Data: 2011-11-04 11:47:39
Temat: Re: "Wielka książka o aborcji".
Od: SuziQ <u...@k...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2011-11-04 12:10, medea pisze:
> Wyłuszczyłam dokładnie to, na co miałam coś dopowiedzenia.
> Powątpiewałaś, że L. mówi prawdę. Akurat najmniej mi zależy na obronie
> prawdomówności L., ale tak się składa, że tym razem jego słowa
> potwierdza doświadczenie mojego ojca, więc o tym napisałam. A po co?
> Chociażby po to, żeby stworzyć jakąś przeciwwagę do skarżenia się na tę
> naszą służbę zdrowia. Nie zawsze jest tak źle, a jeśli ludzie wiedzą, że
> może być lepiej i że gdzieś JEST lepiej, to będą mieli więcej siły, żeby
> wymagać tego lepiej także na własnym podwórku. Kiedy się tylko narzeka,
> że wokół jest tak źle, to pozostaje tylko beznadzieja. Uwierzmy, że mamy
> prawo wymagać czegoś więcej i się tego konsekwentnie domagajmy. Takie
> jest moje zdanie. W życiu nie dałam łapówki żadnemu lekarzowi (i nikomu
> zresztą). Fakt, na szczęście nie miałam takiej złej sytuacji i pewnie
> dałabym, gdyby życie lub zdrowie moich bliskich od tego zależało.
> Ok, może dla Ciebie to za mało, że dwukrotnie w ciągu kilku lat miał
> stan przedzawałowy, ale jak dla mnie to i tak dużo, szczególnie że moja
> mama zmarła na zawał serca.
> Nawet nie zdążyłam do niego przyjechać (do innego miasta), bo pobyt w
> szpitalu trwał 3 dni.
Ewa...Ty nadal nic nie rozumiesz, bo Ciebie sie sprawa nie tyczy. Jesli
chesz sie scigac na to kto ma gorsze doswiadczenia, to chyba raczej
przegrasz. Moj tata umarl w wieku 49 lat na zator a tydzien wczesniej
rowniez maial zawal. Moja mama ma ciezka tachykardie i przeszla juz
jeden udar w wieku 53lat. Ale pomimo, ze to sa moi najbliżsi i pomimo ze
poniekąd wspolodczowalam z nimi, pomaglam matce, doradzalam z autopsji,
to jednak bardziej mnie bolało, ze lekarz, ktory pistuje stanowisko
ordynatora, ktory kiedys wypowidziel primum non nocere, rozpadal sie
nad 80letnio babko a jak powiedzialam(bo jeszcze wtedy nie wiedzialam co
sie ze mna dzieje) ze nie spie w nocy poniewaz tak potwornie bola mnie
miesnie, to stwierdzili, ze trzeba mnie juz wypisac bo zaczynam miec
choroba szpitalna. W domu dopiero wyczytalam, ze po chemii(lek), ktora
przyjmowalam, trzaba byc pod scisla opieka lekarska i uzupelniaż K,
poniwaz drastycznie obniza poziom tego zwiazku. Malo tego, gdy
zadzwonilam z domu na odzial, ze dzieje sie z mna cos niedobrego, do
wielmoznej pani dok. ktora codzinnie przychodzila na obchod, to
stwierdzila, ze takich objawow nikt nie zglaszal i to w zasadzie nie
mozliwe, choc ja nie bylam w stanie ustac o wlasnych nogach i nawet
miesnie twarzy mie sie odmowily posluszenstwa(inna pacjentka tez mowila
o bolach miesni). Sama z siebie, wiedziona wewnetrznym instynktem i
*zwyklymi ulotkami producenckimi* wydedukowalam, ze musze brac potas.
Niestety mimo tego trafilam na pogotowie a tam polozono mnie w jednym
boksie z 90letnim mezczyzna w agonii(chociaż bylo ich około 5) a potom
dokooptowano drugiego staruszka, ktorego stan tez byl taki, ze
zatrzymywal mu sie mocz.Po kilku godzinach(nie moglam wyjsc mialam
kroplowke z potasu), jakas ludzka pielegniarka zlitowala sie
nademna i wstawila miedzy mnie a umierajacego czlowieka kawalek
parawanu. Na dobra sprawe, to za takie cos, to raczej moglabym nawet
pozwać szpital, bo to rowniez wyrzadzilo mi szkody emocjonalne.
Natomiast blok operacyjny i personel tam... owszem, to sa lekarze z
prawdziwego zadarzenia, albo to miesce na nich tak dziala - niewiem. Tam
dopiero poczula sie jak czlowiek a nia jak scierwo.
--
pesce massaggi, 20EUR per una ora
http://pics.kuvaton.com/kuvei/mad_fish.gif
|