Data: 2009-01-01 23:54:17
Temat: Re: cd Parkinsona
Od: "michal" <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "medea" napisał w wiadomości:
>> Bo byłaś przekonana, że na jej miejscu chciałabyś o tym wiedzieć.
>> Ja nie powiedziałbym, bo ja żonę zdradzałem... Acha! I dzisiaj mam
>> pewność, że naszemu małżeństwu mniej to zaszkodziło (jeżeli w ogóle),
>> niż ewentualne przyznanie się wtedy do zdrady.
> W przypadku mojej przyjaciółki związek rozleciał się niezależnie od
> tamtej informacji ode mnie. Co najwyżej nie została niczym zaskoczona
> przez męża. Dzięki tamtej wiadomości była przygotowana na coś, co i tak
> było nieuchronne, bo to nie był chwilowy skok w bok.
Skoro już powiedziałaś wtedy, to mało istotne jest, czy związek się
rozleciał z Twoim udziałem czy nie. Jeśli nie wyrzucsz dzisiaj sobie, że
nie przyczyniłaś się do ratowania związku, to prawdopodobnie wóczas
zależało Ci na ochoronie jej interesów, a nie jej związku.
Dylemat mówić czy nie mówić przyjacióce/przyjacielowi jest oparty na
rozbiezności stanowisk. My mamy najczęściej na uwadze dobro naszej
przyjaciółki, a przyjaciółka m o ż e wyżej cenić związek. To "może" jest
podstawą mojego stanowiska. Nie wiem, nie leżę pod łóżkiem, nie znam ich
relacji tak jak oni znają - informacji mogących zaważyć na tak istotnej
sprawie nie przekazuję. :)
--
Dosiego Roku!
michał
|