Data: 2004-02-02 20:52:01
Temat: Re: ataki paniki - oj dlugie
Od: "Waleria" <w...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witam!
Widze, ze moj przypadek rozpoczal pewna dyskusje, a Wy mozecie na mnie
pocwiczyc :)
Przede wszystkim chcialam podziekowac za rady i odpowiedzi i ustosunkowac
sie troche do nich. A wiec wykluczam kwestie blednika, tudziez mozdzku, gdyz
moje ataki nie pojawiaja sie jedynie w srodkach lokomocji, a raczej w
sytuacjach, gdy np. musze cos robic, a nie moge swobodnie wyjsc z danego
miejsca, czyli w przypadku autobusu, tramwaju, pociagu nie moge wysiasc z
pojazdu dopoki sie on nie zatrzyma na przystanku. W przypadku gdy ja jestem
kierowca, to atak paniki moze nastapic wtedy, gdy ktos jedzie za mna i
ogranicza mnie w swobodnym zatrzymaniu sie na drodze, no bo musialabym sie
ewentualnie tak zatrzymac, by to bylo bezpieczne, a nie "tu i teraz".
Pamietam, ze te ataki zaczely sie w ostatniej klasie podstawowki, w czasie
lekcji czy w kosciele, gdzie rowniez teoretycznie nie moglam swobodnie
wyjsc.
Kwwestie blednika tym bardziej wykluczam, iz leczylam sie u neurologa na
migrene i wszystkie wyniki mialam dobre (EEG i tomografia), a sklonnosc do
migren odziedziczylam po mamie i wywoluja ja czynniki zewnetrzne typu niskie
cisnienie, itd.
Do specjalisty nie chce isc, bo rozwazam to w kwestii porazki - traktuje to
jako ostatnia deske ratunku. Mam nadzieje, ze nikogo nie obraze, ale
zupelnie nie mam przekonania do wizyt u psychologa. Kojarzy mi sie to z
gadka-szmatka i duza kasa za wizyty. Sorry, ale tak media wplynely na moja
wyobraznie w tym temacie i pewnie to stereotyp, dlatego nie obrazajcie sie
na mnie.
Tak czy siak chce sprobowac sama z tym walczyc, bo do tej pory uciekalam.
Chce sobie po prostu dac szanse i post Nonnocere dodal mi wiary we wlasne
sily, za co dziekuje. Podobnego zdania jest moj maz, ktory w swoim czasie
uporal sie w podobny sposob ze stresem.
Rozwazam zapisanie sie na joge, bo nawet pojawila sie w moim miescie i chyba
sie w koncu skusze, ale na pewno nie w najblizszym czasie.
Co do postu Stokrotki i odpowiedzi Joanny_Marii to mam swiadomosc, ze trzeba
liczyc wylacznie na siebie. Maz jest moim wsparciem, ale wiem, ze nie moze
(i naszczescie jeszcze nie musi) robic wszystkiego ze mna, bo to by nas
wykonczylo, jak chyba kazdego. On zna moj problem, ale raczej nie pozwala mi
na rozpieszczanie sie nad soba, tylko namawia mnie do walki.
A i co do wychowania pod kloszem, to nie bylo to az tak, bo od bardzo
mlodego wieku bylam samodzielna. Nawet sama jezdzilam za granice. Jednak
faktem jest, ze bylam chroniona przed okrucienstwami tego swiata, ktorych
odpukac nie doswiadczylam, ale mam ich swiadomosc i mam zakorzeniona
swiadomosc jak kruche jest ludzkie zycie, co byc moze ma jakis wplyw na moje
leki.
Jeszcze raz dziekuje Wszystkim za rady.
Mam nadzieje, ze bede w koncu wolna!
Waleria
|