| « poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2003-10-02 12:31:52
Temat: Re: Walczyć??? (długie)
> Dodatkowo mial pretensje o marudzenie i ingerowanie w jego sfere.
> Ty sie zmienilas, on nie musial-jedyny postep to mniej uciekania z domu
> ( spowodowany czesciowo finansami- kto wie czy nie bardzije niz innymi
> czynnikami )
Szczerze to mam wrażenie, że właśnie o finanse chodzi i nawet mam myśli, że jak
będzie miał kasę to imprezowanie będzie jeszcze częstsze.
> I jestes pewna, ze jedyny problem w Waszym zwiazku to brak rozmowy?
Nie, oczywiście to nie jedyny problem. Jest ich mnóstwo. Z mojej strony rozmów
było naprawde wiele, ale można to nazwać właściwie monologami. Mi się wydaje,
że przedstawiam racjonalne powody zła, że tak powiem, ale widzę brak
zrozzumienia drugiej strony.
> PS nie lepiej chwilowo zwolnic opiekunke skoro maz i tak na razie jest
> w domu? Zawsze to odciazenie finansowe a i jemu pozwoli troche mniej
> bujac w oblokach.
Myślisz, że tego nie proponowałam??? Spotkałam się z wielkim oburzeniem, jak ja
mogę coś takiego proponować, przecież szuka pracy, wkrótce znajdzie. Szkoda
gadać.
Pozdrawiam,
Natalia
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2003-10-02 12:45:55
Temat: Re: Walczyć??? (długie)
Natalia wrote:
> Myślisz, że tego nie proponowałam??? Spotkałam się z wielkim oburzeniem, jak ja
> mogę coś takiego proponować, przecież szuka pracy, wkrótce znajdzie. Szkoda
> gadać.
Nie zaproponowac. Zakomunikowac. ( jako osoba zarzadzajaca finansami w
domu- masz prawo podejmowac takie decyzje- nie dlatego wlasnie, ze
zarabiasz a dlatego, ze jedynie Ty jestes strona martwiaca sie jak
pogodzic dochody z wydatkami )
Na oburzenie wytlumaczyc na spokojnie, ze jedne dochody=klopoty
finansowe, którym trzeba zaradzic obcinajac wszystkie zbedne wydatki.
Bedzie jego praca i drugie dochody= bedzie opiekunka , to naturalne.
Teraz cos co IMHO jest najbardziej kluczowe: _zacznij wymagac a nie
tylko rozmawiac_ ( a stawianie wymagan oznacza stawianie przed faktem
dokonanym w pewnych sprawach a nie jedynie rozmowe i tlumaczenie. To cos
co bardoz ladnie napisala Nela Mlynarska ) . Dopoki Twoj maz wystepuje
wylacznie w roli biorcy- nie masz szans rozwiazac zadnych problemów w
zwiazku.
pzdr
agi
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2003-10-03 07:58:02
Temat: Re: Walczyć??? (długie)
Użytkownik "Natalia" <p...@W...pl> napisał w wiadomości
news:3dd0.00000c17.3f7c1ab7@newsgate.onet.pl...
> Nie, oczywiście to nie jedyny problem. Jest ich mnóstwo. Z mojej strony
rozmów
> było naprawde wiele, ale można to nazwać właściwie monologami. Mi się
wydaje,
> że przedstawiam racjonalne powody zła, że tak powiem, ale widzę brak
> zrozzumienia drugiej strony.
Boże, skąd ja to znam???
Z tego co piszesz - ale to oczywiście moja całkowicie subiektywna opinia -
należy po prostu się z nim rozstać.
Nie mówię, że już w tej chwili, ale stopniowo się odcinaj od niego.
Jeśli w pewnej chwili dotrze do niego co się dzieje i zacznie się starać -
wygrałaś - jeśli nie - nie ma czego żałować.
pozdrawiam cieplutko
misiczka z Wrocławia
--
Czasami myślę, że Bóg tworząc człowieka,
przecenił nieco swoje zdolności (O. Wilde)
http://www.misiczka.com
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2003-10-03 19:56:52
Temat: Re: Walczyć??? (długie)Przeraża mnie to co napisałaś już w pierwszym zdaniu, czujesz się samotna.
Dalej czytam: smutna,roztrzęsiona, zalatana, zadumana....(jak tak to
rozumiem) Ratować czy nie? Trudne pytanie,ale Ty sama dokładnie wiesz jaki
jest Twój mąż i Ty jedna masz podjąć tą decyzję. On przyzwyczaił się do
tego,że ma wszystko podane, przygotowane,itd. znam to z życia (koleżanki)
nie udało się i przyszedł czas,że było już za późno na dawanie szansy lub
jej odebranie. On poprostu został i jest i będzie. Są łzy i ból, i
rozczarowanie, i płacz dziecka, i pewnie jeszcze milion spraw o których
tylko oni wiedzą. Wiesz dlaczego? bo coś tam się tliło, tylko
co...Zmarnowane życie...Pustka i w dodatku brak już tego co się tliło,
zgasło.
Bądź mądra w swojej decyzji, porozmawiajcie i oboje zdecydujcie co dalej,
chociaż może będzie bolało.
Pozdrawiam Aśka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2003-10-03 21:39:40
Temat: Re: Walczyć??? (długie)Wprąciłem się, gdyż Natalia i te mądrości wymagają mojej stanowczej
erekcji:
> Wracając do męża, to człowiek rozrywkowy, tzw. dusza towarzystwa i od kilku
> miesięcy fascynuje się pewnym rodzajem muzyki. Całe lato spędził na imprezach,
> w każdy weekend, w piątek i w sobotę impreza do rana. Wracał średnio ok. 9-11
> rano po wieczornym wyjściu, spał i jeśli to była sobota to znów wieczorem
> wychodził, a w niedzielę odsypiał całość. Poznał tam wiele kolegów i koleżanek,
> ludzi, którzy podobno czują tak jak on, którzy tez kochają taką muzykę i się
> poprzez nią wyzwalają z problemów życia codziennego.
Hm, a może facet coś niucha, skoro tak może (całą noc zabawiać się, aż
do 11 rano)? Jeśli nie amfetamina (bo może za krótko trzymałoby go),
to może chociaż leciutkie: trawa, haszysz, itp?
Jeśli bierze amfetaminę, możesz trafiać na jego tzw. 'zejścia' - gdy
jest marudny, drażliwy, nerwowy i nie da się z nim porozmawiać.
Chyba, że to nie na parkiecie zabawa (bo IMHO nie wytrzymałby
12-godzinnego maratonu na parkiecie bez wspomagaczy - ot tak, na
czysto).
> Seks uprawiamy raczej rzadko. Kiedyś musiałam wciąż go do tego namawiać, prosić
> i czasem się zgadzał, a czasem nie, potem znudziło mnie to ciągłe proszenie.
Zawsze takim cieniarzem był? Zastanów się (jeśli kiedyś było
inaczej!), gdzie daje upust swoim potrzebom...
> Lepiej jest dlatego, że ja się nieco uspokoiłam bo nie mam tyle pretensji i
> żalów, bo nie poruszam tych drażliwych kwestii, bo on nieco rzadziej
> wychodzi bo koniec lata i brak kasy. On też jest milszy bo dla niego
> największym problemem było moje marudzenie, to że nie podoba mi się jego
> zachowanie i podejście, że ciągle zrzędzę, no i ta zazdrość i szpiegowanie.
A może pomogłoby mu wjechanie na męską dumę?
Pośmiej się z niego, że jest utrzymankiem, że jakbyś wiedziała, że
będziesz miała dwoje dzieci na głowie, nie planowałabyś tego
młodszego.
Dyskretnie popytałbym opiekunki, czy mąż gdzieś wychodzi podczas dnia
(a jeśli tak, na ile, czy są to regularne wyjścia, itp.), czy
rzeczywiście tylko taki zapalony internauta.
> Poza tym dla niego reszta jest OK., on nic złego nie robi i powinnam to
> zrozumieć.
No tak - faktycznie, nie robi źle ten, kto *nic* nie robi.
> Wystarczyłoby więc żebym ja była miła, wyrozumiała, zajmowała się córką i
> domem, pracowała i dbała o całokształt i byłoby OK, ale czy na tym to wszystko
> polega?
Nie na tym.
> Co myślicie na ten temat? Czy ktoś przeżywał coś podobnego? Walczyć za wszelką
> cenę?
Walnąć okrutną prawdą mu w twarz, potem (gdy to pierwsze nie pomoże) -
kopnąć w dupę.
Z takim trutniem jest nie lżej, ale ciężej.
Lepsza spokojna samotność niż zagryzanie ust i silenie się na anielską
cierpliwość we dwoje.
Przynajmniej na prądzie i nerwach zaoszczędzisz, skoro na opiekunce
nie.
--
Z cyklu 'Sławni ludzie o Z. Boczku':
"Nie dziękuję za twój post, bo poza złośliwością właśnie nie ma w nim
żadnej konkretnej uwagi. Pozdrawiam" (c) by Kitencjusz.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2003-10-04 09:01:01
Temat: Re: Walczyć??? (długie)
Użytkownik "Z. Boczek" <z...@w...pl> napisał w wiadomości
news:ya3bx6dfa4zt.dlg@z.bocznica.gliwice.pl...
: Hm, a może facet coś niucha, skoro tak może (całą noc zabawiać się, aż
: do 11 rano)? Jeśli nie amfetamina (bo może za krótko trzymałoby go),
: to może chociaż leciutkie: trawa, haszysz, itp?
Po trawie i haszu nie dałby rady imprezować przez 12 h.
: > Seks uprawiamy raczej rzadko. Kiedyś musiałam wciąż go do tego namawiać,
prosić
: > i czasem się zgadzał, a czasem nie, potem znudziło mnie to ciągłe
proszenie.
: Zawsze takim cieniarzem był? Zastanów się (jeśli kiedyś było
: inaczej!), gdzie daje upust swoim potrzebom...
To by się nawet zgadzało, bo narkotyki znacznie obniżają libido.
Tak z innej beczki, chciałabym zobaczyć, jak Twój TŻ przychodzi po swoje
kieszonkowe...
Chyba ze wstydu bym się spaliła, gdybym była takim wałkoniem.
Pozdrawiam
Paulinka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2003-10-05 06:25:24
Temat: Re: Walczyć??? (długie)
Użytkownik "Natalia" <p...@W...pl> napisał w wiadomości
news:3dd0.00000a75.3f7bc746@newsgate.onet.pl...
> Mam 28 lat, od 3 lat męża i 2 letnią córeczkę i czuję się często taka
samotna,
> niezrozumiana, a nawet nieszczęśliwa! Post dotyczy oczywiście mojego
związku bo
> Mąż miał od początku małżeństwa własną firmę, która właściwie nie
przynosiła
> wielkich zysków, a była powodem jego nerwów i frustracji. Teraz
zrezygnował z
> niej (długi), więc to ja zarabiam na naszą rodzinę (zresztą tak było i
> wcześniej), a on szuka pracy, ale na razie nieskutecznie.
> Wracając do męża, to człowiek rozrywkowy, tzw. dusza towarzystwa i od
kilku
> miesięcy fascynuje się pewnym rodzajem muzyki. Całe lato spędził na
imprezach,
> w każdy weekend, w piątek i w sobotę impreza do rana. Wracał średnio ok.
9-11
> rano po wieczornym wyjściu
> Seks uprawiamy raczej rzadko. Kiedyś musiałam wciąż go do tego namawiać,
prosić
> i czasem się zgadzał, a czasem nie,
> okropnie, tak jak nigdy bym nie przypuszczała, że mogę, tak że jest mi
wstyd.
> Tyle narosło we mnie złych emocji i uczuć.
> Teraz jest nieco lepiej, miałam wiele przemyśleń, głównie na temat
związków,
> miłości, zaufania. Wiem, że nie tak powinno to wszystko wyglądać! Lepiej
jest
> dlatego, że ja się nieco uspokoiłam bo nie mam tyle pretensji i żalów, bo
nie
> poruszam tych drażliwych kwestii, bo on nieco rzadziej wychodzi bo koniec
lata
> i brak kasy. On też jest milszy bo dla niego największym problemem było
moje
> marudzenie,
> Wystarczyłoby więc żebym ja była miła, wyrozumiała, zajmowała się córką i
> domem, pracowała i dbała o całokształt i byłoby OK, ale czy na tym to
wszystko
> polega?
> Nie chciałabym się stać po czasie zgorzkniałą czy zgaszoną kobietą,
>lecz wciąż dopada mnie czarna myśl, że
> wszystko będzie jednostronne, moim kosztem, a po latach się okaże że
> zmarnowałam ten czas. Wiem, że podstawą do rozwiązywania problemów jest
> rozmowa, ale mąż nie jest partnerem do rozmów na trudne tematy bo powoduje
to
> jego strony złość, odbiera to jako atak na siebie,
witam
zrobilam sobie wyciag z Twojego postu Natalio
wylania mi sie cos takiego - moge oczywiscie sie mylic
Jestes Kobieta obowiazkowa i uporzadkowana - czesto na takie kobiety dziala
jak afrodyzjak facet lekkoduch taki, co to w gebie wszystko potrafi,
wszystkich rozbawi wszedzie jest go pelno, to kobiece uporzadkowanie sie
poddaje, bo on przeciez taki szalony i zawsze bedzie przy nim dobrze - do
momentu kiedy pojawiaja sie problemy ... bo jak sa problemy to sie okazuje
nagle, ze w domu tak naprawde jest dwoje dzieci, przy czym to strasze wymaga
zwiekszonej opieki bo trzeba grac role matki gosposi sprzataczki ect tylko
nie zony
On sie raczej nie zmieni, lekkoduchem byl i bedzie, jest tylko pytanie, czy
tak bardzo go kochasz ze potrafisz zrezygnowac z siebie
W pierwszym wersie dobitnie piszesz o wieku - "mam 28 lat" - byc moze sie
myle, ale zabrzmialo to dla mnie jak manifest rozpaczy - mam 28 lat
przegralam zycie nic juz pewnie sie nie zmienie w podtekscie nie mam szans
na rynku matrymonialnym bo za stara i jeszcze kto byc chcial taka z
dzieckiem - pisze to wszystko, bo w wiekszosci na podejmowanie przez
kobiete ostatecznej decyzji wplywa wlasnie takie myslenie - zostane sama
. Zeby nie zwariowac decyje o pozostaniu przy mezu tlumacza sobie kobiety
pozniej miloscia do dziecka, bo przeciez rodzina byc musi dla dobra dziecka
wlasnie. Przy czym paradosalnie zadne dobro na dlusza odleglosc czasowa z
tego nie wynika wrecz przeciwnie
To nie znaczy ze namawiam Cie Natalio do ostatecznego rozwiazania , jesli
jednak jestes pewna ze wszystkie srodki zawiodly , ze zrobilas wszystko co
mozna, ze wiecej sie nie da - nie boj sie powiedziec dosc
trzymam mocno za Ciebie kciuki
jesli wysnulam zbyt odlegle wnioski przepraszam
--
pozdrawiam
Valéria
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2003-10-06 05:47:21
Temat: Re: Walczyć??? (długie)> Hm, a może facet coś niucha, skoro tak może (całą noc zabawiać się, aż
> do 11 rano)? Jeśli nie amfetamina (bo może za krótko trzymałoby go),
> to może chociaż leciutkie: trawa, haszysz, itp?
> Jeśli bierze amfetaminę, możesz trafiać na jego tzw. 'zejścia' - gdy
> jest marudny, drażliwy, nerwowy i nie da się z nim porozmawiać.
>
Owszem, coś tam bierze na tych imprezach od czasu do czasu i jest to głównie
trawa i różne tabletki typu extaza itp. Na zjścia kiedyś też mi się "udawało"
trafiać.
> Chyba, że to nie na parkiecie zabawa (bo IMHO nie wytrzymałby
> 12-godzinnego maratonu na parkiecie bez wspomagaczy - ot tak, na
> czysto).
>
Zabawa jest na parkiecie, ale nie przez 12h, są przerwy na picie, rozmowy z
innymi ludźmi, dyskusje i chyba odpoczynek też.
> Zawsze takim cieniarzem był? Zastanów się (jeśli kiedyś było
> inaczej!), gdzie daje upust swoim potrzebom...
>
Nie zawsze było aż tak, ale raczej nigdy nie należał do "ogierów". Może to
śmiesznie, ale chyba do momentu ślubu nigdy nie powiedział: nie, a praktycznie
po ślubie stało się to dośc nagminne!!!
> A może pomogłoby mu wjechanie na męską dumę?
> Pośmiej się z niego, że jest utrzymankiem, że jakbyś wiedziała, że
> będziesz miała dwoje dzieci na głowie, nie planowałabyś tego
> młodszego.
>
Raczej by nie pomogło, sytuacja by się zaogniła, a on czułby się urażony i
pewnie obrażony.
> Dyskretnie popytałbym opiekunki, czy mąż gdzieś wychodzi podczas dnia
> (a jeśli tak, na ile, czy są to regularne wyjścia, itp.), czy
> rzeczywiście tylko taki zapalony internauta.
>
TRochę pytałam, raczej nie wychodzi, a jeśli to nieregularnie.
Dzięki i pozdrawiam
Natalia
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2003-10-06 06:21:59
Temat: Re: Walczyć??? (długie)> Jestes Kobieta obowiazkowa i uporzadkowana
Tak raczej jestem!!! To nie znaczy, że nie lubię imprez, towarzystwa itp.
Przyznaję, że ostatnio jednak nie mam wielkich ochot na wyjścia, czuję się
jakoś zmęczona i chyba mi się po prostu nie chce!
> W pierwszym wersie dobitnie piszesz o wieku - "mam 28 lat" - byc moze sie
> myle, ale zabrzmialo to dla mnie jak manifest rozpaczy - mam 28 lat
> przegralam zycie nic juz pewnie sie nie zmienie w podtekscie nie mam szans
> na rynku matrymonialnym bo za stara i jeszcze kto byc chcial taka z
> dzieckiem
Niezupełnie jest tak jak piszesz, czuję się tak naprawdę osobą młodą i o rynek
matrymionalny nie martwię się zupełnie. Powiem więcej-jest przynajmniej 1
mężczyzna, który marzy o tym bym była jego żoną i jest okrutnie nieszczęsliwy,
że jestem z mężem. Nie chcę o tym pisać bo ja w nim widzę bratnią duszę,
przyjaciela itp. Nie czuję nawet, że "potrzebny" byłby mi od razu facet gdybym
została sama. Problemem nie jest dla mnie lęk związany z byciem samą lecz to
jak wygląda nasz związek, to jest dla mnie ważne, najważniejsze. Nie oszukuję
sama siebie, że to dla dobra dziecka bo dobrze wiem, że robienie tego dla dobra
dziecka tylko i wyłącznie przekształci się moim zdaniem w coś zupełnie
odwrotnego i będzie to dla "zła" dziecka. Jestem z nim bo wciąż wierzę w głebi
ducha, że to się uda, że nasz związek przetrwa, bo go kocham mimo wszystko.
Patrze jednak również racjonalnie i zdaję sobie sprawę, że nie tak powinnien
wygladać związek dwojga ludzi i wiem, że jeśli nic się nie zmieni i nic nie
damy rady zrobić to nie ma to sensu dla mnie oraz ze względu na dziecko. Nie
trzyma mnie przy męzu ani lęk o samotność, ani lęk, że sobie nie poradzę sama,
ani nie wymyślam, że to dla dobra dziecka, nie boję się też opinii publicznej.
Jestem z nim tylko i wyłącznie bo czuję jak czuję i bo wierzę wciąż...
> To nie znaczy ze namawiam Cie Natalio do ostatecznego rozwiazania , jesli
> jednak jestes pewna ze wszystkie srodki zawiodly , ze zrobilas wszystko co
> mozna, ze wiecej sie nie da - nie boj sie powiedziec dosc
>
Myślę, że wszystko nie zostało jeszcze zrobione i jescze jedno o czym
wspominała jedna z odpowiadających mi dziewczyn-zdaję sobie sprawę, że ja
również ponoszę sporo winy, że taka jest sytuacja. Mam tu na myśli tylko i
wyłącznie to, że pozwoliłam na to od początku, że przyzwyczaiłam go do takiego
życia, że wzięłam na siebie za dużo obowiązków co było spowodowane w pewnym
stoponiu inną sytuacją życiową, a także brakiem świadomości, że tak się nie
robi. Pewnie nie łatwo będzie to naprawić!!!
> trzymam mocno za Ciebie kciuki
> jesli wysnulam zbyt odlegle wnioski przepraszam
Dziękuję, za nic nie musisz przepraszać
Pozdrawiam
Natalia
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
20. Data: 2003-10-06 17:17:50
Temat: Re: Walczyć??? (długie)Wprąciłem się, gdyż Paulinka i te mądrości wymagają mojej stanowczej
erekcji:
>: Hm, a może facet coś niucha, skoro tak może (całą noc zabawiać się, aż
>: do 11 rano)? Jeśli nie amfetamina (bo może za krótko trzymałoby go),
>: to może chociaż leciutkie: trawa, haszysz, itp?
> Po trawie i haszu nie dałby rady imprezować przez 12 h.
Nie myślałem o dance'owaniu w klubie _po_ trawie czy haszu, ale po
prostu o imprezie z drugami, zejściu i pozbieraniu się nad ranem.
Czyli albo amfa + jazda na parkiecie, albo trawa/hasz + impreza przy
lufie.
>:> Seks uprawiamy raczej rzadko. Kiedyś musiałam wciąż go do tego namawiać,
>:> prosić i czasem się zgadzał, a czasem nie, potem znudziło mnie to ciągłe
>:> proszenie.
>: Zawsze takim cieniarzem był? Zastanów się (jeśli kiedyś było
>: inaczej!), gdzie daje upust swoim potrzebom...
> To by się nawet zgadzało, bo narkotyki znacznie obniżają libido.
Czy ja wiem? Hmmm... :)
Ja to widzę raczej tak, że - skoro kiedyś był byczkiem - to teraz
owszem, jest nadal.. ale dla innej.
> Tak z innej beczki, chciałabym zobaczyć, jak Twój TŻ przychodzi po swoje
> kieszonkowe...
Znaczy się, mój mąż/kochanek/konkubent? :)
Słyszałem, że kobietom podobają się takie układy...
> Chyba ze wstydu bym się spaliła, gdybym była takim wałkoniem.
Jak ja? :) Daj spokój - można z tym żyć :]
--
Z cyklu 'Sławni ludzie o Z. Boczku':
"Weź wiaderko i idź do piaskownicy, korzystaj z wakacji póki są.
Może poczytaj 'Dzieci z Bulerbyn' albo 'Przygody Trutnia Dyzia'"
(c) by Darius.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |