From: "Rinaldo" <r...@g...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
References: <3...@n...vogel.pl> <9hb4vi$pjh$1@news.tpi.pl>
Subject: Re: Wolnosc a instynkty
Date: Wed, 27 Jun 2001 09:20:33 +0200
Lines: 86
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2462.0000
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2462.0000
NNTP-Posting-Host: dial355.wroclaw.dialog.net.pl
X-Original-NNTP-Posting-Host: dial355.wroclaw.dialog.net.pl
Message-ID: <3...@n...vogel.pl>
X-Trace: news.vogel.pl 993626608 dial355.wroclaw.dialog.net.pl (27 Jun 2001 09:23:28
+0200)
X-Complaints-To: U...@n...vogel.pl
Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!news.tpi.pl!news.vog
el.pl!nnrp
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:89288
Ukryj nagłówki
"Dorrit" <z...@c...com.pl> wrote in message
news:9hb4vi$pjh$1@news.tpi.pl...
>
> Właśnie. Nigdy nie mogłam tego zrozumieć Rinaldo. To chyba znaczy, że nie
> odróżniał dobra od zła, więc był - w rozumieniu psychologii sądowej -
> czlowiekiem niepoczytalnym. Nie miał zdolnosci rozumienia swojego
> postępowania i kierowania nim.
>
> A czy biblilijny Adam rzeczywiście wybrał zło? Zło obiektywne? W końcu cóż
> to za zło zjeść jedno skromne jabłko??? Ten czyn nie był ani dobry, ani
zły.
> Złym został nazwany przez Boga. Byłoby więc zło uwarunkowane kulturowo?
>
Biblia w alegoryczny sposob opisuje pierwotny stan ludzkosci za pomocą
obrazu przedstawiajacego tychnący spokojem ogród. W ogrodzie tym pełno
kwitnących i obsypanych owocem drzew, ktore rzucaja orzezwiajacy cien; przez
ich zielen zas plyna chlodne wody rzek. Czlowiek zyje tam w najscislejszym
kontakcie z natura, wraz ze zwierzetami, a mimo to "widzi" samego Boga
"przechadzajacego sie" po ogrodzie w chlodnym powiewie wiatru. Rysuje sie
przed nim swiat wypelniony pokojem i pieknem.
Oczywiscie ogrod ten PRZENOSNIA i wlasciwie wyobrazac ma on caly swiat.
Oznacza on jednak, ze czlowiek zyl na poczatku w jakims INNYM SWIECIE.
Wiesz zapewne dobrze, ze ze swiat ma jakby dwa komponenty: jeden obiektywny
(rzeczy, ludzie, przedmioty), a drugi subiektywny (wynikajacy z naszego
wewnetrznego nastawienia, naszego stanu swiadomosci). A zatem "swiat" nie
jest czym co by juz "uprzednio" istnialo. On STAJE SIE z tych dwoch
komponentow: z obiektywnie istniejacego budulca, tworzywa oraz z naszego
subiektywnego do nich nastawienia. Dosc dobrze widac to na przyklad w
milosci i przyjazni. Czlowiek, ktory kocha, przezywa swiat inaczej, przezywa
go W POWIAZANIU z obiektem, ktory kocha. Kochajac odkrywa w swiecie inne
glebie i inne znaczenia.
Centralny element Raju znajdujemy w malej, marginesowej biblijnej uwadze:
"uslyszeli kroki Pana Boga, przechadzajacego sie po ogrodzie, w porze kiedy
byl powiew wiatru" (Rdz 3,8). To oznacza, ze pomiedzy Stworzycielem i Jego s
tworzeniem istniala pewna przezywana "bezposredniosc". Bog stanowil wiec dla
czlowieka jakby "przezywana przestrzen zycia", wszedzie czlowiek czul sie
bliski Bogu. Byl to wiec czlowiek radosny, pelen zycia, wolny i zdrowy. W
jego sercu nie miescilo sie zadne klamstwo, zadna żadza, zaden bunt i zadna
przemoc. Wszystko w nim otwarte bylo na Boga, wszystko pozostawalo w czystej
harmonii z Tym, ktory stworzyl swiat. Przenikala go Jego swiatlosc, czlowiek
zas byl 100 procentowo pewien Jego milosci, a przez to posluszny Jego
wskazaniom, tak jak dziecko kochajace - posluszne jest swojej mamie.
Oczywiscie wolno nam powiedziec, ze raj byl takim samym swiatem, w jakim i
my zyjemy, moze bardziej nawet niebezpiecznym, jeszcze bardziej
grozniejszym - takim jakim byl pierwotny swiat. A pomimo to byl rowniez
INNYM SWIATEM, poniewaz czlowiek przezywal go inaczej, bezposrednio pod
wplywem Boga. A jesli ktos nie lubi tu slowa INNY SWIAT, to mozemy
powiedziec rowniez, ze to byl TEN swiat, lecz inaczej przezywany.
Czlowiek w Raju byl istotą wewnetrznie jednolitą, to znaczy nie rozdarta,
nie podzieloną miedzy pragnienie a jego urzeczywistnienie. Byl w stanie
osobiscie doswiadczac swojej natury, swych tesknot, marzen i oczekiwan.
Pewnie znane mu bylo rowniez pojecie tesknoty.
Zycie w tym wlasnie znaczeniu juz nie istnieje. Przerwal je grzech.
Przerwany zostala lacznosc bezposrednia i nieustanna z Bogiem. "Dusza"
utracila zdolnosc do pelnego zapanowania nad cialem, do calkowitego
wyrazania sie w ciele, do samurzeczywistniania sie w nim bez reszty. Tak
wiec dalekim sladem urwania sie lacznosci czlowieka z Bogiem jest
obserwowana na codzin utrata lacznosci "duszy" z cialem. Btrak zgody miedzy
nimi. Dysharmonia i cierpienie, jakie temu rozdarciu towarzyszy. Gdzies
agubione zostalow czlowieku to, co w nim gorejace, istotnie zywe, co bylo w
nim pierwotne, co gromadzilo sie w im z calego wszechswiata i co porzez
czlowieka wlasnie mialo wznosic sie do Boga.
A zatem ow "grzech pierwowrodny" byl katastrofa nie do opisania - i to nie
tylko dla ludzkosci, ale i dla calego kosmosu. Grzech ten przerwal proces
dazenia calego wszechswiata do Boga. Tego swiata, ktory wlasnie poprzez
ducha ludzkiego, z ktorym jest bezposrednio zwiazany, mial zostac z nim
wrazem wejsc do takiegi samego "przebostwienia", czyli wspolbytowania z
Bogiem. Tak wiec swiat zewnetrzny, ktory mial dzieki czlowiekowi zostac
przebostwiony, pociagnal czlowieka w przepasc, kidy urwala sie nic lacznosci
czlowieka z Bogiem. Energia rozwojowa calego wszechswiata spietrzyla sie w
ludzkim bycie i przemienila w moc niszczaca. To spietrzenie energii
wytworylo w czlowieku wiry napiec, kipiele i rafy, ktore w naszej
swiadomosci prerodzily sie w ustawiczny trud, niepokoj, okrucienstwo nawet,
przemoc, a wdziejach ludzkosci spowodowalo to wojny, zniszczenia i
nienawisc.
Przez 364 dni (czasem 365) w kosciele odbywa sie Sąd nad grzechem. Grzech
pierworodny czlowieka jest napietnowany - bo spowodowal taki bezmiar
cierpienia. Ale jest jeden dzien w roku - Wielka Sobota - kiedy to w
liturgii kosciola, spiewanej we wszystkich kosciolach swiata - nazywa sie ow
grzech "O BLOGOSLAWIONA WINO!!!!!". A wiec w tym dniu ten grzech sie
uswieca. Ale nie bede juz o tym pisac tu, bo byloby to za dlugie.
Rinaldo
|