Data: 2008-05-22 11:06:00
Temat: Re: Wkurzający ludzie......
Od: tren R <t...@p...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Matb pisze:
> Zbieram sily
> zeby isc w zycie i trafiam na taka pania w sklepie, ktorej celemmam
> wrazenie jest zetrzec mnie na proch juz do konca.
sądzisz, że ona tam siedzi i czeka na ciebie, żeby cię zetrzeć na proch?
> Moze stad ten moj
> watek i pytanie do ludzi "normalnych" co jest do cholery grane!!!
nie jestem normalny :)
czuję się podobnie bardzo często tak jak ty.
ale nie ma wyjścia.
albo sie przystosujesz, albo do piekła. swojego własnego wewnętrznego
piekła.
nie mam na myśli włażenia w dupę.
to jest szkoła przetrwania - nauczenie się strategii radzenia sobie z
rzeczami, które nas dotyczą a powinny wg nas wyglądać inaczej ale nie
mamy istotnego wpływu na to jak wyglądają. ale długie zdanie :)
> Przepraszac za to, czuc sie winnym, oczekiwac ze zaraz ktos wyjedzie z
> tekstem ze sie nad soba uzalam, juz to wszystko przerobilam, prawie
> sie przyzwyczailam ze tak wlasnie jest.
użalasz się, to pewne jak dwa razy dwa cztery :)
nie zmienia to faktu, że wszystko to co czujesz przeszkadza cholernie.
podzielę się z tobą pewną receptą.
co prawda to męska recepta... ale może zadziała?
u mnie działa znakomicie w większości wypadków.
mam kolegę, który jest człowiekiem angażującym się na maxa we wszystko
co robi (szczęściarz - na marginesie). to jest świetna sprawa, ale on ma
jeszcze tę przypadłość, że opowieściami o swoich wyczynach, zamęcza
wszystkich dookoła. a gadać to on potrafi godzinami. o sobie.
ilekroć zatem się spotykamy i kolega wpada w swój podniecony tom,
zaczynają się mu błyszczeć oczy a z ust płyną słowa, sowa, słowa...
wtedy ja, klepiąc go w ramię, mówię pobłażliwie (z intonacją "daj
spokój"), przeciągając literkę "u" w drugim wyrazie:
"bartuś.... ruuuchać..."
co ciekawe, działa to również na moje wewnętrzne rozterki.
kiedy zastanawiam się co sobie o mnie pomyśli ktoś z kim rozmawiam
(tak tak jeszcze czasem się nad tym zastanawiam) :)
albo kiedy spotkam na swojej drodze właśnie kogoś wkurwiającego, któremu
zgodnie z hydrauliczną teorią, "mogę skoczyć", to po prostu mówię sobie:
"trener... ruuuchać tam.... ruuuchać....."
i świat od razu zaczyna być weselszy :)
czego i sobie i państwu życzę.
|