Data: 2003-10-08 22:09:58
Temat: Re: Wkurzający lekarz
Od: "Imoe" <i...@W...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Od początku nie chodzilo mi o roztrząsanie tej konkretnej sprawy. Najpierw
pisałam tylko wyrażając swój gniew i poczucie bezsilności, a potem chodzilo mi
bardziej o podkreślenie faktu istnienia omawianego problemu, bo czytając
niektóre posty można by odnieść wrażenie, że jest to jedynie wymysł
przewrażliwionych pacjentek.
Opisze dokładnie okoliczności badania na wyraźnie życzenie, Casusa, który
pisał, że przecież nic nie napisałam o żadnych wątpliwych okolicznościach.
Prawie wszystko, co napiszę będzie odnosiło się do czyichś subiektywnych opinii
albo odczuć, więc nie sądzę bym w jakikolwiek zmieniła Twoje zdanie na ten
temat. W tym właśnie problem, że w sytuacjach takich jak ta same suche fakty o
niczym nie świadczą.
Pisałam o złej opinii tego lekarza: chodzi głównie o to, że ogólnie rzecz
biorąc nie bada on swoich pacjentów. Zazwyczaj wizyty u niego są bardzo
krótkie, zadaje on kilka rutynowych pytań typu: boli gardło, jest kaszel,
nieczęsto korzysta on ze słuchawek, mojemu znajomemu zdarzyło się przebadanie
bez ich wkładania do uszu…. Ma on poza tym swój ustalony zestaw leków, np. w
tym miesiącu jakiś tam antybiotyk, skorbolamid i wapno a w następnym miesiącu
zestaw zmienia się o jeden lek.
Takie o nim opinie wydawali moi rodzice, znajomi, dalsza rodzina.( do niedawna
obowiązywała rejonizacja, wybór więc był następujący: ekspresowa wizyta u tego
lekarza, praktycznie nie było zjawiska kolejek albo minimum godzina czekania do
innego- każdy sam w zależności od samopoczucia podejmował decyzje).
Co do faktów: nie mam pojęcia czy toczy się w stosunku do niego jako lekarza
jakiekolwiek formalne postępowanie czy to karne czy inne właściwe w tego typu
sprawach. Nie mam także pojęcia czy postepowanie takie kiedykolwiek toczyło się.
Gdy moja koleżanka weszła do gabinetu doktor od razu, bez patrzenia spytał,
jaki numerek, a potem dodał proszę siadać i mówić. Jak już na nią spojrzał to
nagle zrobił się bardzo miły, i rozmowny, przestało mu się spieszyć.
Stwierdził, że trzeba się zbadać, kazał się jej rozebrać, a gdy spytała po co
ściągać biustonosz, stwierdził, że jest to konieczne. W zasadzie tyle.
Koleżanka sobie poszła i po sprawie.
Ten lekarz miał prawo chcieć ją zbadać (bez biustonosza). I tego argumentu
żadnym nawet najlepszym opisem nie „pokonam”.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|