Data: 2004-08-20 18:13:27
Temat: Re: Żona chce się spotkać z byłym
Od: krys <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
T.N. wrote:
>> Skoro dyskutujemy o omawianej sytacji, to dyskutujemy właśnie o niej,. a
> nie
>> o sytuacji, która mogłaby być odwrotna.
to musiałem dodać sprostowanie, że
> zastosowanie mojego pomysłu nie ogranicza się tylko do kobiet.
A, skoro to było sporstowanie, to OK.
> Nie. Mam silne wrażenie, że akurat Ty (i pewnie nie tylko Ty) widziałaś w
> tym tekście akurat to co chciałaś widzieć, czyli jakieś szowinistyczne
> poglądy o zniewoleniu kobiety. Dokonujesz swojej nadinterpretacji i
> dorabiasz ideologie tam, gdzie jej nie ma.
Popatrz, a ja mam wrażenie, że jest odwrotnie, zresztą, skoro ja ( i jak sam
twierdzosz, pewnie nie tylko ja widzę coś, czego nie ma, i na podstawie
tego czegoś nadinterpretuję i dorabiam ( nawias wciąż aktualny), to może
jednak czas się zastanowić nad formą wypowiedzi?
>>
>> Raz. Zwiąałam się z nieodpowiednim facetem. Ale wtedy miałam 17 lat.
>
> Niektórzy popełniają błędy częściej, trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że
> rozum może czasem nie działać jak należy.
Albo się go nie używa, kierując się emocjami, a nie rozumem.
> No dobrze, ale dalej twierdzę, że są czasem takie sytuacje (być może to
> niektóre osoby są na nie podatne), w których to "analizowanie do bólu" nie
> przyniesie oczekiwanych (tzn. takich, których nigdy nie będziemy żałować)
> rezultatów.
Jeśli coś "analizujesz do bolu", to zakładasz wszelkie możliwe opcje i
decydujesz się na jedną z nich. Skoro wybrałeś najlepsze możliwe
rozwiązanie, to nie ma miejsca na "kurde, a mogłem zrobić inaczej, szkoda,
że nie pomyślałem". Wtedy myśli się "trudno, nie udało się mimo wszystko"
>> Nie wiem, na ile inni świadomie kierują się oinni w podejmowaniu decyzji.
>
> Ale IMO należy zdawać sobie sprawę, że ludzie nie są idealni -> popełniają
> błędy.
Zdaję sobie z tego sprawę. Nie odmawiam nikomu prawado popełniania błędów.
> To tylko kwestia odpowiedniego podejścia. I jeszcze jedno - owe pluskwy
> nie muszą wcale oznaczać braku zaufania. Może to być na przykład
> zaspokojenie ciekawości. Czasem wyobraźnia o tym, co patner może robić z
> byłym działa bardzo degradująco. A tak nie ma wątpliwości.
Nie tłumacz. Nie zrozumiem. Jak ja jestem ciekawa, to pytam. Jeśli partner
uzna, że pytanie nie wchodzi w jego życie w ugnojonych butach, to
odpowiada. Dlatego nie przychodzą mi do głowy pluskwy.
>> Znowu coś mi wkładasz w klawiaturę. Druga może uwzględnić obawy partnera,
> po
>> rozmowie i zaproponować własne rozwiązanie, np. spotkanie we czworo.
>
> Owszem, tylko spotkanie we czworo być może nie będzie satysfakcjonujące,
> bo wszyscy będą czuli się skrępowani.
Mówi się trudno i kocha się dalej.
>
>> A gdzie widzisz miejsce na dyskusję, kiedy pierwsza strona ucieka się do
>> spotkań w tajemnicy, bo wie, że druga strona się wścieknie, jak się
>> dowie?
>
> No właśnie, zamiast uciekać się do spotkań w tajemnicy powinni
> podyskutować.
o pluskwach, czy o spotkaniu we czworo? ;-P
>> Gdzie napisałam, że ma siedzieć cicho?
>
> Tak wywnioskowałem z tonu Twoich wypowiedzi...
"Mam silne wrażenie, że akurat Ty (i pewnie nie tylko Ty) widziałaś w
> tym tekście akurat to co chciałaś widzieć, czyli jakieś szowinistyczne
> poglądy[...]" ;-P
--
Pozdrawiam
Justyna
"Lepiej grzeszyć, i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło."
|