Data: 2011-03-18 14:32:05
Temat: Re: Zakochać się w 3 tygodnie?
Od: Stalker <t...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 18 Mar, 15:10, zażółcony <r...@x...pl> wrote:
> U ytkownik "Stalker" <t...@i...pl> napisa w wiadomo
cinews:57e11f4b-dc95-46ab-ab43-8166376b0714@d14g2000
yqb.googlegroups.com...> Ludzie sie teraz jako tak strasznie szybko "zakochuj "...
>
> Taka moda, wida , przychodzi z zachodu ...
> Pami tam, jak zdaje si jeden z mistrz w buddyjskich, kt ry
> mieszka od lat w USA, narzeka , e ludzie na zachodzie strasznie
> lgn do stanu zakochania. Ze wygl da na to, i ca a kultura
> zachodnia ze stanu zakochania tworzy jaki wyznacznik
> kierunku 't dy droga do ostatecznego szcze cia'. Ludzie
> wchodz w buddyzm z wyobra eniami typu 'o wiecenie'
> ='zakochanie' lub alternatywnie 'super-mega-orgazm'.
> Zastanawiam si , na ile w kulturze chrze cija skiej
> jest silnie osadzony pogl d, e stan zakochania jest
> tym w a ciwym stosunkiem, jaki powinna mie np.
> zakonnica do Chrystusa/Boga :)
Z tą miłością to teraz trochę tak jak z jazdą konną.
Teraz każdy kto tylko wsiądzie na konia uważa że już jeździ konno :-)
A prawdziwa jazda konno to wielka pardubicka i umiejętność
pokonywania
kolejnych przeszkód na torze... Kocha.... znaczy naprawdę jeździ konno
ten
kto: przeskoczy wszystkie przeszkody, dotrze do mety, spojrzy wstecz,
poklepie swojego wiernego partnera... znaczy rumaka ;-) i powie do
niego z satysfakcją:
"ale żeśmy dali radę, co nie?" :-)
Stalker
|