Data: 2001-11-22 11:27:40
Temat: Re: banalne pytanie do mezczyzn
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Małgosia indes w news:305f.00000b41.3bfc3163@newsgate.onet.pl...
(...)
> Obawiam sie, ze dla Arka to sa tylko slowa a zrozumienie ich znaczenia
> przyjdzie duzo pozniej, jesli przyjdzie. O pielegnowaniu zwiazku wielu
naprawde
> nieglupich mezczyzn nie wie dokladnie nic. Mowie o mezczyznach wyksztalconych,
> w srednim wieku, z pewnym bagazem roznych doswiadczen. To jest bardzo trudny
> temat dla nich. Spedzilam pol zycia rozwazajac jakie sa przyczyny tej niemocy.
> Pozdrawiam
Jako, że lubię trudne tematy;) i pół życia spędziłem na rozważaniach własnych
mocy i niemocy ;)), dorzucę co nieco z przeciwnej Wam, miłe panie, półki.
IMO i ogólnie oczywiście;).
Nie wiem, czy u źródeł tego problemu nie leżą odmienne natury płci -
opiekunki domowego ogniska z jednej strony, a walecznego wojownika -
obrońcy z drugiej. Daleki jestem od pochwały spłycania czegokolwiek,
szczególnie tego, co przyniósł nam rozwój cywilizacyjny. Niemniej te
właśnie pierwotne natury płci, tkwią w nas wszystkich bardzo głęboko.
Bo tak naprawdę to nic się nie zmieniło w naszym życiu od czasów
prehistorycznych - pod kątem celów Natury. Pierwotną rolą kobiety
jest nadal wytworzenie jednostek kolejnego pokolenia i zapewnienie im
jak najlepszych warunków rozwoju, szans na przetrwanie i kontynuowanie
misji. Pierwotną rolą mężczyzny, jest nadal niemal marginalna współpraca
w fizycznym procesie generowania potomka, oraz o wiele ważniejsza
w fazie zapewnienia mu bezpieczeństwa i jak najlepszych warunków
rozwoju do czasu uzyskania przezeń samodzielności. Ten drugi człon wiąże
się dopiero wtórnie z osobą kobiety - matki; opieka i bezpieczeństwo
dla potomka rozciągane są na opiekę i bezpieczeństwo dla całej komórki,
gdyż tylko w ten sposób może być realizowany skuteczny rozwój potomka.
Takie są fundamenty.
Wszystko inne, w sposób naturalny ulega interpretowaniu, procesom socjalizacji,
wpływom kulturowym. Wzrost stopnia organizacji społecznej, od wspólnoty
jaskiniowej do dzisiejszych wspólnot narodowych, przesuwa wektor zainteresowań
mężczyzny ze spraw bliskich komórce rodzinnej na sprawy "większej wagi" -
gospodarcze, polityczne, prawne, kulturowe. Dzieje się to tym łatwiej, im
bardziej
dążeniem kobiet jest usamodzielnianie się. A proces ten jest masowy w skali
całej populacji. Następuje więc pewna dezorganizacja pierwotnych ról męskich,
a jej ubocznym skutkiem jest "zaniedbywanie" spraw dla nich drugorzędnych,
takich jak życie uczuciowe...
Pielęgnowanie związku jako wartości nadrzędnej, w wielu wypadkach staje się
zbyt trudne i spychane jest na plan dalszy. A powodów do tego jest cała masa -
przede wszystkim powszechne frustracje. Co jednak wcale nie znaczy, że
rasowemu mężczyźnie ta sfera życia nie jest potrzebna!
Sądzę, że największą barierą w tym, nad czym bolejesz Małgosiu, jest skala
problemów z jakimi nie potrafimy sobie generalnie poradzić. Nie potrafimy
na przykład zmienić swobodnie własnym działaniem komfortu naszego rodzinnego
życia - a przecież chciałoby się (kobiety często tego wręcz wymagają) opływać
w dostatki wraz ze swymi najbliższymi... i wiedzieć, że to "nasza zasługa".
A jeśli już nam się uda (w dzisiejszych czasach udaje się raczej sprytnym, a to
wcale
nie idzie w parze z wrażliwością), to zawsze znajdzie się tysiąc innych powodów
do niezadowolenia - choćby i zmęczenie, nasycenie, wypełnienie pierwotnych
misji -
a wraz z tym jakaś potrzeba zmian, zew wędrowania... pokusy nowych, wielkich
przygód z gospodarką, polityką, kulturą czy prawem ;).
Na pielęgnację związku zostaje niewiele energii i trzeba rzeczywiście wielkiej
dojrzałości obojga partnerów aby wiedzieć, iż może ona być źródłem największej
siły i radości istnienia.
serdeczności
All
~~~~~~~~~
|