Data: 2005-10-28 11:11:06
Temat: Re: Zdradzony przez żonę?
Od: wytnij_to <"(wytnij_to)k_s_lis_"@poczta.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Nie przecze. Tylko co z tego? Oni probowali przeciez naprawic. Wlasnie
> dlatego, ze czuli sie odpowiedzialni za te rodzine. Czy to nie jest
> odpowiedzialna postawa? Rowniez nie wyszlo. Ciagnac za wszelka cene to
> malzenstwo pogorszyli tylko to co miedzy nimi. Ale checi jak najbardziej
> byly. Swiadcza o tym fakty - a o nich ponizej.
Oki, z innej beczki:
Zasnął sobie dróżnik, obudzi go syrena lokomotywy. Widzi że wskutek jego
błędu lokomotywa rozwali samochód. Próbuje ratować sytuację. Nie udaje
się, samochód w drobny mak. Ty uważasz że ten dróżnik jest OK, bo w
końcu ratował, a mógł uciec lub spać dalej. Ja uważam że zawalił sprawę
i wszystko przez niego. Powinien zostać wywalony z roboty, a jeśli chce
gdzieś pracować to z mniejszą odpowiedzialnością. Lepiej o człowieku
świadczy że próbował coś zrobić, ale nie zamazuje to jego przewinienia.
> A jestes aby pewien? Jakby nie bylo szczerych checi to nie byloby prob
> ratowania malzenstwa, obustronnych prob podejmowania dyskusji, nie
> byloby pracy z psychologiem, terapii malzenskiej. Bylby za to rozwod.
Wiesz, to zaczęli robić trochę po fakcie...
> Gwoli wyjasnienia- nie zapominam, skupiam sie jedynie na tym co mnie
> bardziej zaintrygowalo. De facto wrzucasz ludzi do jednego garnuszka:
> garnuszka ludzi nieodpowiedzialnych - czy to chodzi o malzenstwa, które
> sobie nie radza czy o rozwodników. Skupilam sie wiec na rozwodnikach bo
> bardziej interesuje mnie ta czesc Twojej wypowiedzi.
OK. No wrzucam, nie przeczę.
> Z ciekawosci- zawsze Ci wszystko w zyciu wychodzi?
Oczywiście że nie. Np. moja agitacja za Tuskiem - i mi się nie udało.
Ale jeśli coś da się zrealizować, mam na to decydujący wpływ i chcę coś
zrobić to od paru lat wzystko mi wychodzi :).
> Podalam w przykladzie, ze byla terapia rodzinna, byl psycholog. Co
> jeszcze mozna zrobic, jak jeszcze pracowac nad zwiazkiem jesli nie byli
> w stanie poradzic sobie sami, nie byl w stanie poradzic im specjalista.
Nic, co się stało to się nie odstanie. Rozpieprzone małżeństwo - ich
wina (prawie na pewno), dobrze nich świadczy że starali się naprwić to
co zepsuli, ale szkoda się stała. Szkoda że się nie udało.
pozdr. Krzysiek
|