Data: 2004-12-29 16:34:57
Temat: Re: biust
Od: Kruszyzna <k...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 2004-12-29 17:08,Użytkownik Joanna Pawlus ziewnął szeroko i rzekł:
> Kruszyna Ty ważyłaś 71 kg? Weź przestań...
Ważyłam nawet 71 i pół :) Na drugim roku studiów.
> A jak się zmniejszyłaś? Basen?
Nie. Sposób banalny, ale jak się okazało bardzo skuteczny: biegałam po
prostu. Na początku dwa razy dziennie, o 6 rano i o 22. Pies był
wniebowzięty :)) Wcale nie szybko, ot, taki tam truchcik. Mieszkałam
wtedy w takim blokowisku na peryferiach i po prostu obiegałam osiedle
dookoła. Było to, ja wiem... tak ze 2 km. Starałam się nie zatrzymywać
się po drodze, co najwyżej zwalniałam. Acha, i wymyśliłam sobie, że będę
miarowo oddychać, więc na początku było to cztery kroki na wdech i
cztery na wydech. Potem trzy, a na samym końcu dwa, ale czasami
pozostawałam przy trzech. Nie wiem, czy to zdrowo, ale zadyszki po biegu
nie miałam. Potem przychodziłam do domu, uzupełniałam płyny, kąpałam się
i na zajęcia (albo lulu).
Potem biegałam tylko rano lub tylko wieczorem.
Kiedy tylko to było możliwe, starałam się jeździć na uczelnię rowerem.
Do uczelni miałam 15 km, więc można było się zmęczyć :) Później to
zarzuciłam, bo jednak po Wrocławiu niebezpiecznie jest jeździć rowerem,
zwłaszcza jeśli się mieszka w dzielnicy, gdzie wtedy nie było ani jednej
drogi rowerowej...
Później biegać też przestałam, bo jakieś męty się kręciły tu i ówdzie i
się bałam po prostu. No, ale zrzuciłam 10 kilo. Od pewnego czasu waga
się utrzymuje na 63 kilo. Tak pi razy oko. Bo od Świąt mam 65 :) więc
się za siebie biorę.
Krusz.
a tak w ogóle to ja nie znoszę biegać :)
--
Kruszyna
#GG 3084947
"Primum non stresere..."
|