Data: 2013-09-05 22:19:06
Temat: Re: Wiara tylko dla plebsu.
Od: "Chiron" <i...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "FEniks" <x...@p...fm> napisał w wiadomości
news:l09gll$dlf$1@news.icm.edu.pl...
>W dniu 2013-09-05 10:04, Chiron pisze:
>
>> Koniecznie- rozwody_powinny_spotykać_się_z_potępieniem_społeczny
m.
>> Jednak odejść od faceta, który bije, albo od żony, która zdradza- to
>> rzecz normalna. Odejść- nie oznacza rozwodu. Przecież bita kobieta
>> pozostając w domu raczej ma niewielkie pole manewru. Tak- ma szansę, że
>> facet weźmie się za siebie- zgłosi na terapię.
>
> A jak się za siebie nie weźmie i się nie zgłosi?
No wiesz- skoro już doszło do tego, że pobił żonę-
to_jest_psychicznie_zaburzony. Istnieje jakaś przyczyna takiego zachowania.
W nim. I raczej sam sobie z tym nie poordzi. Najpierw musi wiedzieć, że robi
źle- że to jest chore i złe. Z tą wiedzą może chcieć to zmienić.
Jeśli nie- będzie próbował i w przyszłości swoich umiejętności bokserskich
na żonie. Oboje powinni to zrozumieć.
>> A rczej- na terpaię
>> powinni iść razem.
>
> Ma od niego odejść, ale na terapię mają pójść razem? Wiesz, że to raczej
> fikcja?
>
To nie fikcja. Znam i taką sytuację. Fakt- to rzadkość. Tak, jak napisałem-
ważne, żeby kobieta wiedziała, że to jest zaburzenie psychiczne. I albo go
zostawi, albo pozwoli się obijać, albo spowoduje, że mąż np podda się
terapii (lub czemuś podobnemu). Jednak- powtarzam- jego własne postępowanie
musi mu przeszkadzać- to warunek konieczny.
>> Stąd do rozwodu daleka droga. Jednak realnie dziś
>> ludzie się rozwodzą z byle powodu- nawet rzeczywistego. Często własnie
>> brak ostracyzmu społecznego powoduje, że przy byle problemach ludzie nie
>> próbują ich rozwiązać- tylko się rozwodzą. Oczywiście- problemy
>> zabierają do nowych związków- etc. No a jak są dzieci- to przy okazji
>> robią im piekło na ziemi. Ostracyzm jest bardzo przydatny, w takich
>> razach. To brak przyzwolenia.
>
> I Ty byś chciał ich wszystkich zmuszać do terapii poprzez ostracyzm?
Ależ skąd. Ostracyzm po prostu jest jednym z takich ...hamulców. Pamiętam,
jak byłem dzieciakiem- rodzice mieli takie swoje towarzystwo z którym się
często spotykali. Jak jedna para wzięła rozwód- to przestali się z nimi
spotykać. To znaczy nie to, że się nie poznawali na ulicy- ale nie
zapraszali się. Nie zapraszano ich- no bo jakoś im to już nie pasowało. On
miał nową żonę- nie akceptowano tego. Jej było jakoś tak głupio samej
przychodzić. Taka postawa powodowała, że niejedno małżeństwo mocno
zastanowiło się, zanim zaczęło na serio brć pod uwagę możliwość rozwodu.
Dziśtakie rzeczy są niezrozumiałe dla pokolenia moich dzieci.
>> Zgoda- też tak uważam- poza wtrąceniem się. Wydawało mi się, że po
>> prostu wzięłaś udział w dyskusji- no ale skoro sama uważasz, że się
>> wtrącasz:-)...
>
> Do dyskusji też się można wtrącić. :)
No można- ale to się raczej kojarzy z czymś zrobionym wbrew pozostałym
rozmówcom. A tu nic takiego się nie stało, jak sądzę:-)
>> Nie wiem, jak to dokładnie jest w prawie. Jednak dziwne jest dla mnie,
>> jeśli np kobieta się nie skarży- a na skutek donosu sąsiedzkiego wsadzi
>> się męża do ciupy. Jeśli tak jest- to jest to chore. Chcącemu nigdy nie
>> dzieje się krzywda.
>
> Czyli sąsiedzi raczej powinni siedzieć cicho i się nie wtrącać?
Dokąd ich nikt nie poprosi o pomoc- to chcącemu nie dzieje się krzywda. Ewo-
kobieta to naprawdę może akceptować- a nawet lubić. Nie wierzysz, że są
takie damy, które jak nie dostaną przynajmniej raz dziennie w twarz, to nie
szanują męża? Dosłownie. Takiego, który nie wtłucze- będą lekceważyć- a
nawet same będą ich bić.
--
--
,,Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi
teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość."
G. Orwell
Chiron
|