Data: 2005-02-09 09:59:03
Temat: Re: Zdradziłem - długie
Od: "Agnieszka" <a...@z...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Margola Sularczyk" <margola@nu_spamie_pagadi.ruczaj.pl> napisał w
wiadomości news:cuclb6$dvb$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Radek" <r...@o...pl> napisał w wiadomości
> news:cuasju$2cu3$1@mamut1.aster.pl...
> >
> > Nie rozumiem, chcesz powiedzieć, że:
> > "nie słucham was, bleblebleblebleblebleble"
> > jest naturalną, właściwą postawą dojrzałych ludzi?
>
> Chcesz zasugoerować, ze zdradzenie partnerki i późniejsze (choćby
> najbardziej pełne skruchy) wyznanie jej tej winy i zrzucenie na nią radzenia
> sobie z własnym (zdradzającego) moralnym (khe, khe) dylematem jest
> naturalną, właściwą postawą dojrzałych ludzi?
Dlaczego uważasz, że uczciwe powiedzenie "zbłądziłem" jest "zrzuceniem
na nią radzenia sobie z własnym (zdradzającego) moralnym (khe, khe)
dylematem"? Gdyby mojemu mężowi zdarzyło się po pijaku (o, to by była
ciekawostka) "bzyknąć" (kuriozalne jak dla mnie określenie) inną, to
chciałabym o tym wiedzieć. Lubię wiedzieć z kim mam do czynienia i czego
oczekiwać, zwłaszcza od najbliższej mi (chyba tak rozumiemy małżeństwo?)
osoby.
> >>
> >> I aby wziąć odpowiedzialność za swego ptaka powinien opowiedzieć żonie o
> >> ptaka wyczynach. IMO to logika rodem z czarnej dziury, innymi słowy -
> >> osobliwość.
> >
> > Żadna osobliwość - odpowiedzialność, uczciwość, odwaga.
> > "Oszczędzenie" żonie takiej prawdy to tchórzostwo, po prostu.
> > Próba tłumaczenia, że to dla jej dobra... brak mi słów...
>
>
> Hhehehehehehe. Inaczej rozumiemy słowa "odpowiedzialność, uczciwość,
> odwaga". Tu tkwi problem.
Popatrzmy...
> Ależ mnie ubawiłeś. Odpowiedzialny, uczciwy, odważny facet,
No zdarzają się tacy...
> co bzyknął
O, odpowiedzialność i uczciwość szlag trafił.
> odpowiedzialnie, ucziciwie i odważnie inną po pijaku i teraz
No to już kwestia indywidualnej oceny, co kto uważa za odpowiedzialne,
uczciwe i odważne postępowanie.
> odpowiedzialnie, uczciwie i odważnie informuje o tym żonę.
No nie, odpowiedzialność i uczciwość szlag trafił kilka linijek wyżej.
Teraz może tylko spróbować wykazać się odwagą poniesienia konsekwencji
tego co zrobił. Czyli powiedzenia "przepraszam" i jak najszybszego zabrania
z wycieraczki tych wszystkich rzeczy, które żona tam ułożyła w gustowny
stosik. Albo znoszenia bez sprzeciwu jej humorów przez lata. Albo tłumaczenia
się przez lata zawsze, gdy jej się przypomni i najdzie ją na wyrzuty. Albo przez
wyszystkie pozostałe mu lata życia bycia świętszym od papieża. Albo cokolwiek,
co ustalą między sobą. Bo on zawinił i wszystko co może zrobić to przez całe
życie mieć nadzieję, że kiedyś tę winę zmaże. Nie - zasłuży na wybaczenie.
Wybaczenie to ona może mu dać albo nie. I on może je z pokorą przyjąć.
On może tylko postarać się przykryć tę swoją winę toną dobrych uczynków.
I mieć świadomość, że i tak zawsze gdzieś wypłynie jakaś plamka.
> Pozwól, że otrę
> łzy wzruszenia, które same cisną mi się do oczu.
Też otrę. Zwłaszcza nad tymi biednymi istotami, które chcą żyć w nieświadomości,
że mają za partnera... niech sobie przypomnę... dżdżownicę chyba... moralną.
"Bo jak nie wiem, że on jest świnia, to przecież nie jest."
"Bo jak zakryję oczy, o tak, to mnie tu nie ma."
Pozdrawiam,
Agnieszka
|