Data: 2011-11-16 12:58:33
Temat: Re: Z dedykacją dla XL - Adoptuj polskie dzieci!
Od: Paulinka <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
zażółcony pisze:
> Wiesz, ja mam o tyle łatwo, że ja obiecywałem jedynie
> tyle, że nie będę przeszkadzał. Natomiast sprawa
> od początku do końca jest klarowna - ja jestem
> ojciec-ateista, czyli jawnie prezentuję inność
> i mam prawo do tej inności w procesie wychowywania
> dzieci - to sięrozumie samo przez się. Odpowiedzialność
> za wychowanie w duchu katolickim wzięła na siebie żona
> - która jest katoliczką - i ja, choć widzę, to nie wnikam
> w jej dylematy w tym punkcie.
> Jeśli powstają konflikty wartości wymagające dyskusji
> - to jest para dwojga dorosłych ludzi, które ten konflikt
> starają się rozwiązać, dojść do porozumienia.
> Rola dziecka jako mediatora między rodzicami
> a 'siostrą' czy 'księdzem' jest w ten sposób
> zminimalizowana. Dziecko nie bierze na siebie ciężaru
> tego konfliktu. A podkreślę - na poziomie małego
> dziecka nie jest to konflikt ideologiczny, konflikt
> jakichś wielkich wartości (bo wielkie wartości - dobro,
> miłość, szacunek dla postaci Chrystusa - są te same,
> bronią się same nie tylko na gruncie chrześcijaństwa),
> tylko konflikt bardzo praktyczny, sprowadzający się
> głównie do konieczności wykonywania PRAKTYK, RYTUAŁÓW
> oraz UNIŻONEGO STOSUNKU DO OSÓB z hierarchii kościelnej.
Tutaj istotną rolę odgrywa ksiądz, który uczy religii. Podobnie zresztą,
jak można sprobować poszukać mszy przeznaczonych specjalnie dla dzieci.
Wtedy te praktyki i rytuały są atrakcyjne. trudno wymagać od dziecka
zaangażowania w mszę, kiedy niespecjalnie Rozumie kazanie. Zresztą widok
przysypiających babć podczas mszy też o czymś świadczy.
--
Paulinka
|