Data: 2004-08-19 19:07:51
Temat: Re: Żona chce się spotkać z byłym
Od: "T.N." <x...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "krys" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:cg2lp5$4t6$1@localhost.localdomain...
> > Ech... czy to naprawdę jest takie trudne do zrozumienia? No, ale widać
nie
> > pozostaje mi nic innego jak wyjaśnić jeszcze raz... Otóż: W OMAWIANEJ
> > SYTUACJI moim zdaniem kobieta powinna postąpić tak jak napisałem.
Jednakże
> > biorąc pod uwagę, że w innych związkach SYTUACJA MOGŁABY BYĆ ODWROTNA,
>
> Skoro dyskutujemy o omawianej sytacji, to dyskutujemy właśnie o niej,. a
nie
> o sytuacji, która mogłaby być odwrotna.
Niezupełnie. Skoro piszesz: "w końcu nie żyjemy w kraju, w którym kobieta ma
tyle do gadania, co pies." to musiałem dodać sprostowanie, że zastosowanie
mojego pomysłu nie ogranicza się tylko do kobiet. Nie ma znaczenie kto
zakłada sobie te pluskwy.
> > Jednakże na grupach dyskusyjnych ważniejsze od psychoanalizy jest
> > rozumienie tekstu pisanego takim jaki jest i niedopisywanie sobie między
> > wierszami jakiś, chociażby właśnie szowinistycznych podtekstów, bo to
> > naprawdę utrudnia komunikację!
>
> A jeszcze ważniejsze jest precyzyjne pisanie, tak, aby nikt nie mógł
> doczytać się między wierszami, nie?
> Twój tekst, jaki był, każdy widział.
Nie. Mam silne wrażenie, że akurat Ty (i pewnie nie tylko Ty) widziałaś w
tym tekście akurat to co chciałaś widzieć, czyli jakieś szowinistyczne
poglądy o zniewoleniu kobiety. Dokonujesz swojej nadinterpretacji i
dorabiasz ideologie tam, gdzie jej nie ma.
> > Tak, masz rację. Ale mam dla Ciebie jedno pytanie. Czy Ty nigdy w życiu
> > nie zrobiłaś czegoś głupiego, czegoś czego później żałowałaś?
>
> Raz. Zwiąałam się z nieodpowiednim facetem. Ale wtedy miałam 17 lat.
Niektórzy popełniają błędy częściej, trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że
rozum może czasem nie działać jak należy.
> Wszystkie
> > Twoje decyzje były tak przemyślane i podjęte tylko pod wpływem rozumu?
>
> O ile dotyczą tylko mnie i nikt poza mną nie ponosi konsekwencji moich
> decyzji, to może je podejmować nawetr mały palec u mojej lewej nogi.
Resztę
> analizuję do bólu, właśnie po to, żeby nie żałować, nawet wtedy, gdy będą
> to błedne decyzje.
No dobrze, ale dalej twierdzę, że są czasem takie sytuacje (być może to
niektóre osoby są na nie podatne), w których to "analizowanie do bólu" nie
przyniesie oczekiwanych (tzn. takich, których nigdy nie będziemy żałować)
rezultatów.
> I
> > sama też nie znasz nikogo, kto faktycznie czegoś żałował, zrobił coś
czego
> > być może nie był do końca świadomy?
>
> Nie wiem, na ile inni świadomie kierują się oinni w podejmowaniu decyzji.
Ale IMO należy zdawać sobie sprawę, że ludzie nie są idealni -> popełniają
błędy.
> > Znowu wyjeżdżasz z tą inwigilacją...
>
> Po prostu w głowie mi się nie mieści, że ktoś może komuś zaproponować
> pójście na spotkanie z kimś innym wyposażony w pluskwy, bo partner mu nie
> ufa...
To tylko kwestia odpowiedniego podejścia. I jeszcze jedno - owe pluskwy nie
muszą wcale oznaczać braku zaufania. Może to być na przykład zaspokojenie
ciekawości. Czasem wyobraźnia o tym, co patner może robić z byłym działa
bardzo degradująco. A tak nie ma wątpliwości.
> > Natomiast w Twoim podejściu do sprawy tylko jedna strona musi
uwzględniać
> > odczucia drugiej pozwalając na spotkanie, a druga nie robi zupełnie nic,
> > bo uważa sytuację za "normalną".
>
> Znowu coś mi wkładasz w klawiaturę. Druga może uwzględnić obawy partnera,
po
> rozmowie i zaproponować własne rozwiązanie, np. spotkanie we czworo.
Owszem, tylko spotkanie we czworo być może nie będzie satysfakcjonujące, bo
wszyscy będą czuli się skrępowani.
> A gdzie widzisz miejsce na dyskusję, kiedy pierwsza strona ucieka się do
> spotkań w tajemnicy, bo wie, że druga strona się wścieknie, jak się dowie?
No właśnie, zamiast uciekać się do spotkań w tajemnicy powinni podyskutować.
> > Jeśli to obie strony mają szanować czyjeś uczucia, to nie może być mowy
o
> > tym, że jedna z osób spotyka się z kim chce, a druga ma siedzieć cicho i
> > się nie odzywać, bo przecież nic złego się nie dzieje...
>
> Gdzie napisałam, że ma siedzieć cicho?
Tak wywnioskowałem z tonu Twoich wypowiedzi...
--
T.N.
|