Data: 2011-11-10 17:34:24
Temat: Re: "Wielka książka o aborcji".
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Thu, 10 Nov 2011 18:27:28 +0100, medea napisał(a):
> W dniu 2011-11-10 17:06, Ikselka pisze:
>> Dnia Thu, 10 Nov 2011 10:37:49 +0100, zażółcony napisał(a):
>>
>>>> Mówią to, co mówią im dorośli. Ale NIE ROZUMIEJĄ. Nie przekonasz mnie, ze
>>>> dziecko dokładnie rozumie, co się z nim za chwilę stanie. Nie ma takiej
>>>> mozliowści, zeby ogarnęło swoim małym, niedoświadczonym umysłem NIEBYT lub
>>>> nawet taki "konkret" jak pożegnanie na zawsze.
>>> Mi się wydaje, że w takich sprawach dorośli zbyt łatwo projektują
>>> na dzieci swoje własne 'dorosłe' lęki.
>> Akurat ja nie mam takich lęków. Śmierć jest dla mnie czymś, co po prostu
>> przyjdzie.
>
> I dlatego dziecku o niej nie chcesz mówić?
>
A jest taki obowiązek? - moim, póki małe, nie mówiłam. Bo sorry, na
przykładzie rozjechanego kota na drodze raczej nie bardzo chciałam.
Pierwszy raz spotkały się ze śmiercią na pogrzebie babci - mojej Mamy. A
własciwie potem, kiedy babci nigdzie nie było...
Starość też im naświetliłam kiedy trzeba - w odróżnieniu od "prawdomównej"
rodziny z innej miejscowości, co to przyjeżdżając w odwiedziny do cioci w
domu opieki, zostawiała dzieci u nas, bo "po co mają tam chodzić".
Nasze dzieci zabieraliśmy za kazdym razem - traktowały te wizyty zupełnie
naturalnie i z zainteresowaniem. Cały dom opieki je znał - "o, przyszły
wnuczki pani Halinki!" //nie prostowaliśmy
|