Data: 2011-11-16 12:44:42
Temat: Re: Z dedykacją dla XL - Adoptuj polskie dzieci!
Od: zażółcony <r...@c...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2011-11-16 13:17, Paulinka pisze:
> zażółcony pisze:
>> W dniu 2011-11-15 21:34, Paulinka pisze:
>>> medea pisze:
>>>> W dniu 2011-11-15 19:47, Paulinka pisze:
>>>>>
>>>>> Słuszne uwagi.
>>>>> Jetem osobą wierzącą, nie jestem ateistką, nie jestem również
>>>>> antyklerykalna. Wartości chrześcijańskie są mi bliskie i tak
>>>>> wychowuję dzieci, więc nie powinno być problemu.
>>>>>
>>>>
>>>> I na pewno nie będzie. Tylko nie idź najeżona załatwiać tego chrztu. ;)
>>>
>>> Nie pójdę, wbrew pozorom ja pozytywnie do tego nastawiona jestem, chyba
>>> po dyskusji na p.s.p. się naprostowałam :)
>>
>> Hmmm...
>> Tak sobie całość poczytałem. Kiedyś chyba też czytałem
>> więcej o tej obietnicy danej babci (ale nic nie pamiętam :)
>>
>> Wydam opinię:
>> ... (tu była krótka opinia, ale wykreśliłem :)
>>
>> Uzasadnienie:
>> Ja w tym zamieszaniu nie widzę nakreślonych celów długoterminowych,
>> które Ty chcesz osiągnąć dla swoich dzieci. Imo obietnica dana
>> babci to trochę mało, żeby wmanewrowywać dzieci w coś sobie
>> jednak ... obcego.
>
> Widzisz to byłby problem dla ateisty albo kogoś, kto zupełnie nie zna
> wiary katolickiej.
>
>> Być może Ty masz tu jakąś wizję, ale po prostu się zastanawiam,
>> co odpowiesz dzieciom, kiedy Ci w którejś klasie zaczną
>> zadawać pytania w rodzaju:
>> "mamo, dlaczego Ty nie chodzisz do kościoła ?"
>> "mamo, kto ze mną pójdzie do kościoła ?"
>> "mamo, dlaczego Ty się co wieczór nie modlisz ? Siostra powiedziała,
>> że to grzech."
>> "Mamo, siostra kazała się nam nauczyć kolejnej dużej modlitwy
>> i wszystkie dzieci idą potem na spotkanie z proboszczem,
>> gdzie będziemy się modlić wszyscy razem. Rodzice idą,
>> ty też pójdziesz ?"
>> "mamo, dlaczego nie chodzisz do spowiedzi, a ja muszę ?"
>> "mamo, nie lubię sama chodzić do komunii"
>> "mamo, powiedziałam siostrze, że Ty nie lubisz księży
>> i kościołów, siostra się spytała dlaczego i powiedziałam,
>> że Ty mówisz, że oni mówią głupoty* a nawet kłamią"
>>
>> *) te 'głupoty' to przećwiczyłem na własnym przykładzie :)
>
> Pewnie łatwo nie będzie. Czas to zweryfikuje.
Wiesz, ja mam o tyle łatwo, że ja obiecywałem jedynie
tyle, że nie będę przeszkadzał. Natomiast sprawa
od początku do końca jest klarowna - ja jestem
ojciec-ateista, czyli jawnie prezentuję inność
i mam prawo do tej inności w procesie wychowywania
dzieci - to sięrozumie samo przez się. Odpowiedzialność
za wychowanie w duchu katolickim wzięła na siebie żona
- która jest katoliczką - i ja, choć widzę, to nie wnikam
w jej dylematy w tym punkcie.
Jeśli powstają konflikty wartości wymagające dyskusji
- to jest para dwojga dorosłych ludzi, które ten konflikt
starają się rozwiązać, dojść do porozumienia.
Rola dziecka jako mediatora między rodzicami
a 'siostrą' czy 'księdzem' jest w ten sposób
zminimalizowana. Dziecko nie bierze na siebie ciężaru
tego konfliktu. A podkreślę - na poziomie małego
dziecka nie jest to konflikt ideologiczny, konflikt
jakichś wielkich wartości (bo wielkie wartości - dobro,
miłość, szacunek dla postaci Chrystusa - są te same,
bronią się same nie tylko na gruncie chrześcijaństwa),
tylko konflikt bardzo praktyczny, sprowadzający się
głównie do konieczności wykonywania PRAKTYK, RYTUAŁÓW
oraz UNIŻONEGO STOSUNKU DO OSÓB z hierarchii kościelnej.
|