Data: 2009-01-02 20:02:13
Temat: Re: cd Parkinsona
Od: medea <e...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka pisze:
> szanują, czy nie, ganze ganz.//odpowiadam Michałowi, za Twoim pośrednictwem
> bo mam go w KF
Jeśli masz go w KF, to bądź konsekwentna, i nie odpowiadaj mu. :/
> Masz prawidłowe, bo racjonalne spojrzenie na moją sytuację. Faktycznie tak
> jest, jak piszesz, może tylko z małą korektą, czy raczej dopowiedzeniem:
> wszystko to byłoby zupełnie bez sensu, gdybym nie trafiła w życiu na
> człowieka, który to docenia na tyle mocno, że nie miałam ani przez chwilę
> poczucia "poświęcania się", a wręcz przeciwnie, mam cały czas dzięki niemu
> świadomość, że robie tylko to, co lubię i równocześnie uszczęśliwiam tym
> innych - to chyba idealna sytuacja :-)
Tak, tak właśnie podejrzewam, że duża w tym zasługa Twojego męża.
W ogóle w Waszym związku ma dużą moc kreatywną, jak sądzę. Piszę
oczywiście na czuja, bo przecież nie znam Was w sumie. Mogę tylko
stwierdzić, na podstawie tego, co piszesz na grupie i tego, jak reagują
na Ciebie inni, że masz dość trudny charakterek. ;)
> Co do owego właściwego człowieka - pisałaś gdzieś niedawno, że nie każdy ma
> szansę trafić na mężczyznę/kobiete swego życia w liceum. Tylko wydaje mi
> się, że to, gdzie i jak na nich trafiamy, nie za bardzo ma znaczenie dla
> finalnego efektu, biorąc pod uwagę, że z kilku (coś ok. 7-8) par
Ja to pisałam w odpowiedzi na Twój konkretny post, w którym
gloryfikowałaś fakt jedynego w życiu związku. Nic dziwnego, że związek z
liceum będzie równocześnie tym pierwszym, a jeśli okaże się udany, to i
jedynym. Tych 8 par Wam znajomych może zbyt ceniło sobie fakt
"pierwszości" i potencjalnej "jedyności", no i się nie udało. Gdyby
bardziej zwracali uwagę na jakość, to może nie byłoby ani ślubu, ani
rozwodu, a byłby np. drugi, czy trzeci związek już ten udany. Rozumiesz
mój tok myślenia? Też mam koleżanki, które pobrały się z chłopakami
poznanymi w liceum, i chyba każda z nich jest już rozwódką. To, że Wy
mieliście szczęście do "pierwszości, jedyności i jakości", czyli
trafiliście na siebie tak szybko, to świetnie, ale to nie jest reguła.
Wiem, że dopracowywaliście się z pewnością swojego ideału, ale do tego
procesu też trzeba "trafić" na odpowiednią osobę.
> wypowiedzi na ten temat jak chwalenie się, a to nie tak. Po prostu
> chciałabym, aby ludzie zrozumieli, że wyzbycie się chorobliwych ambicji i
> niezgodności ze sobą oraz rezygnacja z patrzenia na własne życie zgodnie z
> modami, oczekiwaniami obcych, trendami społecznymi itp. daje efekty
> nadspodziewanie pozytywne i ja jestem tego przykładem...
I tutaj cały czar pryska! Tobie się wydaje, że Twój model jest jedyny,
Twoja miara najlepsza, nie godzisz się na różnorodność życia i ludzi.
Popatrz: "chorobliwe ambicje, niezgodność ze sobą, patrzenie na własne
życie zgodnie z modami i oczekiwaniami obcych, poddawanie się trendom
społecznym" - to widzisz u tych, którzy żyją inaczej niż Ty. Zero
pozytywów. To nie może u innych budzić sympatii do Ciebie.
> I co, kto ma lepiej?
Hie hie, jesteś niezawodna!
Ewa
|