Data: 2003-05-03 13:44:24
Temat: Re: Wielka prośba
Od: "Szczesiu" <s...@s...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> generalnie chodzi o wpływ kobiet na funkcjonowanie społeczności, a
> konkretnie o biurokratyzację myśli. to tak jak z tymi wszystkimi ZUSami,
> gdzie parcują kobiety - najprostrzą sprawę można tam załatwiać tygodniami.
> wiem, że nadal jest to ogólne stwierdzenie, ale trudno jest mi to
> przedstawić w jakiś analityczny sposób.
Odwołując się do konkretnego przykładu, który przedstawiłeś:
Kobiety często traktują przywiązanie jak cnotę i ogólnie są bardziej
społeczne i mniej indywidualistyczne. Jest to być może spowodowane jakimś
atawistycznym lękiem przed pozostawieniem z potomstwem na pastwę otoczenia -
to moja spekulacja. Często wyraża się to również nadmiernym przywiązaniem do
reguł postępowania, którymi lubią zastępować samodzielne myślenie. W ogóle
przed samodzielnością w myśleniu i działaniu mają równie wiele obaw, co
mężczyźni przed okazywaniem uczuć, przywiązaniem i zależnością. Ale po
pierwsze - to mężczyźni ustawodawcy w swym koncepcyjno-twórczym szale
ustalają nonsensowne przepisy, które potem kobiety-urzędniczki skrupulatnie
wypełniają. Po drugie - kobieta nigdy nie będzie takim okazem biurokraty i
służbisty, jak czasami mężczyzna i łatwiej pójdzie na ugodę (jej ego nie
zależy od tego, jak się sobie wydaje władcza). Obie płcie napotykają zatem
różne trudności w rozwoju i mają różny porządek priorytetów - ale to właśnie
kobietę z jej empatią i inteligencją emocjonalną (ponieważ nigdy nie musiała
ukrywać uczuć) widzę jako psychologa, zwłaszcza terapeutę - choć może
ideałem byłby jakieś "pary terapeutyczne" - chłop i baba. Od tego, jak zdoła
się przezwyciężyć własne uwarunkowania (co wcale nie oznacza bycia
buntownikiem) zależy skuteczność w czymkolwiek, niezależnie od tego, czy
ktoś się rano przeciąga, czy drapie po jajach. ;-)
|