Data: 2002-11-14 04:25:22
Temat: Re: aborcja i etyka - prawa stanowione a bezwzgledne
Od: n...@p...ninka.net (Nina M. Miller)
Pokaż wszystkie nagłówki
"asmira" <a...@p...onet.pl> writes:
> > ale wlasciwie ja nie rozumiem w ogole - co ma przyzwolenie na
> > popelnianie przestepstw z relatywizmem wspolnego?
> >
> > gwoli skrotowego przypomnienia, co to jest relatywizm (...)
>
> Dzieki za przekopiowanie z www.wiem.onet.pl - rozumiem, ze uwazasz, iz ta
> encyklopedia jest kompletna w definiowaniu wszystkich terminow. Nie jestem
nie, nie jest kompletna, ale jest dosc porecznym zrodlem i zasadniczo
zbyt wielkich przeklaman w skrotach nie robi.
> pewna tez, czy rzeczywiscie rozumiesz czym jest relatywizm, a takze czy
zdaje sie, ze rozumiem lepiej od ciebie.
> zdajesz sobie sprawe z tego, ze fakt istnienia jakiejs teorii filozoficznej,
> nawet szeroko opisanej, nie jest jednoznaczny z obowiazkiem jej uznawania.
oczywiscie, ze nie jest. nigdzie tego nie napisalam, w przytoczonych
tutaj wyjasnieniach na temat relatywizmu tez nie bylo.
> Zatem Ci wyjaśnię - co ma wspólnego z relatywizmem, zreszta teoria prawa
> dosc ostro przez ostatnie dziesieciolecia to roztrzasala. Nie jest prawda,
> to z czego relatywizm wychodzi, ze niemozliwa jest moralna ocena. Często na
KTORY relatywizm cos takiego twierdzi?
gdzie i kto?
> sali sądowej próbuje się "usprawiedliwić" popełniony czyn okolicznościami,
> przeszłością, itd. tekstami w rodzaju "wprawdzie Kaziu pobil do
> nieprzytomnosci babcie, ale niech Wysoki Sad zrozumie - rodzice nie daja mu
> kieszonkowego" - i tu, z punktu widzenia obroncy Kazia (a zwlaszcza jego
> kieszeni), tak moze wygladac, a jednak tak jak napisalam wczesniej
dalej nie czaje, co to ma do relatywizmu.
> (pomijajac konkretne paragrafy, z ktorymi sie usiluje polemizowac) - jesli
> masz problemy z ocena czynu (a moze nawet sklonnosci, jesli czyn zostal
> popelniony incyndentalnie) postaw sie po prostu na miejscu tej pobitej
> babci - gdyby to Ciebie pobito (tak, zgodnie z definiowana teoria na co sie
> powolalas przedstawiam to z roznych punktow widzenia, tym razem
> poszkodowanej).
dalej nie widze, co ma relatywizm do tego.
> Zapomnialas tez chyba, ze teoria wzglednosci posiada cos takiego jak punkty
> odniesienia. Jesli mamy zas punkt to...
dalej nie widze, co to ma wspolnego z relatywizmem.
wydaje mi sie, ze ty tutaj uzywajac slowa "relatywizm" masz na mysli
jakies wlasne, dosc oryginalne jego rozumienie.
to ja moze w skrocie wyjasnie. to, ze cos jest relatywne, znaczy tyle,
ze jest wzgledne. ze sie zmienia. ze nie jest absolutne.
czyli, ze normy moralne tez nie sa absolutne. ich zrodlem jest
czlowiek. sa one rozne, w zaleznosci od kultury, czasow w jakich sie
zyje, itp.
relatywizm NIJAK nie przeczy temu, ze w danym pandtwie czy kulturze
sa takie a nie inne normy prawne badz taka a nie inna moralnosc, ktora
glosem wiekszosci zostala uznana za obowiazujaca - wobec czego jesli
ktos chce mieszkac w tym panstwie, musi jej przestrzegac.
to, o czym piszesz powyzej, to raczej jest SUBIEKTYWIZM, jesli juz cos.
--
Nina Mazur Miller
n...@p...ninka.net
http://pierdol.ninka.net/~ninka/
|