> > >
> > Załatwić mu robotę.
>
> Czyli prócz własnej pracy, zajmowania się domem i wychowywania dziecka,
> Natalia powinna jeszcze ZAŁATWIĆ pracę mężowi? Z jego podejściem to pewnie
> Natalia musiałaby jeszcze za niego do tej pracy chodzić...
> ER
>
>
Nie, nkiech on sprzata, gotuje, zajmuje sie dzieckiem. Ona niech mu załatwi
robotę, bo na mój gust jemu tak dobrze, że sam jej nigdy nie załatwi. Jak
posprzata i pogotuje oraz pozajmuje się dzieciakiem to pójdzie do roboty ze
spiewem na ustach :)))
Jemu jest po prostu za dobrze !
Kasia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2003-10-02 09:10:11

Temat: Re: Walczyć??? (długie)
Od: Nela Mlynarska <n...@n...security.pl> szukaj wiadomości tego autora

Natalia napisał(a):

> Co myślicie na ten temat? Czy ktoś przeżywał coś podobnego? Walczyć za
> wszelką cenę?

Natalio,

Niewątpliwie nie możesz systuacji tak pozostawić. Mąż uczy się, że ma
prawo nic nie robić i jeszcze od Ciebie oczekiwać, abyś nie zrzędziła, a
tym, że sobie odpuściłaś co prawda osiągnęłaś efekt chwilowego
złagodzenia atmosfery w domu, ale utwierdzasz go w przekonaniu, że tak
może być. Źe akceptujesz taki układ.

Zrzędzić też nie ma sensu, bo to tylko rozeźli delikwenta.

Musisz najpierw sobie jasno odpowiedzieć, czego oczekujesz od Twojego
męża. Kiedy już będziesz miała jasność (dokładnie w punktach), przedstaw
mu projekt naprawczy. Może to być jawny wykaz obowiązków. Podział tak,
aby było sprawiedliwie. Na kartkach.

Ty:

1. Zarabiasz
2. po powrocie z pracy zajmujesz się dzieckiem

On:

1. Sprząta
2. Przygotowuje jedzenie

Wspólnie:

1. robicie zakupy
2 ... inne takie ...

Jeżeli tego nie zaakceptuje, to po prostu nie będzie:

1. czystych skarpetek,
2. ciepłego obiadku,
3. Pieniędzy na koncerty czy płytki z muzyką

Wtedy zacznie zrzędzić on. A Ty rozłożysz ręce i powiesz: ależ kochanie,
ja nie daję rady ... Spokojnie i z czułością. I tak konsekwentnie aż do
bólu. Pewnie przerobicie w ten sposób bajzel w domu. Twoje obiadki na
mieście. Niezadowolonego męża.

Pamiętaj. Niestety wszystko w Twoich silnych dłoniach. I albo będziesz
tymi dłońmi na codzień go obsługiwała, albo w te dłonie weźmiesz sprawy
i sprowadzisz na właściwe tory. Nikt Ci nie pomoże. To Twoja działka. I
pamiętaj - Ty w penym momencie przyzwoliłaś mu na takie postępowanie. On
to łyknął - a co miał się czaić. Brał co się dało i będzie brał dalej
tyle ile tylko da się wyciągnąć.

Ty musisz spokojnie, sprytnie i konsekwentnie uczyć Twojego połówka, że
obowiązki macie obydwoje. Nie tylko Ty. Ale bez wymówek typpu: "bo ja to
wszystko mam na głowie". Raczej konstruktywnie: "kochanie, posprzątaj
dziś kuchnię, powieś pranie, które nastawiłam, zrób zakupy".

Pracy powinien szukać sam. Nie jest dzieckiem. Nie możesz go niańczyć.
Moszesz i powinnać go wspierać, ale nie niańczyć. Wiem, że to ciężki
kawałek chleba, ale się da ... uwierz mi ;-)

Powodzenia życzę,

Nela

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2003-10-02 09:23:49

Temat: Re: Walczyć??? (długie)
Od: "Paulinka" <p...@N...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Natalia" <p...@W...pl> napisał w wiadomości
news:3dd0.00000a75.3f7bc746@newsgate.onet.pl...

[ciach]

Ja bym odcięła go od gotówki i zlikwidowała na jakiś czas internet.
Jak można bawić się czyimś kosztem? Facet jest dorosły i chyba musi
zrozumieć, że imprezki za cudze pieniądze to domena 17-latków, a nie
dorosłego ojca i męża.
To nie jest IMO żadne rozwiązanie, że Ty przestaniesz rozmawiać o
niewygodnych dla niego sprawach.
Znam kilku takich facetów, ja ich nazywam 'wiecznie wypoczęci'. Nie pracują
i nawet nie chcą pomagać w domu. W jednym przypadku skończyło się bardzo
drastycznie. wkurzona małżonka postanowiła odejść, a zdesperowany mąż nie
mogąc pogodzić się z jej decyzją, po prostu odebrał jej życie.
Nie ma się co użalać nad mężem, dla jego własnego zdrowia psychicznego,
jedynym rozwiązaniem jest praca.

pozdrawiam i głowa do góry.
paulinka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2003-10-02 11:46:32

Temat: Re: Walczyć??? (długie)
Od: Bischoop <B...@k...russia> szukaj wiadomości tego autora

Latem Natalia wyklawiaturzyl(a):

> Ale w naszym związku
> brak przyjaźni, zrozumienia i partnerstwa, jest wiele złego, lecz wciąż się tlą
> w nas uczucia. Chciałabym o nie walczyć, lecz wciąż dopada mnie czarna myśl, że
> wszystko będzie jednostronne, moim kosztem, a po latach się okaże że
> zmarnowałam ten czas. Wiem, że podstawą do rozwiązywania problemów jest
> rozmowa, ale mąż nie jest partnerem do rozmów na trudne tematy bo powoduje to z
> jego strony złość, odbiera to jako atak na siebie, traktuje znowu jako moje
> marudzenie. Próbowałam naprawdę wiele razy! Psychologa też proponowałam, nie
> zgadza się, więc na razie byłam sama, raz.
> Co myślicie na ten temat? Czy ktoś przeżywał coś podobnego? Walczyć za wszelką
> cenę?

Wiesz rozmowa nie moze was ominac, a problemem jest to ze on uwaza taka
sytuacje ze OK, jednak nie jest OK jesli dla ciebie nie jest OK, w takim
zwiazku ktoras ze stron jest pokrzywdzona a nie o to przeciez chodzi, za
wszelka cene musicie porozmawiac i musisz dowiedziec sie czy malzonek ma
zamiar taka sytuacje zmienic, jesli nie.....: to nie warto walczyc.

--
% Bischoop | LRU: #260447 %
% bischoop(at)o2.pl | GG:1705424 |ICQ:159794827 %
% Szanuj siebie i blizniego swego, zielen i netykiete %

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2003-10-02 11:58:52

Temat: Re: Walczyć??? (długie)
Od: "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora



Natalia wrote:

> Teraz zrezygnował z
> niej (długi), więc to ja zarabiam na naszą rodzinę (zresztą tak było i
> wcześniej), a on szuka pracy, ale na razie nieskutecznie. Odpowiada średnio na
> 3 (czasem mniej) ogłoszenia prasowe, był na 1 rozmowie, no i siedzi cały czas w
> domu. Siedzi tam razem z opiekunką (starsza pani), dzień poświęca-w skrócie-na
> komputer, jest pasjonatem i ciągle czegoś szuka w internecie, kombinuje,
> sprawdza, pisze, czyta.
> Mój normalny dzień polega na tym, że idę rano do pracy, po pracy zakupy,
> zwalniam opiekunkę, robię obiad, sprzątam, czas dla małej, potem jej kąpiel,
> spanie, doprowadzam całokształt do jakiegoś tam porządku i mam czas dla siebie-
> późno już jest.
[...]
>Lepiej jest
> dlatego, że ja się nieco uspokoiłam bo nie mam tyle pretensji i żalów, bo nie
> poruszam tych drażliwych kwestii, bo on nieco rzadziej wychodzi bo koniec lata
> i brak kasy.
[...]
> Wystarczyłoby więc żebym ja była miła, wyrozumiała, zajmowała się córką i
> domem, pracowała i dbała o całokształt i byłoby OK, ale czy na tym to wszystko
> polega?


Ciekawy uklad praw i obowiazków.
Z tego co widze _wszystko_ doslownie w tym ukladzie spada na Ciebie:
zarabianie,utrzymywanie domu,zakupy,oporzadzanie rodziny,zajmowanie sie
dzieckiem, gotowanie sprzatanie pranie itp
Twój maz natromiast siedzi w domu, przy komputerze, imprezuje, spi i nic
poza tym, tak? Dzieckiem zajmowac sie równiez nie musi skoro jest
opiekunka.
Dodatkowo mial pretensje o marudzenie i ingerowanie w jego sfere.
Ty sie zmienilas, on nie musial-jedyny postep to mniej uciekania z domu
( spowodowany czesciowo finansami- kto wie czy nie bardzije niz innymi
czynnikami )
I jestes pewna, ze jedyny problem w Waszym zwiazku to brak rozmowy?
pzdr
agi
PS nie lepiej chwilowo zwolnic opiekunke skoro maz i tak na razie jest
w domu? Zawsze to odciazenie finansowe a i jemu pozwoli troche mniej
bujac w oblokach.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 6


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

CFV2: pl.soc.uroczystosci (glosowanie)
uzaleznienie
Dlaczego..............
TRI-REGOL
Jak długo pracujecie?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »