W dniu 2011-11-18 13:29, było cicho i spokojnie, aż tu Ren@t@ jak
pierdolnie:

> Chcesz mi wmówić że akceptuje przyjmowanie Najświętszego Sakramentu
> przez osobę prowadzącą aktywne życie seksualne poza związkiem
> małżeńskim czy jednak tak pokątnie dajesz do zrozumienia, że jednak
> się ze swoją kobietą ożeniłeś, jesteś jej wierny (i masz zamiar być
> wierny) a na dokładkę nie stosujecie niedozwolonych metod
> antykoncepcyjnych (a przynajmniej starasz się żonę do tego namówić)/
> postanowiłeś żyć w celibacie?
> ... piardu piardu...
> Przypomnę jeszcze raz - wiele razy pisałeś, że żyjesz w konkubinacie,
> zdradzasz swoją konkubinę, robisz różne inne świństwa, ziejesz
> nienawiścią i pogardą do bliźnich (to ostatnie ciągle wyraźnie widać)
> i ani razu nie napomknąłeś, że cokolwiek z tego masz przynajmniej
> zamiar zmienić (nie wspominając już o jakichś zmianach wprowadzonych/
> wprowadzanych w życie).

Nawidoczniej nie odrozniasz malzenstwa od konkubiny.
Pomijajac juz jak mozna zdradzic konkubine (pseudoformalna kochanke) z
kochanka to nie bardzo rozumiem, czemu mialbym ci sie tlumaczyc z mojego
zycia seksualnego i dementowac twoje kompulsywne konfabulacje na jego temat?
Poza tym bardzo chetnie bym cie szanowal, gdybs mi tylko pozwolila mi
miec za co, bo za to, ze masz 2 nogi, w dodatku pewnie krzywe i
nieogolone, chodzisz w miare wyprostowana i ze potrafisz belkotac cos w
usnecie to sama przyznasz, ze chyba troszke ciezko.
Nie wiem czy dobrze cie kojarze, ale czy to nie ty czasem przewracasz
sie na glowe biedna Renatko przy swoim rownie pokaleczonym dziecku
powodujac u niego dalszy rozwoj szajby?