« poprzedni wątek | następny wątek » |
111. Data: 2008-09-24 16:48:36
Temat: Re: Wieczne trwanieUżytkownik "Yyy" <y...@m...o2.pl> napisał w wiadomości
news:Xns9B23BD80BF7D1yyyyyyyyy@213.180.128.149...
> no to musze uznac, ze bylem tym szczesciarzem gdzie juz w liceum uczono
> mnie
> na poziomie akademickim - bylem w klasie mat-fiz i mialem i zespolone w
> szerokim zakresie i rownania rozniczkowe w duzym zakresie i algebre
> liniowa,
> i potem anailza na I roku to byla tylko powtorka (i to w mniejsym tempie
> niz
> w liceum)
U mnie też byli tacy którzy na początku znali takie pojęcia jak "metryka"
czy "norma".
Zespolone znałem sam bez nauki ale raczej na podstawowym poziomie jak wektor
(re+im) bez zaawansowanych rzeczy jak liczba zespolona w wykładniku co
przydaje się do rozumienia Szybkiej Transformaty Fouriera; ale nie rozumiem
"powtorka i to w mniejsym tempie" bo nawet gdy w liceum to było to raczej
zeznajomienie z tematem a na studiach były poważne twierdzenia wraz z
dowodami.
> ...skoro potem juz jest tylko blogie(?) lenistwo...
> coraz bardziej i bardziej i coraz wieksze tepienie umyslu :P
Końcówka studiów nie oznaczała lenistwa a raczej przedmioty bardziej
interesujące i nie było takiego szoku jak na początku studiów bo umysł był
juz rozszerzony.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
112. Data: 2008-09-24 16:53:54
Temat: Re: Wieczne trwanieUżytkownik "Yyy" <y...@m...o2.pl> napisał w wiadomości
news:Xns9B23BE857EB88yyyyyyyyy@213.180.128.149...
> i co wieczor z potem na czolach trzeba bylo czytac material z ktorego
> jutro
> cie moga wyciagnac do odpowiedzi i jak nie bedziesz umial to z obciachu
> sie
> zesrasz! (pardon)
Tak było na przykład na polskim gdzie w podstawówce było fajnie - nauka co
to podmiot a co orzeczenie a w liceum trzeba było tylko czytać setki stron
wciąż nowych lektur.
Jednak jeżeli chodziło o fizykę i matematykę nie trzeba było się obawiać.
>> ale na studiach tez nadchodza egazminy.
> ale nie codziennie tylko raz na pol roku ;)
Za to oprócz kolokwiów na egzaminach trzeba było znać materiał z całego
semestru z wielu godzin gdzie jedna godzina wykładów mogła mówić o tak wielu
rzeczach jak cały semestr w liceum.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
113. Data: 2008-09-24 16:55:50
Temat: Re: Wieczne trwanie"Sakujami" <s...@n...gmail.to> wrote in
news:gbdr1j$eas$1@news.onet.pl:
> Końcówka studiów nie oznaczała lenistwa a raczej przedmioty bardziej
> interesujące i nie było takiego szoku jak na początku studiów bo umysł był
> juz rozszerzony.
o wlasnie - "SZOKU"!
znaczy tej calej dynamiki!
mozg sie rozwija tylko poprzez SZOK
potem jak juz go nie ma to jest tylko STAGNACJA i "zwijanie sie" :P
--
Y?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
114. Data: 2008-09-24 16:58:06
Temat: Re: Wieczne trwanieUżytkownik "Yyy" <y...@m...o2.pl> napisał w wiadomości
news:Xns9B23C03937DC9yyyyyyyyy@213.180.128.149...
> o wlasnie - "SZOKU"!
> znaczy tej calej dynamiki!
W liceum nie było jakiegoś szoku, chyba tylko to że byłem dobry z
przedmiotów ścisłych a innych nie lubiłem a podstawówce wszystkie były
raczej łatwizną; poza tym jeśli chodzi o język polski - te ciągłe lektury;
ale liceum nie powodowało żadnego szoku;
> mozg sie rozwija tylko poprzez SZOK
> potem jak juz go nie ma to jest tylko STAGNACJA i "zwijanie sie" :P
Moim zdaniem szok który pojawił się po studiach spowodował u mnie "zwijanie
sie".
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
115. Data: 2008-09-24 16:58:45
Temat: Re: Wieczne trwanie"Sakujami" <s...@n...gmail.to> wrote in
news:gbdrbj$f7e$1@news.onet.pl:
> Za to oprócz kolokwiów na egzaminach trzeba bylo znać material z calego
> semestru z wielu godzin gdzie jedna godzina wykladów mogla mówic o tak
> wielu rzeczach jak caly semestr w liceum.
albo laboratoria ktore kazdorazowo zaczynaly sie kolokwium sprawdzajacym
a jak nie to out!
ale to przez pierwsze 3 lata -- potem juz rozpieszczanie
--
Y?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
116. Data: 2008-09-24 17:00:00
Temat: Re: Wieczne trwanie"Sakujami" <s...@n...gmail.to> wrote in
news:gbdrjf$g49$1@news.onet.pl:
> Moim zdaniem szok który pojawil się po studiach spowodowal u mnie
> "zwijanie sie".
ale Ty tutaj masz na mysli innego rodzaju "szok"...
--
Y?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
117. Data: 2008-09-24 17:04:45
Temat: Re: Wieczne trwanieDnia Wed, 24 Sep 2008 18:21:33 +0200, Sakujami napisał(a):
> Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:12qd6s0xteca4.1n100wiokt8pd$.dlg@40tude.net...
>> Tylko że na studiach raczej juz nie jest się w aż tak dużym stopniu
>> stymulowanym z zewnątrz.
>
> W szkole (uwaga: mówiąc "szkoła" mam często na myśli również studia, ale w
> tym wypadku nie) stymulacja polegała na groźbie powtarzania roku a nikt nie
> chciał jeszcze dłużej chodzić do tej "budy"; na studiach wprost przeciwnie,
> z wielką chęcią powtarzałoby się zwłaszcza te starsze lata ale groźbą było
> wyrzucenie na zbity pysk.
>
>> Pamiętam, mieliśmy bardzo ostrą babkę od ćwiczeń z analizy matematycznej.
>> Pierwszy rok studiów, człowiek jeszcze trochę dziecinny, taki spóźniony
>
> Widzę że miałaś analizę matematyczną, fajnie, jakieś studia techniczne,
Stricte matematyczne.
> więc
> będziesz mogła zrozumieć że analiza matematyczna juz od pierwszego dnia
> przewyższa znacznie cztery lata szkoły średniej gdzie na matematyce głównie
> wyliczało się pierwiastki trójmianu kwadratowego ze wzoru.
> Dopiero pod koniec trochę było o pochodnych; w liceum nie wspomniano nawet o
> liczbach zespolonych a na studiach nie uczono tego tylko uznawano że się
> wie.
Jak się chodziło na kółko matematyczne i fakultet matematyczny, to się
miało i liczby zespolone, i całki wszelkie, i więcej. Na studiach
matematycznych miało się rzeczy znacznie trudniejsze potem już tylko. Ale
to szczegół.
>
>> powiedzieć, że stymulacja jest niesamowita w przeliczeniu na "jednostkę
>> zmian". Łatwiej jest umysłowi osiągnąć szczyt możliwości, kiedy już jest
>> ukształtowany - czyli dopiero na studiach :-)
>
> Idąc na studia nie jest ukształtowany, dopiero na pierwszym roku miałem
> wrażenie ogromnego rozdęcia umysłu, jakby ktoś nadmuchał fasolę do rozmiaru
> balonu. Tak zwłaszcza na pierwszym roku, potem na drugim a końcówka studiów
> to już czysta przyjemność gdzie już jedzie się na rozdętym umyśle.
No, właśnie o tym myślę: rozdęty umysł. Ja to miałam tylko na pierwszym
roku, ale to wg mnie wynikało tylko i wyłącznie z próby nieekonomicznego
ogarnięcia wszystkiego na raz, nie miałam wtedy jeszcze wypracowanego
efektywnego systemu uczenia się, przetwarzania i rozumienia nowej wiedzy. W
momencie ukształtowania sobie takiego systemu ekonomika uczenia się stała
się taka, że ze śmiechem wspominałam swoje podręczniki i w ogóle całą
wiedzę nabytą w LO - wszystkie one razem byłyby na moim nowym etapie do
strawienia w tydzień najwyżej.
> Potem w pracy już mniejsza stymulacja, a zwłaszcza gdy zaczęły być problemy
> i zarówno psytchoza tłumi umysł jak i leki i gdybym teraz mógł pójść na
> studia to pewnie zakończyłbym edukację na pierwszym semestrze.
Gdybyś znalazl dobrą motywację, byłoby i teraz OK.
Ja np. po studiach "zwykłych" zrobiłam studia podyplomowe z informatyki
stosowanej i tam zobaczyłam, co powinno być moją życiową pasją. Niestety,
utknęłam na dlugie lata w zawodzie nauczycielskim, dzieci, budowa domu -
człowiek nie myślał o wywracaniu na lewą stronę swoich dotychczasowych
życiowych koncepcji tylko z powodu... jakiegoś tam złego ułożenia się
psychicznego w pracy. Dopiero potem, kiedy już były problemy. Wzięłam się
za tę informatykę - wciągnęła mnie tak, że mało co spałam, mąż się aż bał o
mnie, a ja pisałam te wszystkie programy, byłam jak oszalała, to wszystko,
co wymyśliłam, naprawdę działalo! To było dopiero przeżycie i satysfakcja!
:-)
Więc widzisz - wcześniej nie trafiłąm na to, na co powinnam. Jakiż to
przypadek, gdzie lądujemy...
> W liceum z matematyki i fizyki mogłem mieć piatki bez wysiłku a były te
> których nie lubiłem jak biologia,polski i geografia (poza tym WF którego nie
> lubiłem bo albo wysiłkowe biegi albo gry zespołowe).
> Taka biologia juz nie była łatwa, ale dla osoby która poszła na studia
> rolnicze, biologia w liceum to nic, bo na studiach na samym początku musiała
> wyuczyć się rozpoznawać wiele rodzajów roślin wraz z ich łacińskimi nazwami.
Mój mąż jest po studiach na AR - wiem coś o tym. Mama była też biologiem.
--
"(...)Zewszad rozlegaly sie surowe upomnienia:Jestes niczym,zapomnij o
sobie,zyj innymi!Gdym moje Ja po raz czwarty napisal,poczulem sie jak
Anteusz ziemi dotykajacy!Grunt odnalazlem pod nogami.Utwierdzic sie w tym
Ja wbrew wszystkiemu,z maximum bezczelnosci.(...)"
Z Gombrowicza :-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
118. Data: 2008-09-24 17:06:29
Temat: Re: Wieczne trwanieDnia Wed, 24 Sep 2008 18:30:18 +0200, Sakujami napisał(a):
> Użytkownik "Yyy" <y...@m...o2.pl> napisał w wiadomości
> news:Xns9B23BB46031F6yyyyyyyyy@213.180.128.149...
>> potem, na studiach czy w pracy, mimo wszytsko nie ma juz tak silnego
>> parcia
>> a NOWOSC informacji nie jest juz tak dramatyczna...
>
> Na studiach był największy zalew nowymi informacjami.
Myślę, że się mylisz. najwięcej nowych (BO WSZYSTKIE) jest w dzieciństwie.
Potem wszelkie nowe już opierają się na tych wcześniejszych...
>
>
>> super-przygody, dramatyczne zadania, jakies ekstremalne przezycia (nie
>
> Można się zgodzić że na w szkole podstawowej i liceum była dawka adrenaliny
> bo każdego dnia, o każdej godzinie można było być wezwanym do odpowiedzi,
> ale na studiach też nadchodzą egazminy.
Nie o to mi chodziło. Adrenalina to coś innego. Stymulacja to napływ nowych
informacji i zmuszanie umysłu do radzenia sobie z nimi.
--
"(...)Zewszad rozlegaly sie surowe upomnienia:Jestes niczym,zapomnij o
sobie,zyj innymi!Gdym moje Ja po raz czwarty napisal,poczulem sie jak
Anteusz ziemi dotykajacy!Grunt odnalazlem pod nogami.Utwierdzic sie w tym
Ja wbrew wszystkiemu,z maximum bezczelnosci.(...)"
Z Gombrowicza :-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
119. Data: 2008-09-24 17:08:16
Temat: Re: Wieczne trwanie>> Za to oprócz kolokwiów na egzaminach trzeba bylo znać material z calego
>> semestru z wielu godzin gdzie jedna godzina wykladów mogla mówic o tak
>> wielu rzeczach jak caly semestr w liceum.
>
> albo laboratoria ktore kazdorazowo zaczynaly sie kolokwium sprawdzajacym
> a jak nie to out!
>
> ale to przez pierwsze 3 lata -- potem juz rozpieszczanie
tak jakby swiat wyczerpal juz swoj zapas SZOKUJACYCH nowosci dla ciebie...
owszem, jakies jeszcze tam sa -- ale juz nie TAKIE i nie nie tyle... nie taka
cala ich masa! juz bez tych wszystkich kolorowych fajerwerkow...
juz tylko w kolko: "badz dorosly", " badz dojrzaly", "badz odpowiedzialny"
nuuuda
moze dlatego tak marzymy o innych o odkryciu innych planet - gdzie swiat
bedzie ZUPENIE inny niz ten ktory juz poznalismy?
--
Y?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
120. Data: 2008-09-24 17:17:26
Temat: Re: Wieczne trwanieUżytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:1bn180dtejr2c$.4gstmblbhcm1$.dlg@40tude.net...
> Jak się chodziło na kółko matematyczne i fakultet matematyczny, to się
> miało i liczby zespolone, i całki wszelkie, i więcej. Na studiach
Może gdybym chodził to szok byłby mniejszy. Jednak polegał on na tym że w
liceum trzeba było coś wyliczyć a tu zwłaszcza na początku trzeba było
udowodnić twierdzenia.
> się taka, że ze śmiechem wspominałam swoje podręczniki i w ogóle całą
> wiedzę nabytą w LO - wszystkie one razem byłyby na moim nowym etapie do
> strawienia w tydzień najwyżej.
O to właśnie mi chodziło, zwłaszcza na początku gdy pamiętałem wszystko z
liceum; gdy zamierzałem dawać korepetycje to nie problemem był materiał
(czasem nawet z podstawówki) ale nieumiejętność uczenia, na nauczyciela bym
się nie nadawał; gdy zacząłem pracować jako programista, to ze studiów
wykorzystywałem tylko laboratorium programowania plus w jakiś sposób naukę o
algorytmach, za to musiałem się konkretnych bibliotek języków programowania;
Dobrze mi szło programowanie ale w żaden sposób nie potrafłem poprawadzić
seminarium, opowiadać przed publicznością na jakiś temat, nie chodziło o
tremę przed publicznością, ale o to że w moim przypadku nie przychodzą same
słowa za słowami, które mógłbym wypowiadać do publiczności. (nie potrafił
bym być na przykład politykiem)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |